Zygmunt Jan  Prusiński
Zygmunt Jan Prusiński
Zygmunt Jan Prusiński Zygmunt Jan Prusiński
121
BLOG

Kobieta pachnąca stepem - Część III

Zygmunt Jan Prusiński Zygmunt Jan Prusiński Wiersze Obserwuj temat Obserwuj notkę 4


KOBIETA PACHNĄCA STEPEM - część trzecia


Dział: Kultura Temat: Literatura



Zygmunt Jan Prusiński


TAJEMNICA ŻYCIA



Pobudki, jak wyczyn wstawania spod ciepłej kołdry,
gdzie tak blisko moje kształty dotykasz myślami,
krótkie spojrzenie w lustrze – oczy otwarte
a sen wysycha przy otwartym oknie,
wychodzisz rozpieszczona i wiesz
jak rozpoczniesz dzień.

W chmurach twoje rzęsy namalowane
słoneczny rozmiar – a w akwarium złote rybki,
zbliża się chwila spotkania pod radosnym dębem,
rozwijasz umiejętnie skrzydła poezji
i piszesz wiersz kolorami uczuć
bym mógł cię rozebrać pocałunkami.

I tak spać nago – by od jutra układać kwiaty w wazonach.


20.2.2014 - Ustka
Czwartek 21:47




W OBJĘCIACH TO CO MA


Nie sposób nie zauważyć
że poeta jest inny
kiedy ma kobietę
tak rozłożystą w uczuciach
jak w lecie rozkwitający kwiat.

Znajomy krytyk od literatury
pisze o nim to co pisze poeta
miłosne wiersze stały się lasem
tyle napisał że sam nie wie.

A czy był pewny tej miłości
że ukochana wytrzyma napięcia?

Poezja jest ostra jak krzak iglasty
jak śmiejąca się pokrzywa
czasem piecze - czasem boli.

W liście pisze do niego:
"Jak namalować pejzaż duszy?
Stokrotka śniegu, dobra myśl.
Zaczaruj mnie na niebiesko...
Jak mi się nie uda w życiu
to zostanę perkusistką".

- Jak nie może wyjść życie z poetą
on odpędza taką myśl.

Opiekuje się w każdym miejscu
brnie w sam środek nocy
by jej sen całować!


Nie sposób nie zauważyć
że poeta jest inny
kiedy ma kobietę...


25.8.2013 - Ustka
Niedziela 16:21




ODRĘBNA STYLEM A JEDNAK MOJA


W mroku zakładam okulary
choć nic nie widzę
mój zmysł krasnala – chuligana
z bajki twojej o siedmiu gwiazdach.

Prószy kwiat magnolii
płatki zużyte po krótkim czasie
pamiętam to drzewo ze zdjęcia
dotykałaś je swoim mrugnięciem rzęs.

Ach te nierówności
tłoczą się w kolejce
na jeden kilometr
jest wąsko by stopę odbić
że byłem tu w środę
na koszalińskiej planszy.

Niech przyśnie złuda
w korzeniach dojrzałej wierzby.

Koleguję się ze światłem
moczę nogi w stawie
umyka wodny blues zapachem z wiatrem
może się mylę może to inny zapach
w szczelinie nadaję ważność.

Karuzela się uśmiecha
na peronie widzę twist...


28.8.2013 - Koszalin
Środa 19:12




POETYKA JEST W TOBIE


Taki wtorek jak dzisiaj
rozjaśnia moje pragnienie
picie lemoniady nie pomoże
ty mnie potrafisz zaspokoić
elitarną prawdą z kobiety dzieła.

Robiłem z rana zdjęcia
w nich szukałem ciebie
ta niespożyta elegancja
jakże wtóruje mi tonacją
by był widzialny twój cień.

Nie ma nic z przypadku
obracam dumnie kierunek
żeby trafić w czułe miejsce
i zostać przez chwilę ptakiem
zawieszonym lotem
nad pagórkami łąk.

Ostatni bocian spaceruje
niczym dostojny pan
pozdrawiam go na odległość
na drugi rok zjawi się na pewno
a ja w tym samym miejscu
lirycznie ułożę ciebie -
uniesiesz srebro mowy.

Bo twoje słowa są nauką...


27.8.2013 - Ustka
Wtorek 11:13




MINĄŁ TYDZIEŃ


Twoja nieobecność jest w muszelce
podsłuchuję by usłyszeć głos
tak głęboko wtopiony we mnie.

Cukruję samotność według matematyki
liczę dni zanurzony w tobie
elektryzuję napięcia miłości.

I nic mnie nie zatrzyma w tej gonitwie
obieram kartofle i śpiewam
dziwny ze mnie romantyk.

Koniec sierpnia kończy swoją misję
wdrapuję się na chmurę
by płynąć do twego serca.


28.8.2013 - Ustka
Środa 7:20




MIMOZY W DESZCZU


Piszę książki – mam o czym pisać
zostań w nich swobodna
jak przy mnie jesteś
uwolniona z przekazu
gorących wydm...

Przy tej szczęśliwości
niesie niebo treści
kochasz mnie czynną aprobatą
no bo jak mogę inaczej
nie schylić się do rąk -
to całowanie jest balem.

Byłem dzisiaj u pani Zosi
przypomniałem jej
o morskich zaręczynach na falach
pierścionek sobie wybierzesz
jak to było we Wrocławiu
w Galerii Dominikańskiej.

Kupiłem ci okulary
i lakiery do paznokci
zadbam więcej niż dbam -
jestem mężczyzną kulturalnym
opieram się na kulturze łacińskiej
choć języka nie znam.

Mimozy w deszczu
przez chwilę ukryły zachwyt
musiałem je pożegnać
na pograniczu tamtych
i obecnych światów
kiedy rozłożyłaś swe ciało.

Płynęłaś ze mną taka morska
wciąż nie dokończona ale jasna.


27.8.2013 - Ustka
Wtorek 12:04




WRACASZ DO DOMU


Wiem że wracasz do domu
za kilka dni będziesz u siebie
od razu wstąpisz na podwórko
obejrzysz jak cyprysy się przyjęły.

Powrócisz do mnie
rozbudzisz instynkt kobiety...
u Zygmunta po staremu
myśli o tobie jak chmury burzliwe.

I jest w tym coś ujmującego
milczące rośliny lato żegnają.

Wczoraj akurat robiłem zdjęcia
szykuję galerię autorską.

Kilka wierszy napisałem
tak zwyczajnie jakby to była
rozmowa między nami.


Ach te odległości -
modlitwy nas zbliżają...


30.8.2013 – Ustka




W ZAKOLE JASNYCH SŁÓW


Przymierzamy się pojąć
to co nasze objęte paragrafem
prywatności na ziemi.

Bronimy w ekstazie certyfikatu
tę wieczną miłość w obrębie
postawionych śladów.

Jest melodia i rytm pozyskiwania
określonych zamiarów
wstąpienia w czasie dogodnym

kiedy zbliżamy pojęcie względności
na czynne okraszenie kolorów
by nie zatapiać słów ważnych.

Ta bliskość i to zbliżenie
ujmującym jest szablonem
że jesteśmy potrzebni na wskroś

udanym wędrówkom w poezji
by być rozpoznawalnym
w eterze miłosnych słów.

- To nasze dzwony srebrem polane!


30.8.2013 - Ustka
Piątek 8:51




ODBIERAM MYŚLI KOMUŚ


Jestem w domu u Margot
sobota spokojna – pogoda deszczowa
przeglądam wiersze Jana Twardowskiego
„nie przyszedłem pana nawracać”
(czterdziestoletni okres 1945 – 1985)
to kawał czasu w poezji.

Mam tyle pomysłów na następną książkę
tytuł dosadny (Kobieta pachnąca stepem)
może później napiszę
Mężczyzna pachnący stepem –
osobiście mam dość Europy
może z niej wyjadę
właśnie na Stepy Mongolskie
na te moje przyszłe stare lata
z wiatrem się zaprzyjaźnić…

Mógłbym posłużyć się wierszem
„kto winien” Jana Twardowskiego –
wezmę tego (źrebaka światła ze ściany)
zapożyczę by popędzić w jasność
po soczystych trawach
drogi nie muszą być znane
i dźwięki nie muszą być przychylne.

Żeby wreszcie mieć prawdziwą żonę
taka co mniej mówi a kocha więcej
a nigdy na odwrót – po co mi terkotka
wciąż mówiąca – niech już lepiej stepy szumią!


5.01.2020 – Bydgoszcz
Niedziela 8:40




Z DWU WIERSZY

Motto: „…nawet dyskretny anioł nie stoi osobno
piękno po którym często zjawia się nieprawda”
– Jan Twardowski –


Był twardzielem a jednak zapłakał
choć nikt tego nie widział
poetów karci się za wiersze
nigdy za płacz…

Stabilizuję ten nowy rok
mam takowe chęci pisać
starym drukiem filozofię
oczywiście dla starych ludzi
młodzi uciekają w przestrzeń
to normalne i bujne do momentu
porażki że nie wyszło małżeństwo
to najpierw a potem i życie.

Jestem sam tego przykładem
ludzie mówią – składają przysięgi
marzenia na każdej gałęzi
dosłownie świecą przychylności
niby to ten wybrany aczkolwiek
posłużyć się trzeba że walka toczy
w zgiełkach milczące tornado –
kto silniejszy przeżyje kto słabszy odejdzie
komu zatem wierzyć?

- Jaki jest sposób nierozdzielny by nie żałować
kiedy drzwi będą zamknięte lub zmienione zamki.


5.01.2020 – Bydgoszcz
Niedziela 10:21




NA TEN ROK I PRZYSZŁY ROK


Obok siebie widzę ogromny plan
nie żartuję wcale choć kiedyś
byłem komikiem – z natury taki wesołek
teraz kobiety unikają wolą ponuraków
ale jak mawia profesor Karol Zieliński
(potężny gnat w rozporku i kasa)
to dwa najważniejsze elementy –
jak brakuje tego i drugiego koniec świata.

Jan Twardowski rzecze
„nie przyszedłem pana nawracać”
odpowiadam poecie
a po co nawracanie – jestem rzeką
mam cel spontaniczny
to poznać siebie nigdy nie byłem
narcyzem – zbyt męski znak noszę
a marzeń nie znoszę choć romantyzm
do kobiet mnie zawsze gubi.

Jestem zgubionym światłem
narasta we mnie potencjalna ochota
pakować walizki i wyjechać
jak najdalej gdzie nikt nie zna mego śpiewu
nawet jednego wersu wiersza
wyrzucić z siebie co jeszcze zostało
iść drogą w milczeniu do granicy tajemnic
skąd się nie wraca – bo i po co…


6.01.2020 – Bydgoszcz
Poniedziałek 9:25




MOJE SPOJRZENIE NA KRYNICĘ


Aż tu dotarł Andrzej
pierwszy raz od pogrzebu
przyśnił mi się muzycznie.

Jakiś tłum jakaś scena
on zaśpiewał z kimś jakaś kapela
dotarł do mnie jego głos
ale tylko dotarł na odległość
nie zbliżyliśmy się - niby w jednym czasie
a jacyś zupełnie inni...

Kiedy skończył to swoje śpiewanie
i zszedł ze sceny ja podjąłem
coś zagrać na gitarze i zaśpiewać
ale najpierw konferansjerka -
opowiedziałem skrótowo o naszej przygodzie
muzycznej w Otwocku kiedy mieliśmy
ledwie po kilkanaście lat.

Andrzej Pokropiński odchodził -
oddalał się a ja śpiewałem właśnie jemu - nie zebranym
na przywitanie a może na pożegnanie
że kiedyś istnieliśmy że coś zostawiliśmy -
tylko komu - co zostało z tej muzycznej młodości
kto pamięta że był taki duet
"Czarne perły" - tak mawiał o nas
Mieczysław Jackowski - sąsiad spod Matejki 3
a potem i na wieki kilka lat później
o nazwie "Chłopcy z Przedmieścia" -
i tak już zostało do końca jako symbol pośród sosen

do śmierci Waldemara Rybaka
gitarzysta basowy -
do śmierci Andrzeja Balińskiego
gitarzysta solowy -
do śmierci Andrzeja Pokropińskiego
wspaniałego wokalisty z lat '60-tych

bo świat tamten naprawdę istniał...


31.12.2019 - Krynica Zdrój
Wtorek 6:49




A PIŁO SIĘ Z WAMI...

Pamięci Zbigniewa Jerzyny i Wiesława Sadurskiego


Jeden miał wąsy to Wiesiek
drugi w bereciku chodził to Zbyszek
był i Roman Śliwonik i Krzysztof Gąsiorowski
i niezliczona dawka polskiej wódki.

Gospodarzami byli młodsi poeci
którzy dopiero byli w połowie na drabinie
a może jeszcze niżej do nieba:
Waldemar Mystkowski i Mirosław Kościeński
i ja - jako literacki buntownik.

Tę wódkę to pewnie Bóg nalewał
no bo tyle było rozmów o poezji.
A tak mało albo wcale o kobietach
jakby nie istniały w polemice.

Poeci ze skrzydłami pofrunęli
każdy w inną swoją stronę...
Niektórzy nie wrócili już -
do ognisk w wierszach palących
u źródeł bezimiennych rzek i łąk.


13.1.2013 - Ustka
Niedziela 16:07



______________________________________________________________________


Zygmunt Jan Prusiński


LITERACKA DAMNICA DLA WSI TWORZĄCEJ


Mógłbym pisać o Damnicy wiele ilustrowanych opisów. Bo Słowo poety to jak pędzel malarza. W dawnych czasach kędy miałem lat 25, chodzi mi o rok 1973, wysyłałem do poznańskiego „Nurtu” swoje wiersze. W dziale poezji odpisywał mi krytyk i redaktor, że w moich wierszach jest malowniczość... Co to takiego jest, malowniczość w wierszu?

Nie umiem na to odpowiedzieć. To że malowniczy jestem w swej osobowości, to lustro mi podpowiada przez wszystkie lata mego życia. Ale Damnica i ja; 9 lat temu napisałem o tej Gminie wiersz, ba, nie zapomniałem o moim przyjacielu Janie Wanago, fraszkopisarzu i gawędziarzu. Też otrzymał w Nagrodę ode mnie wiersz. To były początki Festiwalu Poezji tzw. „Poezji Nie-profesjonalnej”. Na Boga, czy można tak to nazwać? Co jest profesjonalnego a co nie jest? - Czy wiersz o wsi musi być profesjonalny? Wieś, to Polska, tam jeszcze ten konserwatyzm istnieje w ogrodach, choć coraz mniej ptaków domowych. Stodoły i obory to już muzealne obiekty. Tylko jaskółki mają spokój. A myszy muszą być czujne, koty nie znikły ze wsi.

Byłem spóźniony o dobrą godzinę. Zapewne ktoś z licznych w Lustrzanej Sali zmartwił się moją nieobecnością. Przecież miałem wystąpić, zadeklamować wiersze o czarnym nieszczęściu i dniu, jakim był dla Polski 10 Kwiecień 2010 rok. - Jakiś inteligent skrzyknął do Narodu: „ - Kochajcie Rosjan”! A kochajcie, kochajcie - mnie nikt nie będzie narzucał i nakłaniał, kogo mam kochać. - Rosjan? Ja wolę „kochać Izraelczyka”, jest daleko i mam z nim spokój., choć ten były ambasador mnie rozbawił nie raz kiedy opowiadał nowelki o swoim życiu w Polsce przed wojną. Chodzi o mędrca Szewacha Weissa. Wolę jednak Jana Wanagę, bo ten chociaż nie kłamie. Jest tak uroczy Jan z Wrześnicy, że grzech by się stał, gdyby mu nie zaufać.


_____***_____


Zygmunt Jan Prusiński


JAN Z WRZEŚNICY

Ile kilometrów przeszedł o lasce po drogach?
Wielki człowiek – współczesny apostoł poezji.

Myśli kołysze wraz z wiatrem – piechur
polnych serc i leśnych szuwarów, subtelny
w cieniu bawi się z zaprzyjaźnionymi ptakami.

Jan z Wrześnicy to mój przyjaciel,
poeta ze wsi jak ja ze wsi – schodzimy
po schodach z nieba wiejską liryką;
jest konik polny i bocian szybujący.

Czasem przy ognisku gawęda przeleci,
kiełbasa się piecze na kiju i kartofle
w mundurkach – po kielichu wódeczkę
pijemy a uśmiech wiersza, Bogu dajemy.

24.07.2010 – Ustka
Sobota 12:28



_____***_____


Do Pałacu w Damnicy wszedłem jak motyl... delikatnie.
Pewnie ktoś z licznych twórców i publiczności zatrzymał na mnie wzrok, ucieszył się, że jestem. - Jakby nie było, jesteśmy Rodziną Literacką; to mój pomysł, moje stwierdzenie. Bo Poezja, to nie rzut kamieniem. To wysiłek i niepewność. Czytelnik ma docenić nie autor. A my, w tym Ogrodzie Literackim, pn. „Wtorkowe Spotkania Literackie” jesteśmy wzorem zgody. Oczywiście, w Literaturze muszą przewodzić najzdolniejsi, ale szacunek dla początkujących literatów jest przyjazny.

Ślad naszej pracy jest nie tylko w Dodatku Literackim „Powiatu Słupskiego”, gdzie na 20 stron A-3 możemy pochwalić się wysokim poziomem artystycznym we „Wsi Tworzącej”, gdzie jest co czytać: recenzje, szkice, dzienniki, listy, opowiadania, reportaże, wywiady, wiersze. Ostatnie wydanie to nr. 43, (Maj – Czerwiec), VIII rok wydania.

A dla poetów, cykliczna co roku Antologia poezji. Gruba księga dla potomnych, iż nie marnujemy czasu w swoim życiu.

W imieniu Poetów dziękuję tym, którzy z nami się przyjaźnią i dokładają od siebie starań w pracy społecznej i tym ze Starostwa Powiatowego w Słupsku, którzy potrafią zdopingować instytucje, by od strony finansowej to Światło Intelektualne świeciło do następnego wydania naszej z Pomorza Środkowej, reprezentacji.

24 Lipca 2010 r.
Sobota 13:34



Zygmunt Jan Prusiński


ODZYSKIWANIE WARTOŚCI W LITERATURZE

Co bym ja robił, gdybym nie pokochał Literatury Pięknej? Poezja – jedyna wartość w moim życiu, która nie kaleczy; zostałem jej uczniem i, uczę się praworządności i porządku w Kulturze.


Następne spotkanie w Damnicy, które z kolei, ósme czy dziewiąte? Ale najpierw trzeba tam dojechać. Nikt do mnie nie zadzwonił, nie zaproponował zabrania mnie bym punktualnie zjawił się w Pałacu Luster. Miałem odczytać trzy wiersze o katastrofie lotniczej pod Smoleńskiem. To bardzo dziwna katastrofa. Od początku nie wierzyłem że był to wypadek. Poświęciłem cykl składający się z trzynastu utworów. Nawet zamierzałem napisać o tym książkę, zaniechałem, szlaban ktoś we mgle postawił, uciekły ze mnie zachęty. Ale był ze mną i Fryderyk Szopen i Zbigniew Herbert. Była także Dama Solidarności, ofiara, Pani Ania Walentynowicz. - Czy musiała w ten sposób zakończyć swoje życie? To taka jest Nagroda za to co dla Polski czyniła bohaterka Robotników? Szopen zostawił muzykę. Herbert zostawił wiersze. A kto będzie pamiętał o Annie Walentynowicz, która w Ustce te słowa wypowiedziała do mnie:

Tylko nie zapomnij o mnie, poeto !


_____***_____



Zygmunt Jan Prusiński


NIOSĄ NAM PTAKI NADZIEJĘ

Pamięci Anny Walentynowicz


Posłuszny jestem,
wedle upadającej szyszki.
Wchodzę w głąb lasu,
ktoś do mnie woła.

Piszę wiersze na starej korze,
zmarszczki płyną po sośnie
jak zapomniane rzeki...

Wtulam się w ciepło drzewa,
rozgarniam myśli w gęstej mgle.

Szukam żywego portretu na niebie;
jest tylko muzyka cicha, jak skomlenie.


23.07.2010 – Ustka
Piątek 10:00


_____***_____



Z Ustki do Słupska, cywilizacja w komunikacji jest zdrowa i rozsądna. Ale ze Słupska do Damnicy – jakbym powrócił do Średniowiecza. Nie wiem, kto decyduje o rozkładzie i pociągów i autobusów. Jakby PRL przywitał mnie, przy przystanku w okolicy dworca PKP. Grupa kobiet, jedna młoda ciężarna i ogrom zakupów w kilkunastu torbach, torebkach. Te kobiety jakby z obrazka Malczewskiego... Wyspiański też by namalował, jestem pewny. Podobno do nich na tę wieś Jeziorka nie dojeżdża żaden autobus. Od przystanku przy szosie muszą 7 kilometrów iść na piechotę piaszczystą drogą. Podobno rowery schowały w krzakach, tak że nie będą ręcznie dźwigać zakupów. - A jakby skradli te rowery? Wieś ma kilka zabudowań i nadzieję w ptakach, że wieści one przyniosą, że wieś Jeziorka kiedyś Nowym Jorkiem się stanie.

Okres wyborów. Totalne inwalidztwo informacji. Życiorysy jednego z dwu kandydatów... przesłodzone. Nieprawdziwy wyż w aksamitach i jedwabiach, do tego dodać że posypanym był jeden z nich kruszcem złota. Taki posążek na kamieniu. Dla inteligentnych czytelników – niech zgadną o kogo chodzi.

Najstarsza kobieta z Jeziorka upolityczniona. Zagadałem z nią w autobusie o wyborach. Gdyby każda miała takową orientację, może, nie przegrywalibyśmy żadnych wyborów. Ode mnie, jako i w tej roli wieszcza i niezależnego publicysty, to ma podtekst kabaretu. - Jeszcze ten prawdziwy Obrońca i Przywódca dla Polaków się nie narodził.

Pożegnałem się z kobietami ze wsi Jeziorka, którym pomogłem w Słupsku pakunki wnieść z przystanku do autobusu. Damnica witała mnie. Może kilka ptaków zaśpiewało z tej radości, iż poeta z Ustki znowu zawitał z wierszami.

Duchy są mi bliscy - choćby bohaterka moich wierszy, Pani Ania Walentynowicz.


Piątek 11:04
23 lipiec 2010



__________________________________________________Recenzja



Stefan Rusin

str. 28 AKANT 1 (287) 2020


Lubię niczego nie musieć



W obecnym roku poetyckie ścieżki LUDWIKA FILIPA CZECHA są już inne od tych, którymi chodził dziewięć lat temu. Wtedy właśnie wydał tomik Tabu, najlepszy z jego dotychczasowego dorobku twórczego.

Opublikował tomiki: Mgły i zapachy (1993), Wyrąb (2000), Mimikra (2003), Gorzkie wakacje (2004), Ślimak i panna (2007) i Tabu. Od 1982 r. związał się z Gdańskim Towarzystwem Przyjaciół Sztuki. Pisuje recenzje do podlaskiego „Kwartalnika Kulturalnego”, gdańskiego „Autografu” i bydgoskiego „Akantu. Jego oceny książek znajdują się też na portalu Pisarze.pl.

W nowym tomiku Porządki dosadnie wybrzmiewa pochwała minimalizmu życiowego. Takie spojrzenie na ludzką egzystencję nabywa się po wielu dziesiątkach lat wnikliwego oglądu swoich doświadczeń i przeżyć duchowych. Gdański poeta doszedł do wniosku, że gleba do uprawiania poezji jest w nim „coraz mniej urodzajna”, przez listki jego utworów „prześwituje światło”. Poetą już raczej bywa. Jest „w głębokiej żałobie po własnej młodości”, także odpływają w siną dal emocjonalne zawirowania, nadzieja i miłość.

Bohater liryczny zajmuje się w najnowszym tomiku właśnie
porządkowaniem własnego życia. Wspomina o osobach, od których kiedyś uciekał.

(...)

Tylko dlatego że jak ja
Nie byli doskonali
Drażnili mnie swoją wyniosłością
Peszyli brakiem umiaru
A w chwilach kiedy naprawdę ich potrzebowałem
Znikali
Albo byli zbyt oszczędni w uczuciach

Teraz zaczynam doceniać
Ich kruchą obecność

Stoję więc przy szosie
Tęsknię
I wymyślam powroty

(Powroty)

Młodość nie wróci. Oni nie przyjadą. Trzeba więc hołubić swoje wędrowanie, samotność i podziwiać rzeki, bory, lasy, pola, jeziora, pory roku. Tym bardziej że ma się coraz mniej czasu. W snach pojawiają się podmiejskie slumsy, z których nie można wyjść. Albo duch, jak chce, to wróci uspokojony do rzeczywistości, z którym można żyć jak z wypróbowanym przyjacielem. Bohater liryczny wyznaje:

Lubię niczego
Nie musieć

Lubię płynąć z prądem
Dryfować

Patrzeć w niebo i czuć
Jak przez leniwe palce
Wartko przepływa
Konieczność

Śmieszy mnie upór
Nudzi trud...

(Lubię)

Nie ma spadkobierców, myśli więc o dzieciach przyjaciół, którzy nie mają pieców, i którym mógłby przekazać stosy książek, gazet, korespondencję. Kuzynowi zapisze w testamencie różne drobne rzeczy nazywane tanią chińszczyzną lub bazarowym chłamem.

Słowa go drażnią. Ceni gesty i spojrzenia, ponieważ okazują się bardziej wymowne, bardziej prawdziwe niż gadające głowy. Wiersz Prośba, o dużym ładunku emocjonalnym, znacznie więcej wiedzy przekazuje o bohaterze lirycznym niż wiele innych utworów w tym zbiorze. Czego się nie tknął, zaraz spartaczył. Marzenia obracały się w proch. Teraz prosi o odrobinę mało znaczących pochwał.

(...)

Pochwal
Za opuszczenie deski
Mycie rąk

Za cichy
Nocny chód
Do lodówki (...)

Pochwal mnie za upór niemądry
Trud bezowocny

Za to
Że bez miłości
Potrafię dźwigać
Te prochy

W jego wojnie domowej (z kim?) przewija się nadmiar „treli moreli”, „słodkich dupereli”, „bułek przez bibułkę”. W młodości był szczęśliwym, krzykliwym, pięknym, kopał piłkę przed blokiem, pędził na rowerze, igrał z pierwszą miłością. Rozsadek nie wchodził w rachubę. Oddziaływały na jego decyzje różne zbiegi okoliczności. Już nie pamięta, o czym wtedy myślał i marzył, słysząc magiczne słowo „przyszłość”. Teraz w kartonie z czarno-białymi widokówkami i listami może dałoby się odszukać jakieś tropy, ale po co. Gdy przychodzi nuda, kupuje się piwo, idzie się do parku, siada na ławce przy żwirowej ścieżce, na której chłopcy uprawiają jogging i wymyśla życiorys jednemu z nich.

Wszystko ze mnie wyparowało
I nadzieja i miłość
Wiary nie miałem nigdy

Patrzę na starą matkę
Odwiedzam groby przyjaciół
Patrzę w lustro

(...)

Zazdroszczę Kamilowi
Ma dwadzieścia lat
Nieśmiertelne ciało
W każdą sobotę przechadza się
Z dziewczyną
Brzegiem Mołtawy

A kiedy do niego dzwonię
Żeby podrzucił mi słowo
Do nowego wiersza
Śmieję się

(Kamil)

Na znajomych i kolegów patrzy z perspektywy swoich sześćdziesięciu lat. Jeden pracował w Irlandii i się powiesił, dołączając do tych, co odeszli w zaświaty. Drugi po kilku zawałach dostał rozrusznik i nadal „chleje”. Los kolejnych kolegów jest podobny do tych.

Co obecnie myśli o sobie bohater liryczny Porządków? Po pierwsze, dla innych nie powinien już mieć litości. Po drugie, rozum go ostrzega, by był czujny, bo „czas zwiera szyki” i jest przeciwko niemu. Po trzecie, serce podpowiada – odpocznij. Udał się do nowej lekarki pierwszego kontaktu i dzięki tej wizycie powstał wiersz z dużą dawką zdrowego humoru.

(...)

Mówi zza biurka –
Jeszcze pana nie znam
Ale jest pan w wieku
Szpitalnym
Więc prędzej
Czy później
Coś znajdziemy

Blednę trumiennie
A z paszczy jej drukarki
Wypełza jęzor
Skierowań
Długi jak
Pogrzebowy kondukt

A jak nie znajdziemy niczego teraz
Dodaje
To chcę widzieć pana u siebie
W lipcu

Bohater przyjął postawę stoicką. Przestał cokolwiek zbierać, kolekcjonować, przechowywać. Albumy nie zapełnia zdjęciami ludzi. Nie chce więcej wiedzieć ponad to, która jest godzina, jaka pogoda, jaki zapach papierosa i smak jabłka. Nie będzie szukać przyczyny i skutku, wiedzy o cudzych rozstaniach, o dendrologii i architekturze. Nie chce zbędnych dodatków do życia. Przestanie lubić myślenie, woli patrzeć, choćby na „krzywe drzewo, pustą ławkę w parku, fasadę domu”. Pozostawi sobie możliwość marzenia, „sam na sam, bez żywego ducha” i napisania nowego wiersza.

Błogosławiony ten czas
Kiedy wszystko już
Skończone

Napisane
Sprawdzone
Odłożone
Kiedy otwiera się
Przede mną
Szeroki horyzont
Nudy

Z puszystą
Leciuchną
Jak piórko
Chmurką
Pokus

(Po)


Ludwik Filip Czech doszedł w swoim poetyckim pisaniu do pełnej klarowności. Ową czystość osiąga niewielu twórców, nawet po długim zmaganiu się z materią słowa. Podziwiam jego sarkazm i ironię, nawet w takich utworach, jak Ciemne okulary, w których pisze o sprawach niemiłych i trudnych.

Zawsze noszę w kieszeni
Ciemne okulary

Gdyby komuś znowu
Przyszły do głowy
Czystki etniczne
Pogromy
Doły śmierci

Jakaś rozlana krew
Nigdy własna

Jakiś krzyk
Z obcych
Trzewi

Trumna zbita
Nie na własny
Wymiar

Wtedy sięgnę do kieszeni
Włożę ciemne okulary

I już mnie
Nie ma


Ludwik Filip Czech, Porządki, Wydawnictwo Bernardinum, Pelplin 2019, ss. 5

Zobacz galerię zdjęć:

Zygmunt Jan  Prusiński
Zygmunt Jan  Prusiński Zygmunt Jan  Prusiński Zygmunt Jan  Prusiński Zygmunt Jan  Prusiński Margot Bene z Avinion Margot Bene z Avinion

Zapraszam do Niezależnej Wytwórni Filmowej PROSTAK_____ http://korespondentwojenny.salon24.pl/_____ A teraz będą "chwalunki"..., co dzięki mnie utworzyłem jako animator kultury i działacz społeczny w polityce w Polsce i na Emigracji: 1967 - 1970 ...założyciel zespołu muzycznego "Chłopcy z Przedmieścia" w Otwocku; 1979 - 1981 ...został przewodniczącym Klubu Młodych Pisarzy przy ZLP w Słupsku; 1982 - 1985 ...kolporter pism emigracyjnych w Wiedniu; 1987 ...wydał dwa zeszyty literackie - wiersze pt. "Słowo" i "Oaza Polska" w Monachium wydawnictwo: Niezależny Związek Pisarzy Polskich "Feniks"; 1988 - 1990 ...wiedeński korespondent "Orła Białego" w Londynie; 1990 - 1994 ...założyciel i przewodniczący Korespondencyjnego Klubu Pisarzy Polskich "Metafora" i Polskiego Centrum Haiku a także pomysłodawca "Wiedeńskiej Nagrody Literackiej im. Marka Hłaski" oparty z plonu konkursu na prozę i poezję - zorganizował dwie edycje konkursu literackiego w Wiedniu; 1997 - 1998 ...członek Ruchu Odbudowy Polski - przewodniczący Komisji Rewizyjnej ROP w Słupsku; 1998 - 1999 ...korespondent radia City w Słupsku; 1999 - 2003 ...założyciel i przewodniczący Polskiej Partii Biednych na Pomorzu; 1999 - 2003 ...założyciel i sędzia Słupskiego Sądu Społecznego w Słupsku; 2000 - 2009 ...założyciel i prezes Stowarzyszenia "Biały Blues Poezji" w Ustce; 2001 - 2009 ...założyciel środowiska literackiego w Starostwie Powiatowym w Słupsku; 2001 ...wydał tomik wierszy pt. "W krainie żebraków słyszę bluesa" - ZLP Słupsk; 2004 - 2005 ...korespondent radia "Supermova" w Londynie; 2005 - 2007 ...redaktor gazety internetowej "Karuzela Polska"; 2005 - 2009 ...korespondent międzynarodowej gazety "Afery Prawa a Bezprawie" w Irlandii z siedzibą w Sanoku. ____Odpowiadam swoim podpisem - Zygmunt Jan Prusiński Ustka. 23 Grudnia 2009 r.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura