ROMANS POLSKI - część czwarta
Dział: Kultura Temat: Literatura
Zygmunt Jan Prusiński
W małym ogrodzie trzy jabłonie rosły
Dobiegnij tam poeto, zostawiłeś fragment młodości.
Taki rycerski i bliski namiętnościom, skubałeś trawę
i mlecze przynosiłeś do domu. Ciocia Marysia i wujek
Stanisław od Sowińskich zwany na okolice „Meksykiem”,
nie znali twojego wewnętrznego bólu. Rozsadzała cię
namiętność od spodu, wulkan w tobie zamieszkał...
Ale ta Polska, kielecka wieś koło Szydłowca – nosiłeś
to światło w lampkach karbidowych. Na ganku
usiadłeś naprzeciwko szkoły, i tę chłopięcą nawigację
rozrzucałeś po niebie z gwiazdami. A na dodatek
maciejki tak silne w zapachu nocy, niosły tylko tam
gdzie bramy ze złota a niewiasty nagie w halkach,
przejrzyste jak kryształowa woda, śpiewały hymn
o miłości do odchodzącego pasterza na drodze.
To było zawsze święto; wieś Budki rosła jak to drzewo.
8.01.2008 – Ustka
Poetka w ubeckiej spódnicy
Wisławie Szymborskiej – Rottermund
Dla niej jest wszystko jedno,
można mieć kilka cnót...
Jest ona jak z czarnego obrazka,
nieświęta na pewno i nie z krzyża.
Na prowincji Paryża malarze odnoszą się do koloru czarnego obco,
więc zakrapiają nocne trunki a potem sikają do Sekwany.
U nas w Krakowie,
poetka w ubeckiej spódnicy maluje o spokoju;
okno jest często zamknięte,
by nie uciekły żadne nowe słowa z wiersza.
Ma sny podobne do szatańskich uciech młodości.
Pijany gitarzysta gra bluesa tuż obok na ławce –
może myśli w tym swoim graniu o matce,
która w Krakowie nie zrobiła kariery,
była uliczną śpiewaczką przy kielichu.
Polska to kraina sfałszowanej tonacji z ust mówiących „Dobranoc” –
zboczenia polityczne mają ciągle wiosenne machinacje,
ktoś kogoś broni – sami porządni towarzysze broni.
Z północnej Prowincji piszę do was o rozsądku,
nie bądźcie usypiającymi woluntaryzmikami wedle zasady:
(Można zawsze przedstawić się z lepszej strony),
więc wypinają swoją geometryczną tylną część –
o tak dla fasonu lotu czarnej jaskółki...
3.06.2008 – Ustka
Roziskrzony poemat
Motto: "każdy ostatni oddech
powraca do ciszy
wieczność pochyla czoło
nad siostrą nieskończonością
obie niepojęte
jak westchnienie muszli
jak jęk skaleczonej mewy"
- Mar Canela -
Ty wiesz że jestem skaleczony
rozwija się we mnie odblask
szklanki a w niej wypitek wina
przy którym siedział i myślał
Federico Garcia Lorca.
I powiem ci że nie był poważny
nastrój się splatał z winogronami
i ja tam byłem i ty tam byłaś
uśmiechy jak kaktusy na plaży...
Poniekąd zgodzę się z tobą
Andaluzja tęskni za mną
stałem poniekąd na wzgórzu
czytałem wiersze Łobodowskiego.
Niech będzie wreszcie czyjaś racja
chociaż na jedną minutę
barszcz z pierogami jem kobieto
a gdyby tak kieckę zgarnąć?
Poeci złocistego słońca
wróćcie na gniadych koniach
niech się kołysze niebo
niech morski wiatr zaśpiewa.
30.11.2012 - Ustka
Piątek 10:32
Za Chrystusem do Chrystusa
By dotknąć - musisz przejść
przez zielony las,
przez upojoną letnią ciemność.
Przy świetle prastarej paproci
musisz podążać drogą,
którą on szedł.
Obrzeżoną koroną trucizn i cierni
pod skulonymi kwiatami,
co spadają na kamienie...
By dotrzeć - musisz przejść
przez dolinę wśród kolumn
wykutych w milczeniu.
Pod zawieszonym obłokiem
niemych ptaków,
dotrzeć do sadzawki uroczej.
By iść drogą którą on szedł,
gdzie diabelska pokrzywa -
jak kapłan czeka z biczami
i gorączką:
musisz przejść przez życie
tylko tą drogą,
którą on szedł.
1987, Wiedeń - Wien
"Antologia Poetów Emigrantów" - I edycja.
Redaktor i Wydawca Edward Dusza - "Gwiazda Polarna" Stevens Point w USA.
Wiersze z książki „Romans Polski”
Komentarze