Ekshumacja ciał ofiar smoleńskiej katastrofy staje się dla władz Rosji i Polski kłopotliwym przedsięwzięciem i z każdym dniem wydawałoby się, że nieuniknionym. Już nie zwykła logika, ale i przepisy prawa mówiące, że autopsje muszą być wykonane w każdym przypadku śmierci gwałtownej stawiają prokuraturę wojskową po ścianą.
Nie da się już brnąć dalej w bajanie o ciągłym oczekiwaniu na sekcyjną dokumentację, zdjęcia i filmy. Jeżeli do tej pory Rosjanie nie przekazali kompletu protokołów to można z dużą dozą prawdopodobieństwa przyjąć, że takiej dokumentacji spełniającej standardy krajów cywilizowanych po prostu nie ma. Próba ich sfabrykowania zaś w sytuacji, kiedy ofiary już dawno zostały pogrzebane mogłaby doprowadzić do wielkiego skandalu oczywiście tylko wtedy gdyby doszłoby do ekshumacji ciał.
Kilka tygodni temu przysłuchując się relacji krakowskiej reporterki TVN24, Anny Seremak na temat śledztwa prokuratury badającej odsłuchiwanie wbrew prawu zapisów czarnej skrzynki przez ministra Kwiatkowskiego powiedziała ona, że doniesienie o popełnieniu przestępstwa złożyły rodziny ofiar. Następnie dodała ona zupełnie bez skrępowania, że nie wiadomo, która część rodzin owo zawiadomienie złożyła. Wyraźnie widać, że wiodące media już dawno dokonały podziału rodzin na te dobre i złe, a wynik na dzisiaj nie jest dla polskich władz korzystny i wynosi 68:28.
Już wcześniej media próbowały ustami przedstawicieli tej „dobrej” mniejszości wykazać, że ekshumacja jest czymś niedopuszczalnym, złym i niemieszczącym się w głowie przyzwoitego człowieka. Niestety to nie wystarczyło.
Jesteśmy dziś świadkami bezprecedensowej, nikczemnej i podłej akcji mediów i części polityków, polegającej na wytworzeniu takiej atmosfery w społeczeństwie, aby każdy wniosek o ekshumację groził ostracyzmem, potępieniem, medialnym linczem dla tych rodzin, które będą się jej domagały.
Na początku myślałem, że do takiej degrengolady etyczno-moralnej i upadku człowieczeństwa doszło zupełnie niedawno. Czuchnowscy powyłazili z różnych ścieków i kanałów dopiero dzisiaj, jeśli chodzi o skalę tego zjawiska.
Nagle mnie olśniło. Sięgnąłem ponownie po kilkunastu latach po książkę „Śpij mężny” mecenasa Stanisława Mikke, ofiary smoleńskiej katastrofy i przypomniałem sobie, że już wtedy, dwa lata od okrągłego stołu zauważył on, jaka kategoria ludzi zaczęła robić medialne i polityczne kariery.
Obserwacji tej dokonał w 1991 roku podczas prac polskiej ekipy ekshumacyjnej w Charkowie i Miednoje. Na 10 dni przed wyjazdem dowiedział się, że nie został zakwalifikowany do wyjazdu w składzie ekipy i postanowił załatwić sobie wyjazd, jako dziennikarz.
To tam dostrzegł z przerażeniem cień nad działalnością polskiej misji i zachowanie polskich dziennikarzy, które delikatnie mówiąc było naznaczone brakiem powagi. Wszystko to autor dokładnie spisał i udokumentował zostawiając do wykorzystania w przyszłości. W swojej książce nie wymienił nazwisk.
W czasie pogrzebu ekshumowanych w Charkowie szczątków pewien dziennikarz wysokonakładowej gazety codziennej przebywał w hotelu z prostytutką, a inny pił kilka tygodni by w alkoholowym amoku wyskoczyć z drugiego pietra motelu i tylko cudem uniknął śmierci czy kalectwa.
W przeddzień zaś mszy w Katyniu członkowie nowej ekipy rządzącej zorganizowali popijawę połączoną z zabawą taneczną, na której królował ze swoim rzecznikiem prasowym ówczesny dygnitarz, a dzisiaj „autorytet” z odznaczeniami i orderami.
Dzisiaj zbieramy tylko żniwo procesu, który rozpoczął się w 1989 roku podczas paktowania dzisiejszych „autorytetów” z komunistycznymi zdrajcami.
Bez wymiany „elit” nigdy nie wyzwolimy się z medialno-politycznego szamba, w które wciągają nas ludzie bez żadnych moralnych i etycznych kwalifikacji.
Sprzedaż: www.polskaksiegarnianarodowa.pl, United Express, Warszawa, ul. Marii Konopnickiej 6 lok 227, Tel. 502 202 900
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka