Otto von Bismarck, dziewiętnastowieczny polityk pruski, wymyślił coś, co na wieki stało się fundamentem funkcjonowania większości dzisiejszych państw świata - międzypokoleniowy system emerytalny polegający na państwowym przumusie ubezpieczeniowym. Ów przymus - poza całą, ogromną listą innych przymusów socjalistycznych - jest najbardziej perfidnym sposobem okradamia obywatela ze środków, którymi potem pasożytniczy aparat administracyjny dysponuje wedle własnego uznania.
1. Zniewolenie pod sztandarami wolności.
Żyjemy w zniewoleniu ubranym w hasła wolności a obowiązujący system emerytalny jest tego pierwszym dowodem. Jednak wolność człowieka zawsze stanowiła śmiertelne zagrożenie dla wszelkiej maści etatystów, zawodowo zajmujących się uszczęśliwianiem nas na siłę. Oczywiście za nasze pieniądze. Jednak jednostka nigdy nie liczyła się dla strażników państwa socjalnego, liczy się kolektyw, bo tylko odpowiednio sterując kolektywem można utrzymywać władzę.
Trzymajmy się naszego podwórza. A zatem młody człowiek, wchodzący na rynek pracy, automatycznie staje się ofiarą złodziejskiej instytucji znanej pod nazwą ZUS. I nikt nie pyta go o zdanie. Na temat OFE czyli drugiego filaru nie miejsce tutaj się wypowiadać, jest to po prostu globalny przekręt - jeden z wielu - światowych finansistów, bo dysponentami OFE są największe na świecie banki. Wróćmy do ZUS-u. Pracuje tenże młody od - powiedzmy - dwudziestego do sześćdziesiątego piątego roku życia, co miesiąc odprowadzając kilkaset złotych do państwowego ubezpieczyciela. Gdyby ów młody, a potem już stary, przez całe życie odkładał dobrowolnie te same kwoty, to na starość mógłby niemalże leżakować na egzotycznych wyspach, a co najmniej żyć tu, w Polsce, na wysokim poziomie. A co mamy? Śmiesznie niskie emerytury - myślę tutaj o ogromnej większości nisko i średnio zarabiających Polaków - które nijak nie przystają do opłacanych przez całe lata składek. Rodzi się podstawowe pytanie: co się dzieje z tymi pieniędzmi? Odpowiedź nasuwa się sama. Większość z nich jest marnotrawiona, przejadana i lekką ręką wydawana przez warującą w państwie armię urzędniczych darmozjadów. Dodatkowo ZUS słynie z budowania sobie szklanych pałaców - za nasze składki - aby przesiadujące tam pasożyty dobrze się czuły. Jednak w ustach strażników tego systemu wszystko to jest "dla naszego dobra". Skoro jest dla naszego dobra to dlaczego odbywa się pod przymusem? Czyż człowiek rozumny nie potrafi rozgraniczyć co jest dla niego dobre, a co mu szkodzi? Wedle socjalistów - nie! To oni wiedzą najlepiej. Oni nas uszczęśliwiają. Oni bredzą o solidarności społecznej.Efekty ich dobrodusznej działalności widać wszędzie aż w nadmiarze. Ja nie chcę aby państwo robiło cokolwiek dla mojego dobra, niech tylko przestanie mi przeszkadzać, a będzie okey. Jednak w obecnej rzeczywistości jest to głos wołającego na puszczy.
2. Widmo upadku idei Bismarcka.
System Bismarcka polega na tym, że ci którzy kiedyś pracowali i są w wieku emerytalnym pobierają emerytury ze składek tych, którzy pracują obecnie. Potem ci dziś pracujący się zestarzeją, będą kolejni i tak w koło. Jednak nie przewidział ów pomysłodawca tego systemu, że występuje coś takiego jak niż demograficzny. Rodzi się coraz mniej dzieci a więc coraz mniej potencjalnych przyszłych pracowników. Jest więc coraz mniej chętnych do fundowania emerytur swym rodzicom. I stajemy pod ścianą. Z taką sytuacją mamy doczynienia obecnie, i w Polsce, i w Europie. Teraz więc politycy wszelkich orientacji zachodzą w głowę: co robić? Pojawiają się głosy aby podnosić wiek emerytalny, tyle że jeśli obecnie wynosi on u nas 65 lat dla mężczyzn, to o ile go jeszcze podnieść. Do 70.? 75? Absurd. Nie wiem czy chciałby ktoś aby operował go 75- letni lekarz. Nie wiem czy 70-letni murarz byłby w stanie prosto postawić budynek. Nie jestem pewien - z mojego podwórka - czy 70-letni kierowca ciężarówki na drodze nie stanowi zagrożenia dla ludzi. I tak można wyliczać w nieskończoność.
Skoro przez dziesiątki lat pielęgnowało się nowotwór, to spóźniona operacja już może się nie udać. A i nawet za bardzo nie wiadomo jakiej operacji się podejmować, aby pacjent nie poszedł do piachu. Z taką sytuacją mamy doczynienia obecnie.Jeśliby nawet podniesienie wieku emerytalnego miało jakiś sens, to pojawia się kolejna kłoda. Społeczna niezgoda i możliwe protesty. A tego każdy socjalista - demokrata boi się najbardziej. Bunt kolektywu przedkłada się na głosy wyborcze a w demokracji bez nich nie ma władzy. Krąg się zamyka. Ludzie trzeźwi, z reguły wyśmiewani ze wszystkich stron, już dawno przewidywali bankructwo obecnego systemu emerytur. Ich złowieszcze proroctwa zdają się być coraz bliżej. Dziś pytanie polega raczej na tym kiedy obecny system splajtuje, niż czy to wogóle nastąpi. Rodzimi eksperci wyliczyli - choć nie są tutaj jednomyślni - że polski system zacznie pękać za 15-20 lat. Nikt oficjalnie do dnia dzisiejszego nie zakwestionował ich rachunków, jednak w dalszym ciągu dojeni jesteśmy przez państwowych łupieżców, choć oni wiedzą, że wszystko trzeszczy i za owe lat 20 nie będzie z czego nam wypłacać składek. Jednak kradną w dalszym ciągu. Nie ma takiej sumy, której etatysta by nie roztrwonił, a i tak zawsze jest mu za mało.
3. Nadzieja.
Mam nadzieje, że demokratyczno-socjalistyczny przymus ubezpieczeniowy - oraz wszelki inny - zbankrutuje już niedługo. I każdy będzie mógł ubezpieczyć się dobrowolnie, na dowolną kwotę, u dowolnego ubezpieczyciela. Nasza starość winna zależeć od naszych emerytalnych wyborów z lat zawodowej aktywności. Wtedy co najwyżej będziemy mogli mieć pretensję co najwyżej do siebie. Dziś wyboru nie mamy żadnego a i tak mamy pretensje. Do naszych dobroczyńców od sprawiedliwości społecznej. Jeśli ktoś nie chce płacić składek wogóle to jego święte prawo. Najwyżej będzie w wieku starczym żebrał pod Kościołem. Niech mi nikt nie wmawia, że w tak liberalnym systemie jaki ja proponuję, ludzi moze być nie stać na dobrowolne ubezpieczenia i na starość umrą z głodu. Czy dziś stać kogoś kto pracuje za 1386 zł brutto? Tyle, że wyboru nie ma żadnego. Tak że jest tak źle, że raczej nie może być już gorzej.
Post Scriprtum
Na koniec sprawa ważna acz nie związana bezpośrednio z tematem. Moje pytanie: Jakim prawem państwo mundurowi przechodzą na emerytury po piętnastu latach pracy?Czy na tym polega sprawiedliwość społeczna, aby przytłaczająca większość obywateli fundowała przywileje dla nielicznej - w stosunku do ogółu - grupy: policjantów, wojskowych, strażaków i reszty? Najmłodsi emeryci świata łowiący ryby w wieku czterdziestu lat albo - co lepsi cwaniacy z układami - pracujący nadal w swoich placówkach, tyle, że jako już cywile! Strasznie się śmiać chce jak się słyszy podniosłe brednie o "zawodach zaufania publicznego" i jakichś tam "misjach". 99% pracuje w takiej policji dla stabilizacji: "kokosów może i nie ma, ale jest to i owo". Czyli głównie piętnaście latek i z głowy. "A wy matoły harujcie po czterdzieści lat!". Czas najwyższy skończyć z tym absurdem, zwłaszcza w sytuacji makabrycznego zadłużenia państwa.
Łukasz Grysiak
Umiarkowany konserwatysta, bez dogmatyzmu. Antykomunista, wróg socjalizmu i lewicowej poprawności politycznej. Krytyk III RP jako państwa powstałego w sposób patologiczny. Wróg obecnej UE. Przeciwnik postrzegania i mierzenia rzeczywistości za pomocą schematycznych ram ideologicznych oraz teoretycznych dogmatów, niezależnie od ich zabarwienia. Pasjonat dziennikarstwa, historii i filmu a także muzyki rozrywkowej oraz podróży. Pisanie jest jedną z moich pasji.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka