Przez Polskę, co jakiś czas przetacza się dyskusja, którą streszcza stawiane natrętnie pytanie,: „kto tak skutecznie podzielił Polaków w ciągu ostatnich kilku lat?”
Trudno się w tym połapać zwłaszcza ludziom młodym dobrze wykształconym z dużych miast. Jedno jest pewne. Wiodące media, „eksperci” i „autorytety” są przekonani na 100%, że dokonał tego PiS pod wodzą Jarosława Kaczyńskiego.
Skoro tak mówią to widać mają rację i to dzięki prezesowi stałem się „NRD-owcem” w moherowym berecie, marnie wykształconym mieszkańcem wsi lub co najwyżej małego miasteczka oraz, co przyznaję z ręką na sercu, słuchaczem Radia Maryja i widzem TV Trwam oraz śmierdzącym tchórzem, któremu zabrakło odwagi by w odpowiednim momencie „prysnąć do RFN”, czyli poprzeć postęp w postaci Platformy Obywatelskiej.
Pocieszająca w tym jest tylko ta jedna myśl. Nikt dobrze zorientowany w politycznych sympatiach naszych rodaków nie zaliczy mnie do penitencjariuszy zakładów karnych czy pacjentów zamkniętych oddziałów psychiatrycznych. Wiadomo czyj jest to żelazny elektorat.
Jak to na ciemnogród przystało, na miarę swoich skromnych możliwości staram się „cynicznie grać” smoleńską tragedią i z większą ufnością patrzyć na Wuja Sama niż na wspaniałego gospodina i dżudokę Putina, co to karmi z butelki małe łosie, dokarmia bieługi, ratuje wieloryby szare i własnoręcznie gasi pożary w rejonie Riazania.
Przy takim nastawieniu zdaję sobie sprawę, że według rzecznika polskiego rządu Pawła Grasia „ocieram się o narodowa zdradę” i bynajmniej nie działam w temacie umacniania wiarygodności obecnego rządu.
Gdybym mieszkał w Warszawie to zapewne znalazłbym się 11-go listopada w tym haniebnym pochodzie gdzie powiewały biało-czerwone flagi, co od razu można by uznać za przejaw mojego faszyzmu, nacjonalizmu, szowinizmu i antysemityzmu. Pewnie słusznie by starano się mnie powstrzymać i wygwizdać przez prawdziwych patriotów w glanach i kominiarkach, występujących pod różnokolorowymi sztandarami bez tej prowokatorskiej bieli i czerwieni działającej na establishment III RP, jak płachta na byka.
Tak mówiąc szczerze i bijąc się mocno w pierś, wygląda na to, że jestem osobnikiem niereformowalnym gdyż, jako młody chłopak, a później juz więcej niż młodzieniec, w PRL-u byłem podobnym szkodnikiem i najwyższy czas się do tego przyznać.
Ja i wówczas jakoś nie wierzyłem w zrzucanego przez amerykańskich imperialistów żuka Kolorado zwanego u nas swojsko stonką ziemniaczaną i nijak nie dawałem się uwieść towarzyszowi Breżniewowi, który rozdawał bardziej siarczyste i erotyczne pocałunki niż dzisiejszy Putin premierowi Tuskowi.
Żołnierze AK, WiN czy NSZ nie byli dla mnie nigdy bandytami, a wieści, że w sierpniu lub wrześniu 1941 roku 537 batalion saperski Wehrmachtu dowodzony przez płk. Arnesa wymordował polskich jeńców w Katyniu to była dla mnie kolejna zwykła komunistyczna bezczelna i haniebna zdrada. Wiarygodność akademika Burdenki była i jest dla mnie równa wiarygodności dzisiejszego naczelnego prokuratora Rosji Igora Czajki, wiernego żołnierza Władimira Putina.
Domyślam się, że kiedy generał Władysław Sikorski domagał się powołania międzynarodowej komisji w sprawie Katynia nie powodowało to u współczesnych mu rodaków poczucia upokorzenia, jakie dziś towarzyszy Radkowi, nomen-omen Sikorskiemu, z powodu wizyty Antoniego Macierewicza i Anny Fotygi w USA, mającej właśnie wymusić powstanie takiej komisji w sprawie wyjaśnienia przyczyn katastrofy smoleńskiej.
Tak oto nasz wspaniały szef MSZ żalił się niedawno Monice Olejnik: „Czuję się upokorzony, jako Polak i jako minister"
No cóż, jakie czasy tacy Sikorscy, przy czym od razu przepraszam pana Adama Sikorskiego, autora świetnego telewizyjnego cyklu historyczno-poszukiwawczego, „Było…nie minęło”, od którego to zapożyczyłem tytuł do dzisiejszego artykułu.
Niewątpliwie byłem w PRL-u warchołem i szkodnikiem, który dla swojej podłej i cynicznej gry wykorzystywał na swoim małomiasteczkowym podwórku tragedie Pyjasa, Przemyka i księdza Jerzego Popiełuszki, o czym tak jak dzisiaj rzecznik Graś, informował mnie wtedy z ekranu telewizora rzecznik rządu Jaruzelskiego, Jerzy Urban.
Kto wie czy minister Paweł Graś nie wystąpi wkrótce z apelem o zbiórkę koców i ciepłej odzieży dla biedujących i bezdomnych Amerykanów, reaktywując zapomnianą już dzisiaj akcję Jerzego Urbana, którego niestety jedynie stacja TVN i TVN24 przywraca, co jakiś czas naszej pamięci zaś Adam Michnik strzeli z nim sobie od czasu do czasu kielicha?
Nie ma jednak, co grymasić i trzeba się doszukiwać raczej pozytywów w tym, że III RP przypomina coraz bardziej PRL. Szczególnie powinni to docenić ludzie nieco starsi, którzy nie wiedzieć czemu mają jakąś niezrozumiałą superatę nieufności wobec naszego rządu i premiera.
Przecież tylko dzięki rządom PO-PSL i naszym wiodącym mediom możemy poczuć się dziś znowu młodzi i ponownie przeczytać za PAP jak to „Sytuacja w USA się pogarsza. Ludzie głodują”, a w tym samym czasie ujrzeć jak premier Putin głaszcze po puszystym łebku małe syberyjskie tygrysiątko, które z okazji urodzin otrzymał od kata Czeczenii, Razmana Kadyrowa. Scenka do złudzenia przypominająca Bieruta z sarenką na rękach.
Znowu jak za dawnych dobrych młodych lat „bezczeszczone” są pomniki wzniesione ku czci Armii Czerwonej i tylko napisy wykonane przez „wandali” trochę się zmieniły.
Jak donosił portal Onet:
W Warszawie nieznani sprawcy zdewastowali pomnik Żołnierzy Radzieckich przy ulicy Żwirki i Wigury. Nad ranem na cokołach Mauzoleum pojawił się napis "Tusk, chcemy prawdy o Smoleńsku".
Ponownie biorąc do ręki Gazetę Wyborczą czy oglądając TVN24, każdy może wrócić do krainy młodości i być pewnym, że wszystko, co tam napisane czy powiedziane jest zgodne z kremlowskim przekazem, tak jak było za PRL-lu identyczne z treściami dziennika „Правда”.
Oto niektóre rosyjskie publikacje na temat wizyty duetu Fotyga-Macierewicz w USA.
Komsomolskaja Prawda - "brata nieżyjącego prezydenta Lecha Kaczyńskiego - Jarosława, wciąż nie satysfakcjonują rezultaty dochodzenia w sprawie katastrofy Tu-154M". - Utrzymując, że rosyjscy i polscy śledczy "czegoś nie dopowiadają", Jarosław Kaczyński zamierza zwrócić się o pomoc do swoich starych przyjaciół - amerykańskich kongresmenów”
Rossijskaja Gazieta - „PiS ustępuje PO także dlatego, że - zdaniem obserwatorów - stał się 'partią jednego tematu': badania katastrofy pod Smoleńskiem"
Izwiestija - "Kaczyński skarży się wujowi Samowi". „ Nie jest tajemnicą, że PiS Kaczyńskiego maksymalnie eksploatuje temat smoleńskiej katastrofy". "Prawicowcy chcą pokazać wyborcom, że Rosjanie rzekomo opóźniają śledztwo, a polski rząd 'sprzeniewierza się interesom narodowym'
Komsomolskaja Prawda – „Brat nieżyjącego prezydenta gotów jest wysmażyć kolejną antyrosyjską kaczkę”. Jednocześnie gazeta wyjaśnia swoim czytelnikom dokładnie, że nazwisko „Kaczyński” pochodzi od „kaczki”
Czyż tak samo nie mówią polskie media i rząd z premierem Tuskiem, ministrem Grasiem i szefem MSZ Radosławem Sikorskim?
Czy można oczekiwać jeszcze czegoś więcej od rządzących, którzy od trzech lat kierując się wielką do Polaków miłością przenoszą ich jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki w krainę młodości? Powracają w pamięci słowa piosenki Mieczysława Fogga, „Młodym być”
I srebro i złoto
To nic, chodzi o to
By młodym być
Więcej nic…
Szczypię się w policzek by sprawdzić czy to wszystko jawa czy sen.
Za chwilę wybieram się do wieżowca, w którym mieszkałem w tamtych wspaniałych i odległych czasach by dokonać decydującej próby.
Wbiegałem wówczas na ósme piętro bez większej zadyszki. Muszę natychmiast sprawdzić czy cud Tuska naprawdę działa.
Co będzie, jak się okaże, że zamiast młodości powróciły tylko upiory przeszłości?
Artykuł opublikowany w Warszawskiej Gazecie (47/2010)
Sprzedaż: www.polskaksiegarnianarodowa.pl, United Express, Warszawa, ul. Marii Konopnickiej 6 lok 227, Tel. 502 202 900
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka