TAJEMNE OBCOWANIE - część osiemnasta
Dział: Kultura Temat: Literatura
Zygmunt Jan Prusiński
DOTYK - DOSŁOWNIE I W ZNACZENIU
Motto: Na pośladkach czuję twoje palce...
Bądź w rzeczy samej kobietą
tak jak płynie klawiatura z rąk stworzona
kiedy gram na tobie - i w tobie
intymne arcydzieła - a ty czujesz
każdy mój ruch kiedy unoszę twe nogi
by poszerzyć wiedzę o miłości.
Musimy się starać artystycznych dokonań
pochodzę z żywicznych sosen - tak pamiętam
te kleiste zauroczenie spływające ze szczeliny
ponętnie gra wiolonczela etiudy -
słucham jak z ciebie melodia ciała
błyszczy echem pragnienia...
- Namacalna jak akacja na wzgórzu
rozgrzewasz mój umysł spełnieniem.
DOTYK - KOBIETA W TRAKCIE INTYMNEGO SZCZYTU
Pójdź ze mną tam gdzie sprzyja miłość...
Zachowamy spokój choć ręce
nie będą takie spokojne - dajmy im się wyżyć.
Niech tną szaleństwo przeżyć...
Weź ode mnie skrawek - mały cień
kiedy pomiędzy twymi nogami poczuje ciepło.
Zaostrzy się krążąca eleganckość
by ciało znaczyło więcej od pytań.
A odpowiedzi same przyjdą pod kasztanami.
DOTYK - APELACJA MIŁOŚCI
Stworzyłem ciebie
nazbyt erotyczną w poezji
to taka moja eskapada w zieleni
w ogóle nieskąpa by nadążać
poznawania intymnej literatury
która przepływa szeptem
pomiędzy cieniami
tam gdzie zapach brzóz
jest znośny i trwały.
To nic że rozpocznę inaczej
rozpieszczać twoje ciało
na pozór te same ręce
wciąż rozwarta innowacja
przebiega byś odbierała mnie
pod tą samotną jarzębiną
a efekt doraźny
przy kurtynie otwartej
tylko widzisz przed sobą
moją twarz na tle nieba...
DOTYK - PRZYJMIJ MOJE PIESZCZOTY
Nie musi być dobrana pora
wystarczy chęć nadania smaku
kształt odbioru kwiecistego
tonąć w zapachu przygody.
Bezszelestnie rozgrzana
w bezszelestnym ustroju
nad małą rzeczką z dala
od ulic i dróg znajdę
to miejsce na łączce.
Zacznę od nóg do bioder
od bioder do biustu
wszędzie tam jednak czuła
poczujesz moje usta
i język i penisa...
Romantyczny zachód
nad wydmami pożegnamy
by nocą znowu dotykać
miłosne przymierze nad morzem.
DOTYK - PERŁOWE ZAKWITANIE
Obok tych szumnych traw
przejdziemy witając wierzby
mają niskie gałązki niczym warkocze
podglądają co w tej rzeczce się dzieje.
Spodoba ci się ten ruchomy
cel dotyku - nie zastygniesz
ruch farby zdrapiemy z nieba
zamalujemy intymną skrytość.
Takie poetyckie kochanie
w przestrzeni grających fortepianów
poukładamy te dźwięki -
niezliczoną ilość z wiersza słów.
Pójdziemy głębiej ujrzeć
to co nikt nie zauważy -
soczystość w miejscach jasnych
które umiejętnie w tobie zapalę...
DOTYK - POPĘD MGŁY
Lekko wstydliwa wiosna
zagrała swoimi instrumentami
jeszcze nie wszystko dostrojone
spieszę więc jako grajek
podotykać czułe miejsca.
Niech się toczą skalne kamienie
ja i tak w twoim naszyjniku jestem
perła ta rośnie miłością
wieczorami świeci.
Nie skąp mi tych drgań
wejdziemy do źródła nadzy
rozkochasz mój świat
ja rozkocham twój -
intymne zbawienie niczym błysk.
- Chwytajmy te błyski!
DOTYK - SZELESZCZĘ DO CIEBIE WIERSZEM
Bądź mi w pobliżu tak blisko
bym mógł cię dotknąć
jedną literką, nie może więcej
do następnego odpustu
i niech dzwony usłyszę
że jesteś poruszona
moimi rękami które na tobie
składam, niczym pieśń
zwodzistej aprobaty bym mógł
rozpieszczać dwa brzegi
nie tylko bioder - wciąż więcej
na odpuszczenie i na głód
który krąży żółtym ptakiem
w kątach niedosytu.
Zanurzeni głębiej i głębiej
przekaż kochankowi dźwięk -
niech dopiero w lesie
na pniu odpocznie.
Wiersze z książki "Tajemne obcowanie"
_________________________________________________________________
Józef Bujnowski (1910-2001)
http://4.bp.blogspot.com/-taFJa9q9-OI/UfVd3VTYnGI/AAAAAAAAOhc/NMwCPBu7Rrk/s320/bujnowski.jpg
Portret J. Bujnowskiego
Norbert Downar
Miał 22 lata, gdy w założonej przez siebie „Smudze”, periodyku studenckim Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie debiutował artykułem o tytule „Problem motywu”. Doktorat Józef Bujnowski uzyskał w pamiętnym roku 1956. Praca napisana pod kierunkiem profesorów Manfreda Kridla i Zygmunta Lubicz Zaleskiego dotyczyła kompozycji utworów dramatycznych Stanisława Wyspiańskiego. Poeta habilitował się w 1964 roku pracą o szkicu literackim i krytyce artystycznej w literaturze polskiej na obczyźnie 1940-1960. Bliski poetom emigracyjnym w Anglii wracającym do dykcji skamandryckich i neoskamandryckich, sam jako autor związany z drugą falą wileńskiej awangardy – okazał się idiomatyczny, niezrozumiały, co więcej: łatwo poddawał się marginalizacji.
Kariera profesorska Bujnowskiego przybierała na szybkości: w 1972 roku wykładał literaturę polską na uniwersytecie w Heidelbergu, a w 1979-80 w School of Slavonic and East European Studies na Uniwersytecie Londyńskim. Przed wojną wydał w rodzinnym Brasławiu dwa tomy wierszy i poematów: „Pęknięty tor” (1937) i „Pięścią w twarz – kwiatami pod nogi” (1939). Wiersze z tomu „Ręce od brzegu” wydane zostały już w czasie wojny, drukowano je w Tel Awiwie w 1943 roku. Bujnowski miał już wówczas za sobą kapitulację Lwowa, obóz jeniecki w Pawliszczewie i więzienia: na wileńskich Łukiszkach, w Gorkim i niedaleko Urżumu. „Ręce od brzegu” powstawały w trakcie służby w jednej z dywizji kresowych w Teheranie, do której trafił po ucieczce z kołchozów. „Brzozom w płomieniach” z 1945 roku jest pierwszym tomem Bujnowskiego po jego prywatnym doświadczeniu granicznym: obronie Monte Cassino.
Dekada lat pięćdziesiątych to czas rozrachunku poety. Został usłyszany: tom „Rysy na pustce” zrecenzował w „Kulturze” młody Marian Pankowski, wówczas znany jeszcze wyłącznie z dwóch brukselskich tomów poezji „Pieśni pompejańskich” i „Wierszy alpejskich”. Studium Pankowskiego zatytułowane „Mowa bez ziemi” przedrukował w 1954 roku 9-ty numer paryskiej „Kultury”. Kolejne tomy: „Lipowy witraż” (1954) i „Odsyłacz w bezsens” (1955) przeszły bez większego echa. Bujnowski dotarł jeszcze raz do grona czytelników dzięki Wojciechowi Ligęzie – stało się to jednak dopiero w 1992 roku. W miesięczniku „Arka” Ligęza przedrukował treść rozmowy z autorem „Pękniętego toru” i zatytułował jednym z incipitów wywiadu: „Los stanowi o kreowaniu Słowa”. Rok później stworzył posłowie do mikropowieści Bujnowskiego o malarzu, Ryszardzie Kopyściu i jego tragicznej śmierci pod Monte Cassino. Utwór nosił tytuł „Koła w mgławicach”.
http://artpubliteratura.blogspot.com/search/label/Bujnowski%20J%C3%B3zef
Komentarze