Prymitywny ten mój tytuł, bo prawdę mówiąc problem jest prymitywny. I już mię trochę nudzi. Ale GazWyborowi et consortes chyba o to chodzi - żeby zanudzić przeciwnika i żeby ich zostało na wierzchu. Więc odnotowuję sobie na niedzielę, bo nie należy odpuszczać.
Otóż dorywczo rozmawiałem z organizatorami i uczestnikami protestu przed Teatrem Starym w Krakowie. Jeden z nich - to absolwent historii, który zaliczył też parę lat reżyserii. Skądinąd laureat jednej z "kulturalnych" nagród przyznawanych w stołecznym mieście Krakowie, m.in. za działalność parateatralną. Dwoje pozostałych - to profesorowie neofilologii UJ. Literaturoznawcy, jakby kto pytał.
Potem przysłuchiwałem się dyskusji nad "Golgota picnic" pod namiotem "Malty" na Placu Wolności w Poznaniu. No, nie ja jeden. Było kilku przynajmniej (a sądzę, że więcej) ludzi po habilitacji z naszego UAM, był wydawca ostatniego, nowego tłumaczenia "Boskiej komedii", widziałem też szefową rządowej instytucji kultury. Wszyscy oni, co wiem, bo gadałem z nimi, a dwóch spośród nich zabrało publicznie głos - opowiadali się przeciw "Golgota picnic". czyli za odwołaniem spektaklu. Co do mnie, mówiłem sobie cichutko różaniec. Aha, pośród zwolenników "Golgota picnic" widziałem też tamże tego faceta, który przebrany za dziewczynę przerwał wulgarnie wykład ks. prof. Bortkiewicza.
A stojąc tam - słyszałem za sobą, pod swoim między innymi adresem, pogardliwe głosy młokosów nie wygladających na nazbyt wykształconych: "do kościółka! do kościółka!".
Teraz oglądam opublikowane na stronach "GazWyboru" i "Przekroju" rysunki Raczkowskiego. Rysunki Raczkowskiego bywają zabawne, dlatego też je oglądam. Człowiek inteligentny jest.Ale - skoro padają pytania "czy ktoś z protestujących widział Golgota Picnic?" - to może warto by zadac i takie pytanie: "czy Raczkowski widział protestujących przeciwko Golgota picnic? Czy chce tylko tworzy ich obraz na wzór i podobieństwo sowieckich propagandzistów?"
Nie żądam rozwiązania tej kwestii. Po co. Rysunki świadczą lepiej, niż dyskusja na ich temat. Tyle, że zakonotowuję je sobie i konfrontując z rzeczywistością - zachowuję na przyszłość. Będę miał co wnukom pokazywać, żeby się zdumiewały.
Inne tematy w dziale Polityka