Powyższy tytuł to taka moja podpowiedź dla Andrzeja Wajdy realizującego film o Lechu Wałęsie. Oczywiście wiem, że wybitny reżyser nie posłucha, zwłaszcza, że jego specjalnością stało się uwiarygodnianie fałszywych mitów oraz komunistycznej propagandy w minionych PRL-owskich czasach.
Tak było z filmem „Lotna” gdzie kręcąc szarżę polskiej kawalerii na niemieckie czołgi w 1939, reżyser niejako potwierdził podobne kłamliwe dzieło, czyli goebbelsowską fałszywkę, choć każdy historyk wie, że żadnej szarży kawaleryjskiej na czołgi nigdy w kampanii wrześniowej nie było.
Nie wiemy do końca, kto był pomysłodawcą i zleceniodawcą nakręcenia filmu „Popiół i diament”, ale ponad wszelką wątpliwość wiadomo dziś, że adaptowana przez Wajdę powieść Jerzego Andrzejewskiego o tym samym tytule, napisana została przez autora na „prośbę” samego Jakuba Bermana.
Dzisiaj przed Wajdą i Głowackim stoi chyba największe wyzwanie.
Jak tu z chłopka roztropka, prostaka, małego cwaniaczka i krętacza wystrugać coś człekokształtnego i jeszcze powlec to spiżem?
Oczywiście do bólu prawdziwy obraz o Wałęsie nigdy w III RP nie powstanie z powodów oczywistych.
Prawda o nim wyklucza bowiem pomnik i odwrotnie. No chyba, że wróciliśmy do czasów PRL.
Jednak bohater kręconej właśnie epopei Wajdy nie szczędzi kłopotów nie tylko samemu reżyserowi, ale i zaprzyjaźnionym z nim mediom oraz tak zwanym „autorytetom”.
Oto „wybitny” przewodniczący historycznego związku zawodowego i laureat pokojowego Nobla mówi w wywiadzie udzielonym Monice Olejnik:
Wałęsa: - „Gdybym był na miejscu Tuska, dałbym polecenie: spałować, oddać za to. Władzę trzeba szanować, wybierać mądrze, brać udział w wyborach, organizować się. Ale potem: szacunek! Ktoś ich wybrał, to są przedstawiciele narodu, więc nie mogą pozwolić na opluwanie i bijatykę, no, no, no. Panie premierze, więcej zdecydowania, dość takiej zabawy”
Monika Olejnik: „No dobrze, to pałowałby pan członków, działaczy „Solidarności”?”
Lech Wałęsa: „Tak, z przewodniczącym na czele. Pierwszego bym, jak byłbym komendantem albo premierem wyszedł z pałą i go spałował, że nie potrafi mądrze układać stosunki w wolnej Polsce”
Od tego momentu wiodące media i „autorytety” rozpoczęły nachalną akcje tłumaczenia tego, co tak naprawdę „wieszcz” miał na myśli.
Od próby obrócenia wszystkiego w żart po żałosne usprawiedliwienia i odwracanie kota ogonem, kończące się tak jak w wypadku furiata Niesiołowskiego orzeczeniem salonu, że są tacy, którym wolno więcej.
Kłopot jednak jest zupełnie innego rodzaju.
Wałęsa ukazał jak na tacy całą prawdę o samozwańczych elitach III RP i niechcący udowodnił, że to, co on głupkowato chlapnął na antenie, myśli w duchu cała śmietanka mentalnych totalitarystów, wycierających sobie, na co dzień gęby frazesami o wolności słowa, demokracji i prawach człowieka.
Oni tak w rzeczywistości nie różnią się mentalnie od Wałęsy, choć na pozór wydają się mądrzejsi, łagodniejsi, lepiej się wysławiają i znacznie staranniej powciskali słomę w walonki tak, aby nie wystawała.
Wałęsa tak naprawdę nie obnażył samego siebie gdyż od dawna jest już nagi. On zdemaskował tym jednym wywiadem całą prawdę o tak zwanych „elitach”.
Jeżeli sięgniemy do lat 2005-2007 to przecież nie da się ukryć, że zarówno PiS jak i Lech Kaczyński wybrani zostali w demokratycznych wyborach głosami polskiego społeczeństwa.
Czy Wałęsa i dopieszczająca go „elita” wtedy nie wiedzieli, że:
„Władzę trzeba szanować, wybierać mądrze, brać udział w wyborach, organizować się. Ale potem: szacunek! Ktoś ich wybrał, to są przedstawiciele narodu, więc nie mogą pozwolić na opluwanie i bijatykę”
Przecież sam autor tych słów tocząc piane krzyczał, że „Durnia mamy za prezydenta”
Obelgom, szyderstwom, wzywaniu do obywatelskiego nieposłuszeństwa, namawianiu do nieprzestrzegania prawa nie było przecież końca.
Wałęsa w swej nieograniczonej i pozbawionej ostrożności głupocie, mówi dzisiaj wszystkim Polakom niemal wprost, że on i ten cały cuchnący PRL-owską naftaliną salon, powinien za swoją antypaństwową działalność, szkodnictwo i bezprecedensowe chamskie ataki na ówczesnego prezydenta i premiera zostać przez Kaczyńskich spałowany, a właściwie to sam premier Jarosław powinien wysunąć się na czoło i walnąć pałą Wałęsę za tego „durnia”, w jego wypełniony nienawiścią łeb.
Ten, kto z uwagą wsłuchał się w słowa Wałęsy i przeanalizował reakcję na tę wypowiedź wiodących mediów i „autorytetów” wie już doskonale, że Polska jest w rękach ludzi o mentalności komunisty Jasińskiego z serialu „Dom”, który mówił:
„Demokracja jest dla nas i dla tych, co się z nami zgadzają”
Artykuł opublikowany w Warszawskiej Gazecie
Zachęcam do zakupu mojej książki:
www.polskaksiegarnianarodowa.pl
United Express, Warszawa, ul. Marii Konopnickiej 6 lok 227, Tel. 502 202 900