Zygmunt Jan  Prusiński
Zygmunt Jan Prusiński
Zygmunt Jan Prusiński Zygmunt Jan Prusiński
78
BLOG

Wnętrze cienia - Część II

Zygmunt Jan Prusiński Zygmunt Jan Prusiński Kultura Obserwuj notkę 1

WNĘTRZE CIENIA - część druga
Dział: Kultura Temat: Literatura


Zygmunt Jan Prusiński


SŁODKI WIDOK KOBIETY

Motto: "...spójrz głęboko w moje oczy,
bo do mnie anioły wchodzą
bez pukania i kawę słodzą..."
- Daria A.G. -


Pasterze daleko od nas poszli w góry.
Zwierzęta zostawili w oborach,
poszli o tak towarzysko,
spirytus czysty i swojska kaszanka.

Świat się kręci po swojemu.
Zegar też zna na pamięć drogę -
przecież innej nie przemierza,
chłodzi się rzeka nocą.

Wioski przytłumione listopadowe echo.
Lubiłem w Budkach pod Szydłowcem
kraść czereśnie z drzew gajowemu,
a może był do mnie przyjazny -
chciał wydać swoją córkę za mąż...

Ale frapuje mnie Dario twój zapis.
Czyżby faktycznie aniołowie
słodzili ci kawę - ja osłodzę cię,
a mam nad nimi przewagę,
ostatecznie jesteś dorosła.

Ech zatańczmy dziewczyno mazura.
Wypijmy szkocką na łąkach w dolinie.
Namiętność wobec miłości otwórz -
starczy dla nas jedna noc przeżyć.

Ech zatańczmy dziewczyno tango.
Urugwajskie z wcieleniem ruchów -
jakby sam wirtuoz gitary hiszpańskiej,
grał nam pod takt cygańskie bolero.

Czy mówiłem ci że jesteś słodka?

- Poeta postarał się zmiażdżyć wierszem kamień!


2.11.2010 - Ustka
Wtorek 18:47




KOBIETA ZAPROSIŁA MNIE W SWÓJ ŚWIAT

Zuzi Kosowskiej


Ten jej świat nie dla każdego...
ozdabia sobą las.

Idę z nią i piszę Erotyk,
zasłużyła na niego. -

Staram się nadać tło,
jak malarz malujący akt
szuka odpowiedniego koloru.

Raz w lesie zatrzymała się,
zapytała się otwarcie:
- Chcesz mnie kochać? -

Poeta nie odmawia miłości,
odpowiedziałem że później
znajdziemy na to czas.

Przyjęła dostojnie te słowa,
przecież nie skończyłem wiersza!


3.11.2010 - Ustka
Środa 19:14




MUZYKALNOŚĆ W MIŁOŚCI

Zuzannie Kosowskiej


Podobno jest muzykalna,
próbowała na skrzypcach grać.

Nauczę ją śpiewać -
choćby głosu nie miała,
mało to w orkiestrze
ludzi bez słuchu!

W mojej chatce z drewna
w Kolczastym Lesie
jest duża weranda,
okwiecona gatunkami z Japonii..

Często odpoczywam i myślę
o szczęśliwych w miłości,
nie znam ich ale wierzę że są
tacy na tej planecie.

Zuzanna ma ładne nogi -
czy można to tak nazywać?

Porusza nimi jakby była karuzelą.

Wtapiam w nie swój instynkt -
jestem przecież mężczyzną
spod planety Venus.

A to zobowiązuje...


3.11.2010 - Ustka
Środa 20:09




KSIĘŻNICZKA WYCHODZĄCA Z MGŁY

Angelice Natalii Szkup


Osobny rozdział. Każdy jest ważny.
Czekałem na nią tyle lat. Wyszła z mgły,
naga jak modlitwa; akurat grałem na gitarze
bossa novę "Wewnętrzne wzruszenie"...

Motyle się zbiegły w jedno miejsce,
tańczyły dla niej. Skrzydlate kokietowanie.
Wiatr zatrzymał się, bo piękna jest Angelika.

Patrzę na nią jak zdolny malarz. Zakładam
pajęczynę, by nikt nam nie przeszkadzał.
Miłość jest tak delikatną materią, to żyłki
ukryte, jakby muzyk improwizował bluesa.

Ukryj się w mojej sztuce. Poezja milczy,
kiedy poeta zaczyna dotykać ciało kobiety.


3.11.2010 - Ustka
Środa 21:38




NAD RZEKĄ MIŁOŚCI

Motto: "Tam, za rzeką, dwa głosy nucą pieśń miłosną".
- Katarzyna Lisek -


Jeśli byłaś tam ze mną, co zapamiętałaś żono?

Szare zaklęcia krzątają się pobocznymi ścieżkami,
miłości się nie widzi głębiej niż oczy widzą.
Szeleści motyl nad nami, wbija się w podniebne czułości.

Ale jest zakręt ostrej myśli, ile potrwa ta jałmużna światła.

Sączę z wiśni sok, by go przekazać w twoje usta,
trawy zaspane na łąkach w potulnej ciszy - delikatnie
rozbrzmiewa echo twoich bosych stóp aż do zmierzchu.

Nagromadziły się pytania wobec drzew tam rosnących.

Wierzby płaczące bliżej stada gęsi akurat się uśmiechają,
oparłaś się o jedno z nich, jakbyś czekała na czuły gest.
Jednak zajęty byłem zbieraniem leżących tam kamyków.

Jeśli się oddaliłem w kierunku rzeki, o czym myślałaś żono?

Mógłbym wytłumaczyć to nagłe zniknięcie stamtąd -
obolały krzyż z drewna minąłem na drodze, jakbym usłyszał
czyiś głos za mną, nie obejrzałem się; horyzont mnie witał.

- Czy powrócimy kiedyś Katarzyno nad Rzekę Miłości?


4.11.2010 - Ustka
Czwartek 6:19


Katarzyna Lisek  https://lh3.googleusercontent.com/proxy/rFlSgCO-bTBEBOeBq0VbDctWCkK1vWCQgwoXi7Rkzp8a0HosyiMds-OjWZQheJbQU1n3xbpEQlRMjUGydpbKoTSs9mtSPNZsbAds5F0Vfr68yT0wTFSuiksufw




ZŁAPANY W SIECI...

Neinie Nowakowskiej


Udało ci się.,
jestem złapany
w twoich sieciach.

Rozbudowuję
erotyczne klimaty -
nazbierało się głodu
jak liści na ziemi.

Wpierw Neino
muszę się wydostać,
sieci są mocne -
nie wypuszczasz mnie.

Więc obcałowuję te miejsca
- kwieciście -
rosną w tobie pomieszane kwiaty.

Gdybym chciał je zebrać
zmierzch by mnie zastał,
więc mi nuć piosenkę
"Szczenięcą miłość" Paul Anki.

Jeszcze trochę, namaszczę
dotykiem wiersza,
a potem wejdę głębiej
w twoje światło!


10.11.2010 - Ustka
Środa 10:19




ODLOT MARZEŃ DO KRAINY BEZ GWIAZD

Motto: "Napiętą struną me ciało jest
w obawie, że Ciebie spotka".
- Paulina Gonera -


Nastrojowe malowanie słów. Poukładane
drzewa milczą przy alei; idziesz z myślami,
ptaki w gałęziach odśpiewują swoje hejnały.

Tak naprawdę to nic się nie dzieje. Hasła
stare o miłości bledną na płotach i ścianach;
odnosisz się do tych słów jak podstępna sójka.

Określ się Paulino w swym Rysunku Miłości.
Wiem że ciało twe napięte struną gra od świtu;
w lustrach przeglądasz się ukryta nago...

Jeszcze trochę, dojdziemy na to wzgórze.
Tam rośnie złotolistna morwa, nauczy nas
splotu nocnej ciszy bez gwiazd; tylko ty i ja.


9.11.2010 - Ustka
Wtorek 21:24




KOKIETOWANIE ŻÓŁTEGO CIENIA

Motto: "...i wyobraź sobie,
że co drugie bicie mojego serca,
należy do Ciebie".
- Monika Dygudaj -


Kryształki myśli spadają na podłogę.
Co jakiś czas przebija prześwit,
znosisz swe tajemnice do serca -
jak mała pszczółka bronisz miodu...

Piszę wiersz dla Moniki - płynie
na łąkach niczym lekka tancerka,
pachnie wybranym kwiatem - szepce
jak młode pisklę ukryte w trawach.

Cieszy się z tego zaszczytu - poezja
pokrywa w niej miłosne pragnienia.
Jakże chciałaby podziękować poecie,
że zaprosił ją do swojego wiersza.


8.11.2010 - Ustka
Poniedziałek 10:14



________________________________________________Mój Przyjaciel Roman Śliwonik - ZJP


Andrzej Walter – Lektura obowiązkowa

23 lutego 2021


https://pisarze.pl/wp-content/uploads/2021/02/R-Sliwonik-portrety-z-bufetem-w-tle.jpg

„Bo pisarz głównie opowiada siebie (…) siebie chciałby utrwalić (…)”

„Parę sekund z (tych) waszych dni chyba ocaliłem. Przeze mnie i (może) tylko dla mnie ocalonych. Bo lepiej i pełniej, a czasem mądrzej się rzeczy i sprawy widzi, niż się opisuje. Widzenie jest czystsze. Pisanie obciążone jest nami, cieniem naszej ręki, zanim zapisze się myśl, upływają wieki pełne zaułków, wątpliwości, słabości, pustoty i ułudy pisarskiej.”

To książka w swej prostocie genialna. Naszkicowana zręcznym i lekkim piórem poety, prozaicznie stworzonym z polotu i rozmachu. To książka degustacyjna, książka wytrawna, książka ewidentnie uszyta dla konesera i dla pewnego rodzaju nostalgika, który rozrzewnia się nad literacko ubarwionym życiem bohemy artystycznej PRL-u, w jego być może odrealnionej postaci, acz przyznać należy: jakże dalece ponętnej i fascynującej…

Jeśli więc też jesteś, czy chciałbyś nawet być: pisarzem, poetą czy prozaikiem, słowem nieszczęśnikiem literaturą (znak czasów) perfidnie skażonym i naznaczonym, jeśli jesteś wyznawcą słowa i słów znaczenia, obrońcą treści i metaforyki, i kultywujesz tę miłość: jedyną, wieczną i niepowtarzalną, do innych miłości niepodobną, musisz tę książkę przeczytać. Obiecuję ci niewiele: czasu nie zmarnujesz, ubawisz się przy niej setnie i wkroczysz w ten inny (niemal mityczny już dziś) świat i zaułki, których już nie ma i już nigdy nie będzie, w czasy, które z pewnością nie wrócą, w czasy, których urok i zmysłowość nie tylko opisał, ale i … ocalił właśnie swoim: kunsztem pióra, brawurą szczerości i odwagą relacji wyjątkowy poeta z czasów zaginionych – Roman Śliwonik.

Ten sam słynny Roman, który, jak mawia anegdota poliszynela, lubił rozpoczynać „dobry dzień” od przyłożenia komuś porządnie w zęby, tak aby mógł dokładnie stan uzębienia przeliczyć, bo wtedy tylko nabierał on dlań sensu i kolorytu, właściwych barw do sycenia się pełnią życia literackiego, ech, co to były za czasy, czarodziejka gorzałka tańczyła w tym gąszczu twórczych emocji, ech …żartowałem… ale czy na pewno? Czy nie patrzę na ten subiektywno-idylliczny obrazek z podziwem, z żalem i z (być może patologiczną i równie nieuleczalną) nostalgią, że to wszystko przemija, kończy się, upada?

I być może wypada tu nieśmiało zaczerpnąć z wieszcza Adama:

Polały się łzy me czyste, rzęsiste,
Na me dzieciństwo sielskie, anielskie,
Na moją młodość górną i chmurną,
Na mój wiek męski, wiek klęski;
Polały się łzy me czyste, rzęsiste!

Chyba podświadomie zazdroszczę Romanowi Śliwonikowi tego czasu, przeżytych dni, szaleństwa życia artystycznego i życia bohemą pióra pomimo pewnej przewrotnej upiorności czasów, ograniczania wolności, smaku socjalizmu (z ludzką twarzą), który sączył się gdzieś bardzo, bardzo daleko i niewinnie w tle, a w zasadzie go nie było, choć przecież jego cień być musiał i niejednokrotnie boleśnie o sobie przypominał. Natura ludzka i pamięć wypierają jednak rzeczy złe, wspominają te dobre, piękne i szlachetne, koloryzują, mitologizują – i dobrze, pamiętamy pozytywnie, upiększamy, cieszymy się i oszukujemy się. Na tym przecież polega szaleństwo dobrego życia. Ocalimy dobroć i poezję – te dwie, spełnić to wzniosłe i szlachetne marzenie Norwida, a całą Resztę przekazać legendzie.

Ta książka powinna być dla młodego literata czymś w rodzaju biblii istnienia z racjonalnie historycznym tłem, od której powinien rozpoczynać swoją edukację wchodzenia w świat literatury i pewien towarzyski sznyt, właściwy literatom aspekt tegoż literackiego życia, świata dziś zredukowanego często do ersatzu, do namiastki, do nieudolnego naśladownictwa usiłującego na wpół odtworzyć to, co jest nieodtwarzalne, a tak perfekcyjnie uchwycone, ujęte i jak na talerzu podane, słowem: opisane przez mistrza Romana, Romana Śliwonika. O kim to pisał mistrz Roman w wierszu:

Wariaci

Wariaci gonią białe ptaki
krzycząc że są niebieskie

kiedy są łagodni
podają serce w ciastku w liściu w słomce

wariaci są
okrągli

tylko czasem wybuchają na tysiąc części
i w przerażeniu czekają na powrót

Panie i Panowie – chapeau bas – kapelusze z głów… mój Boże, jak to jest opisane (myślę o książce „Portrety z bufetem w tle”). Ja, skromny naśladowca, piszący te słowa już z perspektywy człowieka, który przez ponad dekadę zdążył nieco poznać i popodglądać współczesny świat literacki muszę przyznać, że lektura Śliwonika licznymi momentami doprowadzała mnie do nieopanowanego paroksyzmu rozbawienia, które rodziło się z najczystszego i najszczerszego pojmowania: sytuacji, ludzi czy przemyśleń (toku rozumowania) autora. Humor Śliwonika to jednak humor nie dla wszystkich, to humor wyrafinowany, nieoczywisty, humor z pogranicza smaków, znam bowiem w dzisiejszym świecie pewne egzaltowane damy, które z kolegami literatami namaściliśmy jakże szlachetnym mianem poetessy, które z pewnością byłyby szczerze oburzone taką lekturą (…) ach jakże to tak deprawować młodzież, ech, kochane Panie – więcej luzu. Pawlikowska-Jasnorzewska zrozumie, choć i … zresztą … wiele się od niej musicie jeszcze nauczyć. Mrugam wyraźnie kaprawym okiem (zbrodniomyśliciela). Proszę o dystans i nie odnoszenie tych słów do siebie. Wszystkie panie proszę…

(Tutaj mała dygresja: Kochane Panie, drogie damy, szanowna płci piękna, ja wiem, że dla wielu z Was poezja, to między innymi takie oto słowa:

poszłam w masce zwinięta w pelerynę ciemną
z oczami zwężonymi
w migocące sierpy
szczęście mnie nie poznało
i tańczyło ze mną
nie wiedząc że to jestem
ja której nie cierpi
i los też mnie nie poznał
i pomyślał sobie
czemuż nie mam dogodzić
tej obcej osobie

ale zapewniam Was, że istnieje niebagatelny, ważny i doniosły świat innej, bardzo istotnej i śmiem twierdzić bardziej intelektualnie wyrafinowanej poezji, świat poezji jako świadectwa języka, czasów i natury duszy ludzkiej dotykający głębiej i pełniej ciężar naszej przemijalności i egzystencji niż kobiece westchnienia – i piszę to naprawdę nie negując potrzeby i znaczenia tych kobiecych egzaltacji, one przecież są potrzebne i też są jak najbardziej poezją, ale trzeba szanować, cenić i widzieć obydwa te aspekty wagi słów równoznaczne i mądrze…)

Aj, aj tam – zostawmy już samym sobie poetessy, stewardessy i hostessy, świat i tak przecież jest dziś (pełnokrwistą, narowistą) kobietą…

„Portrety z bufetem w tle” to książka dystansu: do siebie, do świata, do ówczesnej rzeczywistości, do życia. To lekko snująca się opowieść o ludziach, atmosferze literackiej, relacjach międzyludzkich, o nadziejach, słowach, o uczuciach i emocjach, o prawdzie życia i bycia w świecie, do którego wstęp miało tylko grono wybrańców losu i artystycznej twórczości. Roman Śliwonik urodził się 28 sierpnia 1930 roku w Puszczy Mariańskiej koło Skierniewic, zmarł 22 września 2012 roku w Warszawie. Debiut zawodowy Romana Śliwonika to reportaż “Z Mławy” w “Trybunie Mazowieckiej” w 1952 roku. Trzy lata później debiutuje jako poeta wierszem “Przypomnienie” na łamach miesięcznika “Twórczość”. Pierwszy tom jego wierszy – “Ściany i dna” ukazał się w 1958 roku. Poeta łączył barwne, po warszawsku, łotrzykowskie życie z liryczną poezją. Był współzałożycielem i jedną z najważniejszych postaci powstałego w 1956 roku czasopisma “Współczesność”. Związanym z tym pismem autorom poświęcił swoje wspomnienia “Portrety z bufetem w tle”. Opisał w nich między innymi spotkania ze Stanisławem Grochowiakiem, Markiem Hłaską, Ireneuszem Iredyńskim, Andrzejem Brychtem, Edwardem Stachurą, Janem Himilsbachem. Cudowna to książka. Jak wspomniałem w tytule, dla adeptów pióra – lektura obowiązkowa.

W jednym z ostatnich wierszy Roman Śliwonik pisze tak:

Mija pięć lat mego pobytu w szpitalu Nie chodzę
nie piszę świat się zamknął
leczą mnie pastylkami i litrami wody
nie trwożę się nie ma we mnie
skargi Słońce ozłaca żyto boje się że są tam
ukryte inne bogi

wszystko jest tylko z gnoju My
tym jesteśmy co zmieniamy
Kogo Panie karmisz co dzieje się po tym Czy karmisz
nami kosmos czy zostajemy błotem
Co z duszą która rzekomo nam dano a po śmierci
Oddziela się od nas
Duszy nie oddam jest z nami dniem
Kołysze się między snami

I popękały sklepienia, łuki
i wysmukłość
która pozwalała na napisanie wiersza

I popękała gdzieś nasza młodość. Popękała gdzieś laterna magica, będą budulcem naszych dusz, kamieniem węgielnym marzeń o kompozycji i ideale. Popękała gdzieś rzeczywistość, kiedyś poddawana szaleństwu, a dziś oddawana w haracz innym bogom. Co nam zostało?

Garść wspomnień, kilku jeszcze żywych, choć słabych już i wątłych, ale będących dla nas nadal światłem w ciemności, wskazówką, drogowskazem, a czasem wręcz wyrocznią. Artystyczny wzorzec mistrza i ucznia, który ktoś chce dziś wyrzucić na śmietnik czasów, ale to się nie uda, gdyż tylko tak może jutro rodzić sztuka wielka: z pokory, z fascynacji, z nauki i z czerpania, aż po brawurę odkrywania nowego świata, ale zawsze z warstwą ochronną i podkładową budulca jakim jest nauka mistrza.

Nie wiem czy taką funkcję spełnia książka Romana Śliwonika. Podryfowałem w tych rozważaniach daleko od świadectw i portretów. Inspiracja jednak była silna. Ta książka ma bowiem jeszcze jedną cechę, narkotyczną właśnie. Jest to narkotyk, być może: lekki, nieszkodliwy, acz zapładniający. Narkotyk niezbędny, aby zobaczyć i zrozumieć.

Andrzej Walter



Zobacz galerię zdjęć:

Zygmunt Jan  Prusiński
Zygmunt Jan  Prusiński Zygmunt Jan  Prusiński Zygmunt Jan  Prusiński Zygmunt Jan  Prusiński Zygmunt Jan  Prusiński Zygmunt Jan  Prusiński Zygmunt Jan  Prusiński

Zapraszam do Niezależnej Wytwórni Filmowej PROSTAK_____ http://korespondentwojenny.salon24.pl/_____ A teraz będą "chwalunki"..., co dzięki mnie utworzyłem jako animator kultury i działacz społeczny w polityce w Polsce i na Emigracji: 1967 - 1970 ...założyciel zespołu muzycznego "Chłopcy z Przedmieścia" w Otwocku; 1979 - 1981 ...został przewodniczącym Klubu Młodych Pisarzy przy ZLP w Słupsku; 1982 - 1985 ...kolporter pism emigracyjnych w Wiedniu; 1987 ...wydał dwa zeszyty literackie - wiersze pt. "Słowo" i "Oaza Polska" w Monachium wydawnictwo: Niezależny Związek Pisarzy Polskich "Feniks"; 1988 - 1990 ...wiedeński korespondent "Orła Białego" w Londynie; 1990 - 1994 ...założyciel i przewodniczący Korespondencyjnego Klubu Pisarzy Polskich "Metafora" i Polskiego Centrum Haiku a także pomysłodawca "Wiedeńskiej Nagrody Literackiej im. Marka Hłaski" oparty z plonu konkursu na prozę i poezję - zorganizował dwie edycje konkursu literackiego w Wiedniu; 1997 - 1998 ...członek Ruchu Odbudowy Polski - przewodniczący Komisji Rewizyjnej ROP w Słupsku; 1998 - 1999 ...korespondent radia City w Słupsku; 1999 - 2003 ...założyciel i przewodniczący Polskiej Partii Biednych na Pomorzu; 1999 - 2003 ...założyciel i sędzia Słupskiego Sądu Społecznego w Słupsku; 2000 - 2009 ...założyciel i prezes Stowarzyszenia "Biały Blues Poezji" w Ustce; 2001 - 2009 ...założyciel środowiska literackiego w Starostwie Powiatowym w Słupsku; 2001 ...wydał tomik wierszy pt. "W krainie żebraków słyszę bluesa" - ZLP Słupsk; 2004 - 2005 ...korespondent radia "Supermova" w Londynie; 2005 - 2007 ...redaktor gazety internetowej "Karuzela Polska"; 2005 - 2009 ...korespondent międzynarodowej gazety "Afery Prawa a Bezprawie" w Irlandii z siedzibą w Sanoku. ____Odpowiadam swoim podpisem - Zygmunt Jan Prusiński Ustka. 23 Grudnia 2009 r.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura