Oglądałem dzisiaj tak z doskoku obrady sejmu VII kadencji, a szczególnie moment zadawania pytań, jeszcze kandydatce, a w tej chwili już nowo wybranej marszałek sejmu, Ewie Kopacz.
Czego się dowiedziałem z tego fragmentu transmisji?
Ano tego, że nigdy w życiu nie mógłbym być politykiem.
Te wszystkie pytania zadane Ewie Kopacz w tak skondensowanej formie, jedno po drugim, powinny raczej poprzedzać postawienie byłej pani minister przed Trybunałem Stanu, lub sądem.
Usłyszeliśmy o całej serii zaniedbań, kłamstw, konfabulacji i łamania prawa, jakich dopuściła się Ewa Kopacz po tragedii dziejowej z 10 kwietnia 2010 roku.
Nie mógłbym być politykiem, bo gdybym był członkiem PO to musiałbym się cynicznie uśmiechać i udawać, że słucham jakiś bzdur wiedząc, że pada z trybuny potwierdzona już dramatyczna prawda o tej pani.
Nie mógłbym wysiedzieć w ławach opozycji z powodu bezsilności i poczuciu tego, że biorę udział w czarnej komedii, która nie ma prawa się dziać w świecie rzeczywistym.
Oto osoba, która w poważnym, zdrowym i demokratycznym kraju byłaby już dawno skończona, jako polityk i osądzona przez wymiar sprawiedliwości, w III RP zostaje wybrana drugą osobą w państwie i nie uważa za stosowne odpowiedzieć na żadne z zadanych jej pytań.
Nowy sejm rozpoczął swoja działalność, a ja wierzę, że nie będzie ona trwała cztery lata.
Sprzedaż: www.polskaksiegarnianarodowa.pl, United Express, Warszawa, ul. Marii Konopnickiej 6 lok 227, Tel. 502 202 900
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka