[tekst z Magazynu Reduta Online]POWSTAŃCZA SZCZEPIONKA: ś.p. Ojciec Tomasz Pawłowski z wizytą u Kowalskich, AD 2008. Fot. J.K.
1.
W latach wczesnej młodości nasz duszpasterz, dominikanin, ś.p. Ojciec Tomasz Pawłowski (1927-2016), przeżył Powstanie Warszawskie. Już pierwszego sierpnia brał udział w nieszczęsnym szturmie na dworzec kolejowy, w gromadzie niemal nieuzbrojonych młodzieńców. Akcja skończyła się tragicznie, a Ojciec zawsze komentował Powstanie krótko: „bezsens, katastrofa”. I powtarzał, że Bogu dziękuje za astygmatyzm, dzięki któremu nie zabił żadnego Niemca i pragnąc zostać kapłanem nie musiał starać się o dyspensę. Jak wiadomo, kapłanem nie może zostać człowiek obciążony zabójstwem.
2.
Kilka lat temu [latem 2008] Ojciec Tomasz odwiedził nas. Przywieźli go z Rzeszowa nasi duszpasterscy przyjaciele. Ledwie chodził, zniedołężniały, wsparty na lasce i zgięty wpół, ale wciąż pełen ducha.
Zatarłem ręce, bo nasze dzieci były właśnie na etapie kompletnego zaślepienia Powstaniem Warszawskim. Doszło do tego, że w okolicach pierwszego sierpnia trzy środkowe egzemplarze (lat jedenaście, dziewięć i sześć) bez naszej wiedzy wykopały w domowym ogródku kilkumetrowej długości kanał, czyli rów, który nakryły dechami, przysypały ziemią i trawą, po czym nalawszy w tę czeluść wody przeczołgiwały się przez nią pół dnia. Miała to być radosna rekonstrukcja koszmaru, czyli ewakuacji Starówki do Śródmieścia, pod przewodem najstarszej uczestniczki odgrywającej rolę „Stokrotki”.
Z tego tytułu – rzekłem Ojcu Tomaszowi – przyda się bezkrytycznej dziatwie parę słów prawdy, czyli szczepionka na patriotyczne kretyństwo (przyznam się jednak, że znając Ojca Tomasza… ale nie uprzedzajmy wypadków).
Bo...
DOKOŃCZENIE TEKSTU TUTAJ : http://www.anti-defamation.org/redutanews/powstancza-szczepionka-ojca-pawlowskiego/