konglomeratka konglomeratka
216
BLOG

Zbrodnie nierozliczone mają tendencję do wracania...

konglomeratka konglomeratka Polityka Obserwuj notkę 11
Wychodzi na to, że to co pisałam na blogu 24.01.2023 „Od zwycięstwa do zwycięstwa” jest potwierdzone dziś przez naukowców. Tylko ilu z Polaków zdaje sobie sprawę z zagrożenia w jakim żyjemy, czyli inaczej - w jak głębokiej czarnej d… się znajdujemy.

Miałam okazję przysłuchiwać się debacie naukowców na temat reparacji od Niemców za straty poniesione przez Polskę w czasie II wojny światowej podczas zorganizowanego przez IPN Kongresu Pamięci, który trwał trzy dni i właśnie dobiegł końca. W panelu „Reparacje wojenne w XX wieku okiem naukowców” dyskutowali na ten temat: dr Konrad Graczyk, radca prawny Beata Komarnicka-Nowak, dr Krzysztof Rak oraz prof. Bogdan Musiał. Rozmowę prowadził dziennikarz Rafał Dutkiewicz.

Muszę przyznać, że dyskusja choć trochę jednostronna, była bardzo gorąca, a temperament profesora Musiała – jak się wyraził prowadzący – podnosił ciśnienie i temperaturę na sali.

Polecam przeczytanie artykułu, gdzie są zacytowane spore fragmenty wypowiedzi panelistów:

https://www.portalsamorzadowy.pl/polityka-i-spoleczenstwo/kongres-pamieci-narodowej-ipn-prof-musial-niemcy-wiedza-ze-sa-winni-polsce-znacznie-wiecej-niz-innym-krajom,454843.html

To nie jest jednak wszystko, o czym mówiono.

W toku dyskusji wokół oświadczenia Bieruta nt. zrzeczenia się reparacji wojennych przez Polskę, pani mecenas mówiła, że ten dekret jest nieważny „ab initio”, czyli „w nauce prawa międzynarodowego są traktowane jako nieważne od samego początku”. Tak samo, jak traktowany był według prawa międzynarodowego pakt Ribbentrop-Mołotow. Przypominam, że cytowałam takie określenia we wspomnianej wyżej notce. A jednak polityka niemiecka nie zmieniła kursu i nadal ten pakt w rzeczywistości realizuje. Czyli "de iure" nieważny, ale „de facto” działający jak najbardziej w praktyce. I tego się właśnie trzymają Niemcy broniąc się przed reparacjami dla Polski jak się da, bo trzymają się dekretu 'de facto' choć podobno nawet nie znaleziono takiego dokumentu 'de iure'.

Podczas panelu ustalono chronologię oświadczeń i umów i podkreślono także to, że nie podpisano po zakończeniu działań zbrojnych traktatu pokojowego kończącego II wojnę światową. Czyli to, o czym pisałam wtedy w mojej notce. Konferencja w Poczdamie uregulowała trochę kwestii, ale nie zakończyła się traktatem pokojowym.

Rodzą się zatem pytania i wnioski:

Czyli od strony prawnej – II woja światowa trwa nadal, bo nie podpisano traktatu pokojowego, który by zakończył wszystkie kwestie, graniczne i reparacyjne.

Pakt Ribbentrop-Mołotow nie został nigdy zerwany ani odwołany, a skoro wojna trwa, tylko zmieniła oblicze, to wojna na Ukrainie i nękanie Polski przez UE zdominowane przez Niemcy jest tylko kolejną fazą. 

Traktat 2+4 dotyczący zjednoczenia Niemiec nie został wykorzystany, by zamknąć kwestię II wojny światowej traktatem pokojowym, jedynie udało się podpisać traktat graniczny Polsko-Niemiecki gwarantujący prawem międzynarodowym naszą zachodnią granicę. Niemcy unikały jak mogły kwestii podpisania traktatu pokojowego, bo to by rzekomo opóźniło negocjacje zjednoczeniowe. Ale czy tego naszego traktatu granicznego nie da się podważyć, skoro Niemcy po zjednoczeniu nadal działają w oparciu o tymczasową ustawę zasadniczą narzuconą im przez aliantów? Kiedy ta prowizorka prawna się skończy?

Nie wiem, czy Polacy mają świadomość, że Niemcy nienawidzą Amerykanów, bo USA nadal formalnie okupują część Niemiec, czego elementem jest obecność wojsk USA w Ramstein. Oni o niczym innym nie marzą, by pozbyć się wreszcie USA jako nadzorcy i rzucić się w objęcia Rosji spełniając obietnice nieustannej współpracy na rzecz panowania nad Europą zapisane już w układzie w Rapallo w 1922 roku, przedłużanym wielokrotnie i potwierdzonym jeszcze dobitniej układem z 1939 roku znanego jako pakt Hitler-Stalin a u nas jako pakt Ribbentrop- Mołotow. Niemcy jako państwo nie mają nowej konstytucji napisanej po zjednoczeniu. Nadal działają w prowizorce prawnej jaką jest "Grundgesetz" czyli Ustawa zasadnicza. Bo tak jest wygodniej unikać odpowiedzialności za popełnione zbrodnie i dalej realizować swoją politykę wschodnią tylko innymi metodami. Obserwując to, co się dzieje w Niemczech wokół pomocy dla Ukrainy, to jest z jednej strony teatrzyk dla gawiedzi (ja, ja, wir helfen… tak, tak, my pomagamy, najbardziej pomagamy) a w ukryciu realizowane są scenariusze osłabiające Polskę  i broniące interesów Rosji. To się dzieje. Prawo nie ma tu nic do tego. Dobitnym przykładem jest polityka UE wobec naszego kraju w kwestii tzw. praworządności. 

Skoro Niemcy wystąpiły do Polski z roszczeniami za mienie utracone na ziemiach odzyskanych (pamiętna sprawa z roku 2004 i rozdmuchane roszczenia tzw. „wypędzonych”), które wg ich prawa są tylko „pod polską administracją”, to znaczy, że działają w oparciu o prawo III Rzeszy i tę  prowizorkę prawną, która ma swe korzenie już w Poczdamie 1945. Zatem gdy mówimy o dalszych aktach prawnych, to one często nie zamykają wielu spraw, a jedynie służą bieżącej realizacji celów politycznych.

Kwestię polskich roszczeń reparacyjnych dobrze podsumował jeden z panelistów, nie pamiętam dokładnie, ale chyba dr Rak, że polskie wysiłki w celu przedstawienia Niemcom rachunku za wojnę i nasze domaganie się reparacji to jest po prostu reakcja obronna. To jest obrona właśnie wobec takich ataków jak wspomniane roszczenia do majątków z ziem zachodnich, które przecież przyznano nam ponad głowami stron. Ani Niemcy ani Polska nie były stroną negocjującą cokolwiek. Byliśmy przedmiotem targów a nie ich podmiotem.

Boję się, czy ta nasza reakcja obronna nie przerodzi się w „rozpaczliwą obronę”, albo „krzyk rozpaczy”…

Nasze wysiłki jak na razie wyglądają wyłącznie na publicystyczną i historyczną gadaninę, a nie przekładają się na konkretne działania prawne i instytucjonalne. A choćby i bezprawne byle skuteczne!

Po pierwsze jako Polska nie możemy dopuścić do tego, żeby Stany Zjednoczone opuściły Niemcy przed podpisaniem traktatu pokojowego kończącego II wojnę światową i regulującego wszystkie kwestie łącznie z reparacyjnymi dla zniszczonej Polski. Nie wystarczy przenieść trochę wojsk amerykańskich do Polski. Niemcy i Francja już uzmizgują się do Chin w kwestii wyparcia USA z Europy. Jeśli Stany wyjdą z Niemiec, to po nas. Chyba że Amerykanie w porę zainstalują swoje bazy tutaj.

A po drugie…

Ukraina musi wygrać i musimy stworzyć wraz z mniejszymi krajami Europy środkowej i wschodniej silny pas gospodarczy i wojskowy rozdzielający Rosję od Niemiec. No niestety, nie mamy wyjścia.

A jak pokazuje ten panel o reparacjach – prawo nie ma żadnego znaczenia, liczą się fakty dokonane. A te niedokonane mszczą się po latach.

(Ech, gdyby ten Zygmunt Stary nie był taki litościwy dla swojego siostrzeńca i zlikwidował państwo krzyżackie, a nie tam tylko jakiś durny hołd…)

Zbrodnie nierozliczone i nie ukarane wracają – jak powiedziała podczas panelu inauguracyjnego – dr Barbara Fedyszak-Radziejowska. Co niestety widzimy dziś na Ukrainie i w naszych rozpaczliwych próbach przywrócenia sprawiedliwości choćby w postaci reparacji.


myślę więc piszę i piszę, żeby wiedzieć, co myślę

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka