Jarosław Kukuła Jarosław Kukuła
151
BLOG

Notka 1 - Tytułem wstępu

Jarosław Kukuła Jarosław Kukuła Polityka Obserwuj notkę 5

Wpis 1: Tytułem wstępu


Na początek trochę statystyki i kilka moich osobistych uwag ogólnych na temat naszej Konstytucji oraz powodów, dla których powinna ona zostać zmieniona.

Tak, jestem zdecydowanym zwolennikiem wprowadzenia głębokich zmian w naszej Konstytucji, ponieważ uważam ją za dokument w wielu miejscach niejasny i nieprecyzyjny, a przez to sprzyjający sporom kompetencyjnym (przez ostatnie dwa lata takich sporów mogliśmy obserwować bez liku), co, samo już w sobie, okazuje się być szkodliwym nie tylko wewnątrz, ale przede wszystkim dla zewnętrznego postrzeganiu naszego Państwa, a nawet może stwarzać zagrożenie dla jego stabilności (Państwa, nie postrzegania). Ostra teza? Owszem. Jednak obstaję przy niej, a w toku rozważania kolejnych artykułów Konstytucji postaram się ją uzasadnić i obronić. Niemniej, nie jestem z betonu, więc jeśli usłyszę głosy przeciwne, ale merytoryczne i rzeczowe (z emocjami trudno polemizować), nie wykluczam możliwości korekty, czy nawet zmiany swojego nastawienia. Jestem otwarty na dyskusję.

Dodam jeszcze, aby odsunąć wszelkie podejrzenia i ewentualne pomówienia, że pomimo przekonania o niedoskonałości naszej Konstytucji, respektuję ją i szanuję. I właśnie z szacunku dla niej, a także z szacunku i troski względem naszego Państwa wynika moja krytyka zapisów tego najważniejszego dla mnie i wszystkich obywateli Rzeczpospolitej Polskiej dokumentu. A założenie, że Konstytucja jest świętością wcale, w moim najgłębszym przekonaniu, nie wyklucza prawa do jej wnikliwego analizowania oraz szukania sposobów na jej doskonalenie, albowiem żadne ludzkie dzieło nie jest, ba, nie może być, doskonałe.

Przejdźmy teraz do liczb (bez zbytniej drobiazgowości). Poza wstępem i preambułą, nasza Konstytucja składa się z 13 rozdziałów zawierających 243 Artykuły, na które składają się łącznie 544 punkty (licząc w to, jako sztuki, także te artykuły, które nie są podzielone na punkty). To spory dokument, choć jednak mniejszy od Ustawy Zasadniczej Niemiec (formalnie tylko 146 artykułów plus 5 zaczerpniętych z tzw. Konstytucji Weimarskiej, ale wiele z nich było uzupełnianych o nowe pozycje oznaczane istniejącymi już liczbami i kolejnymi literami alfabetu, nawet do „l”; rozmiar robią też m.in. roztrząsania na temat podziału kompetencji pomiędzy władze federalne, a krajów związkowych), ale za to znacznie większy od konstytucji Francji (choć ta zawiera 8 artykułów poświęconych terytoriom zamorskim; u nas to nie jest potrzebne) i oczywiście USA (lider zwięzłości, nawet jeśli uwzględni się 27 poprawek), a także od poprzedniej naszej Ustawy Zasadniczej, czyli Konstytucji PRL (ta miała 11 rozdziałów, ale tylko 106 artykułów, składających się łącznie z około 200 punktów). Czy jednak rozmiar ma znaczenie? Z jednej strony mamy zwięzły dokument stanowiący podstawę funkcjonowania największej potęgi gospodarczej i politycznej świata, a z drugiej, nieco rozgadaną i drobiazgową, choć ograniczającą się jedynie do sfery prerogatyw instytucji federalnych, pozostawiając wiele istotnych kwestii do określenia w konstytucjach krajów związkowych, Ustawę Zasadniczą konstytuującą niewątpliwą potęgę gospodarczą i polityczną w Europie (żeby było jasne, są zapewne i jeszcze większe, oraz pewnie i mniejsze konstytucje innych państw – nie badałem tego), a to mogłoby oznaczać, że nie w rozmiarze rzecz. Na czym, zatem, należałoby się skupić, myśląc o tym, jakie zmiany należałoby wprowadzić do naszej Konstytucji? Otóż, w moim przekonaniu, przede wszystkim na tym, jakiego właściwie państwa chcemy. A potem, na jednoznaczności, precyzji i konsekwencji zapisów. Ale od razu powiem, że ani konstytucja Stanów zjednoczonych, ani tym bardziej Ustawa Zasadnicza Niemiec nie stanowią jakiegoś szczególnego wzorca w powyższych kwestiach (Niemcy zresztą wydają się traktować tę swoją Ustawę Zasadniczą z pewną dezynwolturą, o czym świadczy Art. 146, w którym zapowiadają, iż dopiero „po urzeczywistnieniu jedności i wolności Niemiec, obowiązująca cały Naród Niemiecki [Niniejsza Ustawa Zasadnicza] utraci moc obowiązującą w dniu, w którym wejdzie w życie konstytucja przyjęta w drodze swobodnej decyzji Narodu Niemieckiego”), a mimo to oparte na tych aktach państwa prosperują znakomicie, a nawet nadają kierunek całej światowej gospodarce i polityce. Cóż, umowy pisze się przede wszystkim na czas i okoliczność sporu stron, a w przypadku konstytucji, także na wypadek prób ingerencji z zewnątrz. A te państwa, silne i sprawne, przez wiele lat raczej same wtrącały się w sprawy innych, niż podlegały naciskom z zewnątrz (choć w przypadku Niemiec sprawa jest nieco bardziej skomplikowana, ale nie będziemy tego tutaj teraz podejmowali). Dlatego my szczególnie musimy mieć na uwadze, że nasze geograficzne położenie i nasza historia wciąż są przesłanką do gmerania przez sąsiadów w podstawach naszej niepodległości.

Jeszcze kilka słów o kontekście historycznym. Nasza Konstytucja jest dokumentem bardzo młodym, liczy sobie bowiem niespełna 21 lat; francuską, na przykład, uchwalono w 1946 roku, a niemiecką w 1949 roku. Oczywiście bezdyskusyjnym liderem długowieczności jest Konstytucja USA uchwalona 17.09.1787 roku i obowiązująca nieprzerwanie od 1789 roku (wtedy dopiero weszła w życie – ratyfikowanie jej zajęło bowiem poszczególnym stanom trochę czasu); praca i przenikliwość Ojców Założycieli oraz namysł amerykańskich obywateli tamtego czasu zasługują na najwyższy szacunek. Niestety, nam nie dane było długo cieszyć się naszą pierwszą Konstytucją (3 maja), choć pracowaliśmy nad nią niemal równocześnie z Amerykanami. Ba, na przestrzeni ostatnich 227 lat nie dane nam było cieszyć się nie tylko jednym prawem konstytuującym państwo (ta obecna, to już czwarta samodzielna konstytucja, nie licząc aktów „podsuniętych” nam przez cesarzy, carów i towarzyszy sekretarzy z obcych mocarstw), ale nawet niepodległością przez choćby połowę tego czasu, jaki dany był obywatelom amerykańskim. To oczywiście ma swoje konsekwencje dla myślenia o naszym Państwie, nie tylko zresztą dla nas, Polaków, ale może przede wszystkim, dla naszych sąsiadów; pamiętajmy o tym, głosując w wyborach, czy zastanawiając się nad zmianami, jakie będziemy wprowadzać do naszej Konstytucji.

Wrócę teraz do braków i słabości naszej obecnej Konstytucji, które, w moim przekonaniu, powinniśmy jak najszybciej usunąć, aby mogła dla nas, obywateli Rzeczpospolitej Polskiej, rzeczywiście stanowić wreszcie solidne oparcie, a dla naszego Państwa, niewzruszony fundament na następne długie lata.

Po pierwsze, najogólniej rzecz ujmując, nasza Konstytucja została napisana zbyt elastycznie, to znaczy w taki sposób, że z jednej strony jest ona nie do złamania, a z drugiej, każda niemal decyzja polityczna i prawna może zostać w jej świetle zakwestionowana; wszystko zależy od tego, kto ma w ręku Trybunał Konstytucyjny, gdyż to on ostatecznie rozstrzyga o zgodności, lub nie, ustaw i stanowionych praw, a także o kompetencjach konstytucyjnych organów Państwa (a Konstytucja daje mu nader szerokie pole do popisu, czyli szerokiej interpretacji); stąd taka temperatura niedawnego sporu o TK (spór nie wygasł, a jedynie stracił nieco na impecie, jak sądzę).

Po wtóre, w wielu miejscach jest nieprecyzyjna, co jak już wspomniałem, stanowi paliwo sporów kompetencyjnych, a te z kolei otwierają pole do ingerowania w nasze sprawy przez obce państwa, co obserwowaliśmy w ostatnich miesiącach sprawowania urzędu przez Prezydenta Lecha Kaczyńskiego i tuż po pamiętnej tragicznej katastrofie oraz w ciągu ostatnich dwóch lat.

Po trzecie, obecna Konstytucja zostawia dziwną i, jak na mój gust, nazbyt szeroką furtkę umożliwiającą podporządkowanie naszego prawa organizacji międzynarodowej bez zawarowania możliwości wyłączenia regulacji, które mogą stać w sprzeczności z naszym interesem, albo nawet racją stanu. O wszystkich tych zastrzeżeniach będę oczywiście pisał dokładniej w kolejnych wpisach, teraz jedynie je sygnalizuję.

Wypada wspomnieć jeszcze o kilku sprawach technicznych. Otóż wszystkie cytaty z naszej Konstytucji, a także z polskich tłumaczeń konstytucji Niemiec, Francji i USA pochodzą z dokumentów udostępnionych przez Sejm i zamieszczonych na stronie: http://libr.sejm.gov.pl w odpowiednich podfolderach. W przypadku pozostałych cytatów, świadomie przeze mnie użytych, wskażę ich źródło w tekście.

Zastrzegam sobie wszelkie prawa do zamieszczanych w niniejszym Blogu tekstów mojego autorstwa. Oczywiście, nie mam nic przeciwko cytowaniu, jednak proszę o zachowanie reguł, to znaczy o każdorazowe wskazanie źródła, za co będę wdzięczny. Wdzięczny będę również za udział w dyskusji oraz za rozpowszechnianie linku do mojego Bloga.


Pozdrawiam,

JQ


Inżynier po pracy w korporacjach, mąż i ojciec, przejęty skręcaniem świata zanadto w lewą (lewacką) stronę, ale pełen nadziei, że obecnie w Polsce jedziemy w dobrą stronę.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka