Zygmunt Jan  Prusiński
Zygmunt Jan Prusiński
Zygmunt Jan Prusiński Zygmunt Jan Prusiński
132
BLOG

Kobieta pachnąca stepem - Część II

Zygmunt Jan Prusiński Zygmunt Jan Prusiński Wiersze Obserwuj temat Obserwuj notkę 3


KOBIETA PACHNĄCA STEPEM - część druga


Dział: Kultura Temat: Literatura




Zygmunt Jan Prusiński


SKALECZONY EUFORIĄ





Odgaduję idąc swoimi myślami
w głębi jest chaos poszczególnych treści
oswajam te rzeczy które mnie dotyczą
już w samej filozofii – w poezji.

Czy można być na górze
czy lepiej na dole zaprzyjaźnić
elementy składowania fragmentów
nie tylko samo znaczenie
że mogę być lepszy -
ale budować skruchę
przed naturalnymi siłami
choćby wczorajszy pobyt w lesie
z zapytaniem względnym
bo tyle napotkałem pustych butelek
jakby się odbywały towarzyskie spotkania.

Uleciały gdzieś proporcje
o kulturze osobistej człowieka
jego zachowanie czy tak można
zaśmiecać las i w taki sposób
dziękować za pobycie w gościnie?

Tego rodzaju fragmenty
drażnią moje jestestwo
w obronie czystości
tak jak w miłości wymagam
by uszanować miłość
pomiędzy mężczyzną i kobietą
bo to jest nagroda -
znam samotność nazbyt
żeby o tym nie wiedzieć.

Wczoraj najadłem się borówek
a dla Jolki nazbierałem grzyby.
Suszę je żeby zimą skorzystała
jako dodatek do potraw.

Wczoraj w tym lesie
rozśpiewałem się niczym słowik
nie byłem sam jeśli tyle drzew
było ze mną – to dla nich
unosił się mój głos...

Tenorowy zabrzmiew -
czy jest takie słowo?
Niech zostanie
powinno być zaśpiew
ale (zabrzmiew) od brzmi
w dogodnej aparycji.

Co do filozofii to jest
w bezgranicznej osłonie...


25.8.2013 - Ustka
Niedziela 10:42




A TO PIANINO I JA W ZALOTACH



Powołanie moje jest by cię kochać
- wiosenny przyozdobnik -
wkraczam bezsenny na scenę
pianino w rogu bez wirtuoza
kpi ze mnie że nie zdążę napisać
słów do muzyki Harryego Nilssona.

Do twych urodzin trzy tygodnie -
postanowiłem pisać
dwa a nawet trzy wersy dziennie
rozpycham się wedle słów:
(nie przekraczaj linii zwątpień).

Szaleje pszeniczna ochota
z dziewczyną miłości poganiać
w ziemskiej roślinności dobiec
do aksamitów w porze południowej.

By się narodził syn Norwid
z wiatrów i z daru Boga
na wieczne czuwanie w poezji.

Nie każ mi długo czekać
pianina dźwięki słyszę. -

A ja całuję twoje stopy...


6.4.2014 - Ustka
Niedziela 7:40




POKONANI I NIEPOKONANI


Stylizacja
gdyby się rozejrzeć
to jest ona w swej naturze
bankrutem.

Miłości nie kupisz w aptece
a bardziej tam gdzie kwitnie
wieczna wola bytu.

Ale do tego trzeba się idealnie dobrać.

Przeciwstawne charaktery
nic nie mają wspólnego
to jakby rzec do wody
zamień się w ogień.

Zdradzani będą zdradzeni
a ci którzy zdradzają nie uniosą
sumienia – bo może i go nie mają.


9.4.2014 - Ustka
Środa 13:30




IŚĆ Z UKOCHANĄ TRZYMAJĄC SIĘ ZA RĘCE



Myślicie że to łatwo?
Trzeba się natrudzić jak mgła idąca z jednej strony
mijająca przeszkody
w swej naturze której nie znamy
czy jej łatwo zagościć.

Niestrudzenie badam odgłosy -
znam jej głos
w ciemności bym rozpoznał że to ona
kiedyś się spieszyła do mnie
pragnęła łączyć obydwie strony.

Porośnięte kamienie mchem
obok po dwóch stronach
jakby cisza tu rosła.

W urodziny pójdziemy tacy bliscy
złapie moją rękę by czuła że to nie sen.

- Zgasimy pocałunkami tę noc...


9.4.2014 - Ustka
Środa 21:21




ODBIERAM MYŚLI KOMUŚ



Jestem w domu u Margot
sobota spokojna – pogoda deszczowa
przeglądam wiersze Jana Twardowskiego
„nie przyszedłem pana nawracać”
(czterdziestoletni okres 1945 – 1985)
to kawał czasu w poezji.

Mam tyle pomysłów na następną książkę
tytuł dosadny Kobieta pachnąca stepem
może później napiszę
Mężczyzna pachnącym stepem –
osobiście mam dość Europy
może z niej wyjadę
właśnie na Stepy Mongolskie
na te moje przyszłe stare lata
z wiatrem się zaprzyjaźnić…

Mógłbym posłużyć się wierszem
„kto winien” Jana Twardowskiego –
wezmę tego (źrebaka światła ze ściany)
zapożyczę by popędzić w jasność
po soczystych trawach
drogi nie muszą być znane
i dźwięki nie muszą być przychylne.

Żeby wreszcie mieć prawdziwą żonę
taka co mniej mówi a kocha więcej
a nigdy na odwrót – po co mi terkotka
wciąż mówiąca – niech już lepiej stepy szumią!


5.01.2020 – Bydgoszcz
Niedziela 8:40




JESTEM W ŚRODKU NOCY BY CIĘ DOTYKAĆ



Kwietniowe wzmacnianie
potrzeba nam więcej wchłaniać siebie...
Bliskość ciała i konwalie
opieram się na zapachu wtajemniczenia.

Palę stare wiersze
znają je parki gdzie wieszczył Juliusz.
Ograne cytaty jarzębin
nie są już modne nad rzeką Słupią.

Przyjeżdżasz pogodna
urodziny nad morzem przedni urok.
Tysiące gęstych dotyków
by smakować dojrzałość kobiety.

O siódmej rano z autobusu
odbiorę dar Boga z jego ręki...


14.4.2014 - Ustka
13:29 Poniedziałek




W RÓŻU I W CZERWIENI


Przy zachodzie słońca
odpoczniemy na wzgórzu
przywitamy stawy
są takie milczące
wodorosty kokietują lilie
niczym panienki na wydaniu.

Niezłomny w uczuciach
żyję twoimi urodzinami
za czym zaśpiewam przy gitarze
nalej mi Ewo szampana
przygotowałem recital
posłuchają lilie i wodorosty -
a wiatr niech niesie
pisane słowa o tobie.

Kiedy zmierzch zasłoni nas
ucałuję twoje piersi -
wiem że są wstydliwe...


26.4.2014 - Ustka
Sobota 13:45




UKRYTY W SOBIE

Motto: "Rozebrana z dziewictwa
Jesteś już pomazana rozkoszą grzechu
Przed tobą pierwszy prawdziwy krzyk"
- Kazimierz Furman -



Padało a mnie rozgrzewała
sucha myśl sprzed tygodnia.
Mogłem cię nazywać
z pieszczotą wiatru.
Okolicznościowe zachęty
były gorące jak nagrzana
liryka w miłosnym wierszu.
I co z tego - i co z tego?
Jak podejrzewasz mnie
że skręciłem z tej drogi...


19.5.2013 - Ustka
Piątek 19:14




STRONA SAMOTNOŚCI

Motto: "...żyła sobie samotnie
i w bardzo niedostępnym miejscu królewna.
I nudziła się tam okropnie"!
- Sylwia Żwirska -



Pomiędzy skałami odbity twój obraz.
Paznokciami wyryłaś tam swoje imię,
zapomniałaś dopisać o moim...

Przyszliby po nas za sto lat inni.
Przeczytaliby na ścianie:
Sylwia i Zygmunt - ta legenda ciszy
zatrzymałaby ich na chwilę.

Ale to nic dotykam twojej ręki.
Przepływa przez nas strumień
a dwa drzewa obok siebie
korzeniami w ziemi się łączą.

Piszesz: "Daleko, daleko za górami,
za lasami i czymkolwiek jeszcze"
wabi nas żółty motyl w lustrze -
kiedy tak codziennie nago stoimy.

Teraz ty dotknij mojej ręki.
Zaprowadzę cię do gniazda orłów,
jest puste - ułożę podniebny sen
i zaśniemy przytuleni w sobie.


20.9.2011 - Ustka
Wtorek 20:44




RADOŚCI, RADOŚCI...



Przyjechała i od razu zadzwoniła
jakby mnie olejkiem miłosnym nasmarowała.

Bogowie się cieszą -
każe drzewo ma swego boga
ujarzmiony wierszem idę schodami.

Ramiona jej przy wschodzie słońca
unoszą bluszcz mego bluesa
wciąż granego w empirii doświadczeń
ogarnięty nimi jakbym na nowo wschodzący...

Ograniczam się słuchając co mówi
jest mądrą kobietą – podziwiam
odtwarzającą dobroć z korzeni filozofii
łamie na pół dźwięk pożądania
dzieli się ze mną po północy.

Szczęśliwość polega na wyrozumieniu
leciutko stąpam po krawędzi snu
w okolicach pępka ślad zostawiam
że byłem w tym miejscu -
bezgraniczny i śpiewny jak biały ptak
który na tej wysepce przysięgę złożył.


5.1.2014 - Ustka
Środa 11:28




RAZEM ZUPEŁNIE GDZIE INDZIEJ



Nie odpłyniesz i nie ulecisz -
myśli zakotwiczysz przy mnie.

Pozbierasz morskie muszelki
ozdobisz parapet w oknie.

Będziemy się uczyć poznawać noce
na brzegu z nurtem szelestów.

Zmienimy kolory w sobie -
i wtenczas obudzimy zachęty.

Rozpłyń się jak ogrody kwiatów
uchyl myśl dojrzałą w tobie.

Podróżować od stacji do stacji -
zapisywać nowe słowa w poezji.


17.1.2012 - Ustka
Wtorek 13:54




WOBEC TYCH KSZTAŁTÓW BEZIMIENNYCH



Wiem kim jesteś...
Fragmenty niedosytu
w kącie ściśnięte blisko pajęczyn.

Maluję o tobie wnętrze...
Można słowami obudzić
poranne źródła w szkle oczekującego.

Uczucie się rodzi...
Wazony czekają na bukiety
a wino czerwone na spróbowanie.

Życiowe próby i akcenty.
I twój uśmiech zostawiony na drodze
obejmowałem cię ramionami.

I nic nie jest ważnego
póki drzewa się rodzą z miłości.


17.1.2012 - Ustka
Wtorek 14:39




TA MIŁOŚĆ MA IMIĘ...



W twoich oczach
gdzie szumny mały wodospad przy młynie
w Bydlinie
zawsze kilka prawdziwków bukowych
co roku znajduję
opowiadam się za bezgrzesznym wzorcem
który jest w tobie zakodowany.

Nie staram się rozszyfrowywać
miłość ma cztery skrzydła
modlitwę w każdym miejscu
i kształt moich ust do całowania
bezpośrednio łącząc swymi ustami
a bukowe drzewa są świadkami.

Bo ta miłość ma imię -
malujemy obrazy i tworzymy wiersze
żeby tylko przetrzymały wierność
nad podziw rzadką w Bydlinie
przy młynie
gdzie szumny mały wodospad
zbiera nowinki i na pewno wie
że 26 kwietnia masz urodziny.

Ewo z gniazd dalekich
tam jest tak cicho
że nic nie upiększy tej krainy
jak twoje ręce skierowane do mnie.


15.4.2014 - Ustka
Wtorek 13:06




__________________________________________________Recenzja



Stefan Rusin

str. 28 AKANT 1(287)2020


Lubię niczego nie musieć


W obecnym roku poetyckie ścieżki LUDWIKA FILIPA CZECHA są już inne od tych, którymi chodził dziewięć lat temu. Wtedy właśnie wydał tomik Tabu, najlepszy z jego dotychczasowego dorobku twórczego.

Opublikował tomiki: Mgły i zapachy (1993), Wyrąb (2000), Mimikra (2003), Gorzkie wakacje (2004), Ślimak i panna (2007) i Tabu. Od 1982 r. związał się z Gdańskim Towarzystwem Przyjaciół Sztuki. Pisuje recenzje do podlaskiego „Kwartalnika Kulturalnego”, gdańskiego „Autografu” i bydgoskiego „Akantu. Jego oceny książek znajdują się też na portalu Pisarze.pl.

W nowym tomiku Porządki dosadnie wybrzmiewa pochwała minimalizmu życiowego. Takie spojrzenie na ludzką egzystencję nabywa się po wielu dziesiątkach lat wnikliwego oglądu swoich doświadczeń i przeżyć duchowych. Gdański poeta doszedł do wniosku, że gleba do uprawiania poezji jest w nim „coraz mniej urodzajna”, przez listki jego utworów „prześwituje światło”. Poetą już raczej bywa. Jest „w głębokiej żałobie po własnej młodości”, także odpływają w siną dal emocjonalne zawirowania, nadzieja i miłość.

Bohater liryczny zajmuje się w najnowszym tomiku właśnie
porządkowaniem własnego życia. Wspomina o osobach, od których kiedyś uciekał.

(...)

Tylko dlatego że jak ja
Nie byli doskonali
Drażnili mnie swoją wyniosłością
Peszyli brakiem umiaru
A w chwilach kiedy naprawdę ich potrzebowałem
Znikali
Albo byli zbyt oszczędni w uczuciach

Teraz zaczynam doceniać
Ich kruchą obecność

Stoję więc przy szosie
Tęsknię
I wymyślam powroty

(Powroty)

Młodość nie wróci. Oni nie przyjadą. Trzeba więc hołubić swoje wędrowanie, samotność i podziwiać rzeki, bory, lasy, pola, jeziora, pory roku. Tym bardziej że ma się coraz mniej czasu. W snach pojawiają się podmiejskie slumsy, z których nie można wyjść. Albo duch, jak chce, to wróci uspokojony do rzeczywistości, z którym można żyć jak z wypróbowanym przyjacielem. Bohater liryczny wyznaje:

Lubię niczego
Nie musieć

Lubię płynąć z prądem
Dryfować

Patrzeć w niebo i czuć
Jak przez leniwe palce
Wartko przepływa
Konieczność

Śmieszy mnie upór
Nudzi trud...

(Lubię)

Nie ma spadkobierców, myśli więc o dzieciach przyjaciół, którzy nie mają pieców, i którym mógłby przekazać stosy książek, gazet, korespondencję. Kuzynowi zapisze w testamencie różne drobne rzeczy nazywane tanią chińszczyzną lub bazarowym chłamem.

Słowa go drażnią. Ceni gesty i spojrzenia, ponieważ okazują się bardziej wymowne, bardziej prawdziwe niż gadające głowy. Wiersz Prośba, o dużym ładunku emocjonalnym, znacznie więcej wiedzy przekazuje o bohaterze lirycznym niż wiele innych utworów w tym zbiorze. Czego się nie tknął, zaraz spartaczył. Marzenia obracały się w proch. Teraz prosi o odrobinę mało znaczących pochwał.

(...)

Pochwal
Za opuszczenie deski
Mycie rąk

Za cichy
Nocny chód
Do lodówki (...)

Pochwal mnie za upór niemądry
Trud bezowocny

Za to
Że bez miłości
Potrafię dźwigać
Te prochy

W jego wojnie domowej (z kim?) przewija się nadmiar „treli moreli”, „słodkich dupereli”, „bułek przez bibułkę”. W młodości był szczęśliwym, krzykliwym, pięknym, kopał piłkę przed blokiem, pędził na rowerze, igrał z pierwszą miłością. Rozsadek nie wchodził w rachubę. Oddziaływały na jego decyzje różne zbiegi okoliczności. Już nie pamięta, o czym wtedy myślał i marzył, słysząc magiczne słowo „przyszłość”. Teraz w kartonie z czarno-białymi widokówkami i listami może dałoby się odszukać jakieś tropy, ale po co. Gdy przychodzi nuda, kupuje się piwo, idzie się do parku, siada na ławce przy żwirowej ścieżce, na której chłopcy uprawiają jogging i wymyśla życiorys jednemu z nich.

Wszystko ze mnie wyparowało
I nadzieja i miłość
Wiary nie miałem nigdy

Patrzę na starą matkę
Odwiedzam groby przyjaciół
Patrzę w lustro

(...)

Zazdroszczę Kamilowi
Ma dwadzieścia lat
Nieśmiertelne ciało
W każdą sobotę przechadza się
Z dziewczyną
Brzegiem Mołtawy

A kiedy do niego dzwonię
Żeby podrzucił mi słowo
Do nowego wiersza
Śmieję się

(Kamil)

Na znajomych i kolegów patrzy z perspektywy swoich sześćdziesięciu lat. Jeden pracował w Irlandii i się powiesił, dołączając do tych, co odeszli w zaświaty. Drugi po kilku zawałach dostał rozrusznik i nadal „chleje”. Los kolejnych kolegów jest podobny do tych.

Co obecnie myśli o sobie bohater liryczny Porządków? Po pierwsze, dla innych nie powinien już mieć litości. Po drugie, rozum go ostrzega, by był czujny, bo „czas zwiera szyki” i jest przeciwko niemu. Po trzecie, serce podpowiada – odpocznij. Udał się do nowej lekarki pierwszego kontaktu i dzięki tej wizycie powstał wiersz z dużą dawką zdrowego humoru.

(...)

Mówi zza biurka –
Jeszcze pana nie znam
Ale jest pan w wieku
Szpitalnym
Więc prędzej
Czy później
Coś znajdziemy

Blednę trumiennie
A z paszczy jej drukarki
Wypełza jęzor
Skierowań
Długi jak
Pogrzebowy kondukt

A jak nie znajdziemy niczego teraz
Dodaje
To chcę widzieć pana u siebie
W lipcu

Bohater przyjął postawę stoicką. Przestał cokolwiek zbierać, kolekcjonować, przechowywać. Albumy nie zapełnia zdjęciami ludzi. Nie chce więcej wiedzieć ponad to, która jest godzina, jaka pogoda, jaki zapach papierosa i smak jabłka. Nie będzie szukać przyczyny i skutku, wiedzy o cudzych rozstaniach, o dendrologii i architekturze. Nie chce zbędnych dodatków do życia. Przestanie lubić myślenie, woli patrzeć, choćby na „krzywe drzewo, pustą ławkę w parku, fasadę domu”. Pozostawi sobie możliwość marzenia, „sam na sam, bez żywego ducha” i napisania nowego wiersza.

Błogosławiony ten czas
Kiedy wszystko już
Skończone

Napisane
Sprawdzone
Odłożone
Kiedy otwiera się
Przede mną
Szeroki horyzont
Nudy

Z puszystą
Leciuchną
Jak piórko
Chmurką
Pokus

(Po)


Ludwik Filip Czech doszedł w swoim poetyckim pisaniu do pełnej klarowności. Ową czystość osiąga niewielu twórców, nawet po długim zmaganiu się z materią słowa. Podziwiam jego sarkazm i ironię, nawet w takich utworach, jak Ciemne okulary, w których pisze o sprawach niemiłych i trudnych.

Zawsze noszę w kieszeni
Ciemne okulary

Gdyby komuś znowu
Przyszły do głowy
Czystki etniczne
Pogromy
Doły śmierci

Jakaś rozlana krew
Nigdy własna

Jakiś krzyk
Z obcych
Trzewi

Trumna zbita
Nie na własny
Wymiar

Wtedy sięgnę do kieszeni
Włożę ciemne okulary

I już mnie
Nie ma


Ludwik Filip Czech, Porządki, Wydawnictwo Bernardinum, Pelplin 2019, ss. 5


___________________________________________________


Wiersze na święta Wielkiej Nocy


Życząc w tych trudnych dniach spokojnych, radosnych i pełnych nadziei świąt Wielkiej Nocy, zapraszamy do lektury pięciu premierowych wierszy Eugeniusza Tkaczyszyna-Dyckiego, Katarzyny Szaulińskiej, Joanny Mueller, Bronki Nowickiej oraz Marty Podgórnik.

Redakcja Biura Literackiego



Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki

Fragment lamentacji

przypominam sobie z dzieciństwa
Świackich i Leszczawskich
o których dotąd w poezji nikt nie napomknął
choć powinien gdybym był w lepszej

formie wprowadziłbym Świackich
i Leszczawskich do niejednej opowieści
napisałbym o panu Zwierzyńskim
u którego zatrzymywaliśmy się w poniedziałki

przyjechawszy z Wólki Krowickiej w dzień
targowy na handelek gdybym był
w lepszej formie wprowadziłbym Zwierzyńskich
do poezji bo beze mnie przepadną



Katarzyna Szaulińska

psoas

świeckie uniesienie
wstąpienie nie do nieba a w ciągi pawlaczy
szukanie kołdry zimowej by okryć ci nogi od mrozu
i wiszenie ledwie metr nad ziemią z antresoli
w półskoku z pętli – krzesła półpiętra górnej półki
w kanale zęba ślizgasz się powszednia
modlitwo w śluzie spod płyty z paździerzy
i spod klepki się wychylasz główko
tam cię widzę drobną
z perspektywy nielota rzutem oka z grzędy



Joanna Mueller

trzy kwarty skruchy niniwy (suplikacja)

mokre targi ciepłe mięso doniesień
w śliskich splotach ludzkiego z nieludzkim
może jesteś zwinnym łaskunem i właśnie
przez żebra klatki mutujesz w przekaźnik
wieści której nie umkniesz choć czmychniesz
w wielorybi rozmach bezdechu
na co się złakomiłeś teraz cię pochłania
łuska po łusce do włókien rozbiera
tu cię odrąbie od stad tam od spraw
flizelinowy wślizg w odosobnienie
o jak śmiertelnie jesteś obrażony
cierniu tkwiący w koronie stworzenia



Bronka Nowicka

Z księgi świąt zapomnianych

Mieliśmy kiedyś święto w czasie ulew.
Szła procesja z ranami.
Każdy obnosił swoją, naciągniętą na drzewce:
sztandary utkane z tkanek, dekorowane membrany;
nad nimi stada wron.
Krzepły na wietrze chorągwie, hafty z hemoglobiną,
w strugach wchodził na wzgórze anatomiczny teatr.
Tam ludzie stali przez noc, a deszcz robił swoje
– obmywał.
Rano zaczynała się fiesta –
od uboju kwiatów.



Marta Podgórni

Jeśliś wtedy truchlała, cóż rzeczesz nam dzisiaj

wieczory kawalerskie poprzedzą kalwarie
popołudnia panieńskie popłyną przy wiankach
toczkach, woalkach, wiązach, malowanych
bąblach pod oczkami z cekinów

gdy przyjdzie malaria, wydamy jej vermeerana
ziębich pisankach
(bo hosanna hosanna, jadalna i słowna)


___________________________________________________


Zygmunt Jan Prusiński

10 lat po zamachu w Smoleńsku


Ile można o zamachu mówić czy pisać to i tak (poniektórzy nie zrozumieją). Mógłbym kilkanaście podać powodów, że tow. Putin to zbrodniarz świata ze swoją świtą. Mnie najbardziej zaszokowało dobijanie tych którzy przeżyli, i zdjęcia u których ściągnięto bieliznę osobistą, czy to u kobiet czy mężczyzn. A co do tak zwanej (biednej brzozy) to taki kolos w tonażu wyrwałby to drzewko z korzeniami.


2020-04-11

Zobacz galerię zdjęć:

Zygmunt Jan  Prusiński
Zygmunt Jan  Prusiński Zygmunt Jan  Prusiński Zygmunt Jan  Prusiński

Zapraszam do Niezależnej Wytwórni Filmowej PROSTAK_____ http://korespondentwojenny.salon24.pl/_____ A teraz będą "chwalunki"..., co dzięki mnie utworzyłem jako animator kultury i działacz społeczny w polityce w Polsce i na Emigracji: 1967 - 1970 ...założyciel zespołu muzycznego "Chłopcy z Przedmieścia" w Otwocku; 1979 - 1981 ...został przewodniczącym Klubu Młodych Pisarzy przy ZLP w Słupsku; 1982 - 1985 ...kolporter pism emigracyjnych w Wiedniu; 1987 ...wydał dwa zeszyty literackie - wiersze pt. "Słowo" i "Oaza Polska" w Monachium wydawnictwo: Niezależny Związek Pisarzy Polskich "Feniks"; 1988 - 1990 ...wiedeński korespondent "Orła Białego" w Londynie; 1990 - 1994 ...założyciel i przewodniczący Korespondencyjnego Klubu Pisarzy Polskich "Metafora" i Polskiego Centrum Haiku a także pomysłodawca "Wiedeńskiej Nagrody Literackiej im. Marka Hłaski" oparty z plonu konkursu na prozę i poezję - zorganizował dwie edycje konkursu literackiego w Wiedniu; 1997 - 1998 ...członek Ruchu Odbudowy Polski - przewodniczący Komisji Rewizyjnej ROP w Słupsku; 1998 - 1999 ...korespondent radia City w Słupsku; 1999 - 2003 ...założyciel i przewodniczący Polskiej Partii Biednych na Pomorzu; 1999 - 2003 ...założyciel i sędzia Słupskiego Sądu Społecznego w Słupsku; 2000 - 2009 ...założyciel i prezes Stowarzyszenia "Biały Blues Poezji" w Ustce; 2001 - 2009 ...założyciel środowiska literackiego w Starostwie Powiatowym w Słupsku; 2001 ...wydał tomik wierszy pt. "W krainie żebraków słyszę bluesa" - ZLP Słupsk; 2004 - 2005 ...korespondent radia "Supermova" w Londynie; 2005 - 2007 ...redaktor gazety internetowej "Karuzela Polska"; 2005 - 2009 ...korespondent międzynarodowej gazety "Afery Prawa a Bezprawie" w Irlandii z siedzibą w Sanoku. ____Odpowiadam swoim podpisem - Zygmunt Jan Prusiński Ustka. 23 Grudnia 2009 r.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura