METAFORY ZE SNU - część czwarta
Dział: Kultura Temat: Literatura
Aforyzmy Zygmunta Jana Prusińskiego
* * *
- Jaki wymiar i kolor posiadasz
kiedy pragnę cię dotknąć poezją?
Motyle na pewno jak co roku
zapukają skrzydłami do mego okna
a ty Panno M. w żółtej sukience
sprowokujesz na piaskach element etiudy.
* * *
Kupiłaś mi papcie domowe
taki szczegół jest warty do książki
mogła i by być puentą wiersza -
ale wiem że mogę napisać lepszą.
* * *
Motyli jeszcze nie widziałem
a mnie w kwieciach można zobaczyć
pełną dorosłością marzę
i piwo pełne piję.
* * *
Mam w jednej kobiecie dwie kobiety -
które noce nagradzają mi nagie
bym źródła szlachetne poznawał.
- I one pokochały mnie obie...
* * *
Szczycę się ciszą jak w zacnym polu
świat zabetonowany twardnieje w ludziach
a ja po tych różowych schodach
idę z tobą Margot czy z Panną M.?
* * *
Tysiące utworów w gęstym lesie
zacne posłanie by szum wiatru pomagał
zasnąć mojej bogdance pod gołym niebem.
* * *
Jutro nową książkę zacznę "Nuta w perle" -
to mój pamiętnik poetycki
starszego pana który lubi kapelusze
i płaszcze - i marynarki
taki typowy konserwatysta.
* * *
"Różowe schody" -
zamykam dzisiaj tę książkę napisaną
dla Margot czy dla Panny M.?
Było różnie jak z pogodą
wobec znanych reguł wcielenia słowa
do ciała by piętrzyło się uczucie
z samego serca autora...
* * *
Jeśli się kiedyś obudzę
w świetlanym lustrze pękniętego orzecha –
nie męczcie mnie co jest po drugiej stronie zaśnięcia...
Tam wióry akwarelowych barw
odcieni przyciągają do brzegu wirujący lot mew.
I tylko tyle można osiągnąć –
i tylko tyle można mieć.
* * *
Czy mam szansę przeżyć rozkwit kamieni w otoczce zamkniętego koła ziemi,
gdzie wszystko jest delikatnie poukładane z sensem,
że nawet modlitewny zasiew zbóż
sprzyja nie tylko namiestnikom – ale i biednym.
* * *
I jeszcze dalej w kosmosie dzieciństwa
odebrać głosy zapomnianych cieni,
kiedy skrzydlą się mądre myśli w takt iskry temperamentu
otoczone gościnnością babiego lata i cichej
pajęczyny z zewnątrz.
* * *
Podróżować chciałbym linią tęczy,
wzbogacać swe niedostatki fragmentem gwiazd,
które najczęściej spadają do dębowego lasu,
a tam na wyszukanej złocistej polanie ognisko ogrzewa zimne metafory...
* * *
Naocznego świadka
dla mojej drugiej duszy w iluzji piekących stóp –
i wody dzban na obmycie brudów doczesnych które,
przylepiają swoją ciekawość do miejsc ukrytych –
pośród prywatności jak sen.
* * *
Poukładajmy warstwy miękkiego listowia
drzewo twoje ulubione zarasta -
pod nim biesiadne wino i kilka strof
- miłości nigdy za wiele - każ mi doglądać
niech spowiadają się czyny...
* * *
Margot rzeczywistych stron
kędy patrzę by lubieżnie podsycać
co mi tak zależy by rozkochać
części grające w dotyku.
* * *
Układam dni
te nowe po wczorajszej rocznicy.
Nic się nie zmieni
będziemy dbać o rzeźby
nie tylko z mgieł powstałych.
* * *
Ja poukładam po swojemu myśli
zbliżenie do twych piersi
i nogi otulę ramionami swymi
zagęści się uczucie Margot.
* * *
Z dwudziestu jeden dni skreślam
pierwszą noc w Ustroniu
telefon milczy.
* * *
Rano wyjdziesz na balkon
ostudzona spojrzysz na panoramę
zawieje cicho wiatr
na pewno pozdrowi ciebie.
* * *
Zaznaczam linię miłości na południu
w kształcie serca na łóżku
góry jeszcze śpią.
________________________________________________________________
Komentarze