kokos26 kokos26
609
BLOG

Spadkobiercy Goethego czy Hitlera?

kokos26 kokos26 Polityka Obserwuj notkę 9

 Media obiegła sensacyjna wieść o odnalezieniu w Niemczech gigantycznej kolekcji skradzionych podczas II wojny światowej dzieł sztuki. Do odkrycia miało dojść w monachijskim mieszkaniu niejakiego Corneliusa Gurlitta. Mówi się o 1400 obrazach zaliczonych w czasach Hitlera do tak zwanej „sztuki zdegenerowanej”, wśród których są dzieła Picasaa, Matissa i Chagalla.

79 letni Cornelius Gurlitt to syn Hildebrandta Gurlitta, niemieckiego marszanda, który nosił przydomek „złodzieja Hitlera”. Nie byłoby w tym wszystkim niczego ponad sensacyjną wiadomość gdyby nie fakt, że cała sprawa znana już była trzy lata temu i jak do tej pory wszystkich obowiązywała jakaś dziwna zmowa milczenia.

Wyobraźmy sobie, że w Warszawie u kogoś na strychu znaleziono by kilka rysunków zamordowanego w getcie Romana Kramsztyka. Już widzę te nagłówki w Gazecie Wyborczej i rozgrzanych sensacją dziennikarzy TVN24. Już widzę ambasadora Polski w Izraelu wezwanego na dywanik przez tamtejsze ministerstwo spraw zagranicznych i falę przeprosin oraz bicia się w piersi przez miejscowe „moralne autorytety”.

Przez świat przetoczyłaby się gigantyczna antypolska propagandowa akcja mówiąca o tym jak to antysemici znad Wisły pomagali, oczywiście nie Niemcom, ale faszystom, nie tylko w mordowaniu, ale i okradaniu ludności żydowskiej, a na całym globie furorę robiłby odważny i demaskatorski film Pasikowskiego, „Pokłosie II” o polskich zbrodniarzach i grabieżcach, rozpowszechniany oczywiście przez nasze ambasady na polecenie Radosława Sikorskiego, a w zasadzie jego żony Anny Applebaum.

Tymczasem Niemcy w swojej bucie nie raczyli nawet upublicznić światowej opinii pełnej listy odnalezionych obrazów i co zadziwiające nie słychać protestów strony żydowskiej i innych państw ograbionych podczas wojny.

Sprawa jest o tyle dla Niemiec niewygodna, że tam już dawno sporej części społeczeństwa wbito w głowy zgodnie z prowadzoną polityką historyczną, że tak naprawdę oni nie przegrali wojny, ale identycznie jak inne podbite narody byli ofiarami i zostali w maju 1945 roku wyzwoleni spod okupacji nazistów.

Taka niewygodna sensacyjna wiadomość burzy błogi spokój i dobre samopoczucie wspaniałych, jak sami się często określają, potomków Goethego i ukazuje, że ten „wielki naród” pod względem zbrodniczego zapału i złodziejskich ciągot niczym nie ustępował wschodniej bolszewickiej dziczy.

Jest w tym wszystkim jeszcze inna wielka tajemnica.

Czy jest możliwym, aby służby niemieckie oraz organy ścigania nie interesowały się tym, co znajduje się mieszkaniu zmarłego w 1956 roku „złodzieja Hitlera”? Czy jest możliwym, że nie wiedziały, z czego żyje przez niemal 60 lat jego syn i jednocześnie spadkobierca? Czy można przez ponad pół wieku ukrywać skutecznie we własnym mieszkaniu niemal półtora tysiąca zrabowanych i niezwykle cennych obrazów, których wartość to nie miliony ale raczej miliardy euro?

I tu warto przypomnieć nagłośnioną i jeszcze świeżą historię z „powrotem” lub „odzyskaniem” przez Polskę obrazu Gierymskiego, „Pomarańczarka” znanego także, jako „Żydówka z pomarańczami”.  Obraz wytropiono na aukcji odbywającej się w małym miasteczku Buxtehude pod Hamburgiem. Chwalił się tym sukcesem przed kamerami minister Zdrojewski wstydliwie pomijając pewien szczegół.

Otóż zrabowany przez Niemców po upadku powstania warszawskiego obraz nie został nam zwrócony, lecz musieliśmy za niego zapłacić, a uczynił to sponsor PZU. Tak stanowi prawo niemieckie i niestety po upływie 30 lat wszystko, co zagrabione oraz pozyskane w wyniku przestępstwa zostaje zalegalizowane i musi zostać odkupione przez okradzionego, a niemieckie państwo nie bardzo ma ochotę na czynienie wspaniałomyślnych gestów szczególnie wobec Polaków, których ograbiło na bezprecedensową skalę.

Sądząc po sprawie „kolekcji Gurlitta” Niemcy z premedytacją ze złodzieja przedzierzgnęli się sprytnie w pasera, a Polska oczekuje ciągle na 60 tysięcy zrabowanych podczas wojny dzieł sztuki.

Wśród nich nr 1 to obraz Rafaela Santi, „Portret młodzieńca”. Jest to dzieło bezcenne w skali światowej i tak rozpoznawalne, że nigdy nie pojawi się na żadnej aukcji gdyż jest niesprzedawalne.

Zapewne cieszy oko jakiegoś kolejnego Gurlitta, spadkobiercy kolejnego złodzieja z nacji „potomków Goethego”, a Polska, największa ofiara II wojny światowej przerabiana jest przez trio Niemcy, Rosja, Izrael i światowe lobby żydowskie na kata, który sprowokował wojnę, uczestniczył w holokauście i budował polskie obozy koncentracyjne, a głównym zajęciem polskich antysemitów podczas okupacji było szmalcownictwo.

Największą tragedią jest jednak to, że w tym haniebnym propagandowym procederze pierwsze skrzypce grają „polskie” samozwańcze okrągłostołowe elity.

Artykuł opublikowany w Warszawskiej Gazecie

Już w poniedziałek nowy numer tygodnika Polska Niepodległa

kokos26
O mnie kokos26

Sprzedaż: www.polskaksiegarnianarodowa.pl, United Express, Warszawa, ul. Marii Konopnickiej 6 lok 227, Tel. 502 202 900

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (9)

Inne tematy w dziale Polityka