Dosłownie zaraz po katastrofie smoleńskiej, kiedy to jeszcze nikt nie miał tak na prawdę pojęcia jak mogło dojść do tak niewyobrażalnej tragedii, w TVN24 wystąpił niejaki docent czy doktor Szulc z Politechniki Wrocławskiej i stwierdził ni mniej ni więcej, że winien jest prezydent Lech Kaczyński i jego presja wywierana na pilotów.
Później do Lecha Kaczyńskiego dokooptowano generała Błasika, mówiło się o nieznajomości języka rosyjskiego przez załogę, fatalnym wyszkoleniu polskich pilotów. Następnie generała Błasika posadzono wprost za sterami samolotu by za chwilę Polacy mogli ujrzeć oczami wyobraźni pijanego Prezydenta Polski biegającego w stanie upojenia alkoholowego po pokładzie samolotu i „debeściaków” nurkujących w dół jak japońscy kamikadze.
Te wszystkie kłamstwa, przecieki, hipotezy wyssane z brudnych palców oraz wiedza zaczerpnięta z konferencji prasowych MAK doprowadziły do tego, że w programie „Tomasz Lis na żywo” krótkiej syntezy i podsumowania dokonał wybitny umysł należący do Waldemara Kuczyńskiego.
Usłyszeliśmy, że „Załamał się formalny system dowodzenia statkiem powietrznym. Dowódcą statku został prezydent Lech Kaczyński, a dowódcą operacyjnym gen. Błasik”
Nigdy premier Tusk ani jego rzecznik prasowy Graś nie protestowali i nie mówili, że jest to nie do przyjęcia. Te wszystkie kłamstwa, a czasami wprost łajdactwa kwitowali milczeniem. W obronie honoru polskich oficerów nie występował szef MON Klich. Rząd nie chronił czci tragicznie zmarłej głowy państwa.
Nasuwa się, więc natarczywe pytanie: Co takiego znalazło się w raporcie MAK, że nagle jest on według premiera nie do przyjęcia? Jak to możliwe, że uwagi polskiej komisji po usunięciu rysunków i schematów z raportu Anodiny mają objętość tegoż raportu?
Sprzedaż: www.polskaksiegarnianarodowa.pl, United Express, Warszawa, ul. Marii Konopnickiej 6 lok 227, Tel. 502 202 900
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka