Jacek Korabita Kowalski Jacek Korabita Kowalski
426
BLOG

powstańcze menu: ryż, szczury, śmierć (Niezn. wsp.’44 nr21)

Jacek Korabita Kowalski Jacek Korabita Kowalski Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 1

 

 

 

Zanim do szczurów – wpierw do mapy. Tak, muszę wypowiedzieć pochwałę mapy. Nie jestem historykiem Powstania – nawet nie amatorem-miłośnikiem, nie przeczytałem o Powstaniu za wiele – więc opisywane przez Autora historie konfrontuję najpierw z rewelacyjną mapą Piotra Kamińskiego, szalonego kartografa zwanego przez znajomych Pieterem, która ma już kilka sukcesywnie ulepszanych edycji (od 2004 roku). Widzę tu nie tylko tamtą siatkę ulic (dziś często zaburzoną lub w ogóle zmienioną), ale i pieczołowicie zaznaczone poszczególne barykady, miejsca starć, zasięg linii powstańczych – położone z niesłychaną aż dotąd szczegółowością. O ile wiem, nikt wcześniej, ani później podobnej mapy nie wydał.

 

I nie mogę się nadziwić, dlaczego tak świetna, kartograficzna robota, wykonana przez fachowca, nie mająca sobie równej, od dziesięciu lat przechodzi bez większego echa, bez zauważenia – i wciąż funkcjonuje na niszowych straganach, na obrzeżach wielkonakładowych wydawnictw. No oczywiście, że wiem, dlaczego. Jest za dobra. Zrobiona na najlepszym możliwym podkładzie (rekonstruowany na podstawie archiwalnych znalezisk ostatni, niewydany oficjalnie przedwojenny plan Warszawy, zazdrośnie stzeżony przez Pietera jako jego autorska zdobycz) – warta jest zbyt wiele, żeby zainteresował się nią masowy wydawca. Wciąż lepiej dodawać do masowych publikacji dobre, ba, bardzo dobre, lecz jednak uproszczone planiki, które robi się najdalej w kilka dni czy w tydzień. Tanie. Bo za taką szczegółową mapę, jak mapa Pietera trzeba by zapłacić autorowi dużo więcej. To owoc wyjątkowej wiedzy i mrówczej pracy. Wiec na razie onże sam jest „sobie sterem, żeglarzem, okrętem” – twórcą, wydawcą i rozprowadzaczem. A polski rynek takich nie lubi.

 

I już nie komentuję.

 

Dzięki tej mapie wiem, że oddział Autora – Stanisława Michałowskiego (patrz biografia na końcu notki) nie chodził (jak przypuszczałem, zanim sięgnąłem po mapę i zanim dokonałem małej konsultacji dodatkowej) do magazynów Haberbuscha położonych pomiędzy ulicami Ceglaną i Grzybowską – lecz wędrował zapewne do magazynów Haberbuscha za ulicą Towarową, bo tam właśnie był ów stały „obstrzał” niemiecki.

 

MENU NR 1: JAK W LOKALU

 

[Jako żołnierze radiostacji „Anna” przy Marszałkowskiej 62] początkowo jedliśmy przygotowane wcześniej zapasy. Cała radiostacja szła o określonej godzinie do lokalu po drugiej stronie Marszałkowskiej, zupełnie jakby do restauracji: był talerz, były łyżki, widelce i noże. Trwało to może tydzień, może dwa, czy trzy – nie pamiętam – a potem zabrakło jedzenia, a lokal został uszkodzony przez bomby, no i się skończyło. Prawdę mówiąc, to potem jedliśmy chyba już tylko raz na dzień. Czasami jeszcze dali nam chleba, albo sam gdzieś złapałem kawałek i żarłem na sucho.

 

MENU NR 2: RYŻ I SZCZURY

 

Wreszcie wystrzelano wszystkie psy, prawie wszystkie konie i koty, a mówiono nawet, że szczury też… ale nie chce mi się w to wierzyć – teraz, jak to mówię, to aż mi się niedobrze robi na myśl, że mogłem zjeść kawałek szczura.

 

W końcu doszło do tego, że tam, gdzie mieliśmy radiostację – pojawiał się kocioł, w kotle tylko ryż, albo tylko kasza, albo sam makaron. Najczęściej ryż. Każdy dostawał talerz – albo prawdziwy, albo blaszany – podchodził, powiedziano mu, ile może wziąć (łyżka, dwie, trzy) – szedł dalej i jadł sobie sam. I to wszystko. Żadnych warzyw, żadnych takich dodatkowych rzeczy nie mieliśmy.

 

WODA

 

Druga kwestia – woda. Niedaleko nas była pompa wodna. Całe szczęście, że oprócz wodociągów funkcjonowały pompy (pamiętam, że zajmowałem się tymi sprawami jeszcze w Grudziądzu [jako wiceprezydent odpowiedzialny za sprawy mobilizacji] – chodziło o to, żeby zawsze było jakieś źródło wody). Niemcy o tym oczywiście wiedzieli i raz po raz kierowali obstrzał na to miejsce. A do wody stały kolejki, tak jak dzisiaj za masłem albo kiełbasą [nagranie pochodzi z roku 1979 – przyp. JK]. Wyszło oczywiście zarządzenie, że jako wojsko mamy pierwszeństwo – to zrozumiała rzecz – ale i tak trzeba było wstawać wcześnie, o piątej rano, żeby iść po tę wodę. Szliśmy na zmianę, raz ja, raz inni koledzy.

 

WYPRAWY PO ŻARCIE

 

Dostaliśmy rozkaz, żeby każdy oddział kolejno szedł po żywność. Trzeba się było przedzierać przez Aleje Jerozolimskie i dalej, w stronę dzisiejszego Dworca Głównego – były tam olbrzymie magazyny z żywnością [chodzi niewątpliwie o magazyny Haberbuscha za torowiskiem przy ulicy Towarowej, na zachodnich obrzeżach Śródmieścia północnego – przyp. JK]. Przynosiło się ryż, cukier, czy mąkę – ale głównie ryż, nie wiem, czy były też jakieś puszki. Po drodze był taki teren niczyj. Szło się po ciemku i to nie razem, tylko taką rzadką tyralierą. Niemcy mieli reflektory, szperali – jak kogoś namierzyli, a leżał, to w porządku; jak stał – natychmiast strzelali. Więc jeśli ktoś nie cofnął się, a nie poszedł dalej – znaczyło, że zginął… a szukać go nie było już jak.

 

ŚMIERĆ

 

Raz też poszedłem, ale kiedy zostałem ranny [w goleń] [zob. tu, odc. nr 14], już mnie nie posyłali. Wreszcie poczułem się lepiej. Wtedy już przeniosłem się na stałe do tego domu, w którym znajdowała się radiostacja. Dom stał na pół pusty – mieliśmy dla wszystkich [pracowników radiostacji „Anna”] jedną półpiwnicę, sienniki, koce i leżeliśmy pokotem, wszyscy razem, jeden obok drugiego.

 

No i raz tam śpię, a kolega, który był komendantem tej grupy, wchodzi i powiada – „Słuchajcie, koledzy, dostaliśmy polecenie, musimy dzisiaj pójść po żarcie”. A ja sobie leżę. Wywołuje mnie – „Małecki!” (no, zdaje się wtedy nie nazywałem się już Małecki, [tylko Kawecki, ale niech będzie]) – a ja nic, leżę i myślę sobie – „Cholera, znów muszę tam pójść, z tą nogą…” – I w tym mencie znalazła się jedna niewiasta, mówi – „Nie, pana Małeckiego zostawcie, pójdę za niego”. [Wstaję na to] – „Nie, nie, mógłbym pójść, właściwie to już wyzdrowiałem…” – „Nie, ja idę.” – Poszła i nie wróciła.

 

 

 

- - - - - - - - - - - - - - - - - - -

POPRZEDNIE ODCINKI Z LINKAMI:

 

20. Śmierć Ossowieckiego, zdrajcy i dwa duchy
http://korabita.salon24.pl/600464,smierc-ossowieckiego-zdrajcy-i-2-duchy-niezn-wsp-44-nr20


19. Obstrzał i błogosławieństwo Generałowej [Jadwigi Zamoyskiej]
http://korabita.salon24.pl/600337,obstrzal-i-blogoslawienstwo-generalowej-niezn-wsp-44-nr19


18. Telefon, kucharze i samosąd
http://korabita.salon24.pl/600163,telefon-kucharze-i-samosad-nieznane-wspomnienia-44-nr-18


17. Śmierć tej, co 4 Szwabów do niewoli wzięła… [o Barbarze Wolskiej, „Juli”]
http://korabita.salon24.pl/600039,smierc-tej-co-4-szwabow-do-niewoli-wziela-wsp-44-nr-17


16. Trzej koledzy i kula w łeb
http://korabita.salon24.pl/599867,trzej-koledzy-i-kula-w-leb-nieznane-wspomnienia-44-nr-16


15. Tajemnicza śmierć polityka [o niewyjaśnionej śmierci Antoniego Szadkowskiego]
http://korabita.salon24.pl/599715,tajemnicza-smierc-polityka-nieznane-wspomn-44-nr-15


14. Trafili mnie! i Poznańska 11 [barykada przy Marszałkowskiej i szpital powstańczy przy ul. Poznańskiej]
http://korabita.salon24.pl/599529,trafili-mnie-i-poznanska-11-nieznane-wspomnienia-44-nr-14


13. Gołębiarze i piżama [zbombardowanie domu przy ul. Żurawiej]
http://korabita.salon24.pl/599394,golebiarze-i-pizama-nieznane-wspomnienia-44-nr-13


12. Czyżby Antek Rozpylacz? [o Antonim Godlewskim]
http://korabita.salon24.pl/599268,czyzby-antek-rozpylacz-nieznane-wspomnienia-44-nr-12


11. Badam opinie, buduję barykadę [przy ul. Żurawiej]
http://korabita.salon24.pl/599153,badam-opinie-buduje-barykade-nieznane-wspomnienia-44-nr-11


10. W Radiostacji Anna [przy ulicy Marszałkowskiej 62]
http://korabita.salon24.pl/599022,w-radiostacji-anna-nieznane-wspomnienia-44-nr-10


1-9. SCALONE ODCINKI dotyczące preliminariów godziny „W” i wieczoru 1 sierpnia
http://korabita.salon24.pl/599000,godzina-w-wspomnienia-jednego-z-szesnastu-odc-1-9


- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

O Autorze: Stanisław Michałowski (Kórnik 1903 – Kórnik 1984), przed ‘39 m.in. wiceprezydent Grudziądza, poseł na sejm i działacz Związku Zachodniego; podczas wojny w podziemiu, do 1944 roku oficer KG AK (m.in. w Biurze Informacji i Propagandy), w powstaniu – żołnierz-wywiadowca radiostacji „Anna”, w roku 1945 podsądny „Procesu szesnastu” w Moskwie ‘45, w PRL więziony w latach 1948-1952, po 1970 wrócił do rodzinnego gospodarstwa, w latach 1980-1981 założyciel i działacz NSZZ „Solidarność” Rolników Indywidualnych.

 

Teksty opracowałem na podstawie maszynopisu pt. „Osobiste sprawy życia mego”, kilku innych maszynopisów z uzupełnieniem w postaci paru publikacji tekstów Autora oraz nagrań zarejestrowanych w ostatnich latach życia Tegoż przeze mnie, czyli niżej podpisanego wnuka Autora; wszystkie powyższe materiały są moją własnością i w części dotyczącej powstania (prócz kilku drobnych fragmentów przywoływanych w internecie) nie były jeszcze publikowane. Wybór, którego tu dokonałem, jest arbitralny i niekoniecznie respektuje kolejność oryginału. Wszelkie opuszczenia zaznaczam trzykropkami w nawiasach kwadratowych; teksty umieszczone w takowych nawiasach są moimi uzupełnieniami & objaśnieniami; drobniejszych poprawek redakcyjnych nie sygnalizuję; zastrzegam, że z aparatu krytycznego zrezygnowałem, przeważnie nie sprawdzam, na ile Autora wspomnień zawiodła pamięć – z wyjątkiem wybranych szczegółów. | Jacek Kowalski |

 

Zobacz galerię zdjęć:

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Kultura