Zygmunt Jan Prusiński
Zygmunt Jan Prusiński
Zygmunt Jan Prusiński Zygmunt Jan Prusiński
126
BLOG

Kamienne światło - Część I

Zygmunt Jan Prusiński Zygmunt Jan Prusiński Wiersze Obserwuj temat Obserwuj notkę 1


KAMIENNE ŚWIATŁO  – część pierwsza

Dział: Kultura Temat: Literatura


Zygmunt Jan Prusiński



TAŃCZYSZ W ZIELENI...

Karolinie Grocholskiej

 
Nie zamieniaj się w zieloną żabkę;
wolę cię dotknąć jako kobietę.

A tyle mam z tobą zamiarów -
zasadziłem dla ciebie buki i dęby.

Karolino w zielonym śpiewie,
kochaj mnie na zielono jak umiesz.

Otwórz się tylko na zielono -
innego koloru od ciebie nie chcę!

Sam przygotowuję już nuty pisać
na zielono w cielesnym wymiarze.

- Pokochajmy siebie na zielono -
zielone Erotyki też będę pisał...

 
31.05.2010 - Ustka
Poniedziałek 13:19



POLUBISZ MOJĄ MIŁOŚĆ

Marcie Gero

 
Polubisz moją miłość;
będzie miała imię i nazwę ulicy.

Oswobodzona z wiatru
rozbierzesz się ze wszystkiego,
co było wczoraj.

Okażesz się inteligentną kobietą!

- Taką właśnie pożądam...

To drzewa wybrały ciebie,
nie kto inny na tej ziemi.

 
31.05.2010 - Ustka
Poniedziałek 9:28



POETYCKA DZIEWCZYNO

Agnieszce B.J.


Nie skalecz się niebem.
Powróż sobie w poniedziałek
z młodych listków akacji,
rosną wszędzie w Otwocku.
Czy warto kochać Zygmunta?

Poeci w swej naturze,
są rycerzami - samotnikami.
Dźwigają słowa jak rolnik
zboże, pszenice, kartofle.
Nie ubiegają się o laury,
chcą być jedynie - kochani.

Kochaj Agnieszko poetę.,
jest blisko ciebie - tak blisko,
że czuje twój kobiecy zapach...


31.05.2010 - Ustka
Poniedziałek 8:31



W PRÓŻNI MALUTKIE OKIENKO

 Kai Kaczmarek


Ścieżyną idę.
Palę nerwowo papierosa - właściwie skręta,
zamyślam się z dymem,
zresztą puszczam kółeczka,
figlarne -
podobne jak z kadr niedokończonej fabuły.

W takiej drobnej obsadzie,
twoje nogi w czarnych pantoflach
tęsknią za tańcem,
w obrachunku z ciałem
rzetelnie pojmuję skały w górach
i morze tak blisko mojego domu.

Wiesz Kaja jak jest cicho,
piszę wiersz o miłości -
prawie zgęstniały w pragnieniach,
obcałowywania kontur
kobiecej aspiracji w moim nagim filmie.

Akurat jesteś brzozą,
ja piaskiem wokół ciebie.

Jedynie wiatr nas oszczędza
w trakcie ludzkiego kochania.

W tym wierszu nawet wiatr jest inteligentny...

 
30.05.2010 - Ustka
Niedziela 23:38



JESTEŚ MI POTRZEBNA JAK WCZORAJ

Justynie Julii M.

 
Nie potrzeba dłużej czekać. Z mojego nieba
nic nie spadnie - nie jesteśmy uprzywilejowani.

Chodzę do biblioteki, kobiety się uśmiechają,
może z litości, może z ubolewania - może.

Kiedyś Julio ujrzałem swój tomik wierszy
na półce obok tomiku Zbigniewa Herberta. -

Byłem onieśmielony - pomyślałem -
to chyba żart w usteckiej bibliotece.

"W krainie żebraków słyszę bluesa" - iskrzyło,
wyrastały z tych wierszy inne wiersze...

Teraz piszę o miłości z tobą dziewczyno -
tak dawno kochaliśmy się nawarstwieni sobą.

Byliśmy godnymi kochankami - zasłużeni,
wedle Praw Przyrody nie byliśmy gośćmi...

Nazywaliśmy to - wędrowaniem do człowieka;
...kochałaś moje niepewności w podróży.

Pomagałaś mi jak dobra kobieta unosić chmury,
z fantazją rzeźbiliśmy Erotyzm w kolorach.

- Justyno, czekam jutro na telegram!
Prześlij te same słowa z mojego wiersza...


30.05.2010 - Ustka
Niedziela 21:54



TA RZEŹBA JEST MODLITWĄ

Motto: "Nie palę.
Mam tu jakąś wielką pupę".
- Joanna Sukiennik -



- Nie musisz się wstydzić takiej pupy...
Odrzuć kompleksy Joanno. Świat ma większe problemy.

Twoja żywa Rzeźba jest dla mnie. Przypłyń łódeczką
do mojej Zatoki Miłości - sprawię ci tyle niespodzianek.

Oswobodzona od politycznej cywilizacji,
będę twoim ogrodnikiem. Zasadzę ci wiele roślin za oknem,
że nikt nie zauważy twojej figury.

Czas przed nami. Oswobodzeni i podobni,
w pierścieniu uścisku i z ptakami i z jabłoniami...

Tylko z nimi będziemy upiększać nasz świat -
nadzy jak modlitwa.

 
30.05.2010 - Ustka
Niedziela 7:05



LAS W ŚNIEŻNYM ZAROŚCIE, TY I BIAŁA SOWA

Joannie Maziarz

 
Nie przeszkadzam ci rozmowy z sową.
Akurat jestem zajęty wierszem.
Rzeki milczą.
Ukrywam zachęty w krótkim zdaniu. -
Brakuje mi jedynie twego ciepła.

Wiersz musi być soczysty. Nawet zimą
opiewa w nim dźwięk miłości.
Przesuwam myśl z jednej strony na drugą,
spijam fragmenty twej urody.
Brunetka w milczących pantofelkach.

Odgadnij Joanno nie od Aniołów,
dlaczego uparłem się pisać o tobie?
Sęki drzew sosnowych - waleczne kikuty.
Czerń na białej szacie i mój wodospad
gdzieś wierszem wciąż płynący.

- Rozmawiaj z sową. Ja skończę dopisać
o twoich pośladkach wobec
spóźnionego sonetu na parkiecie śniegu. -
Będziemy tańczyć. Będziemy tańczyć
przytuleni głębiej niż korzenie drzew.

 
29.05.2010 - Ustka
Sobota 17:37 

 

KOBIETA W CZARNEJ SUKNI

Motto: "Tęsknię za duchowym odrodzeniem".
- Joanna Maziarz -



Do niedzieli powinnaś dostać się. Idź szlakiem
poetów, oni wydeptali Liryką tę drogę. Idź.

To nie jest zwykła droga. Rosną tu muszelki
i puste skorupki po orzechach. Kamienie też.

Nie skupiaj się na sobie. Masz czarną suknię,
bądź cierpliwa. Zatańczę z każdym duchem.

Pomiędzy nami pająk zawiązuje zagadkę. Cnotą
jest cierpliwość, jak ciało za drzewem. Słuchaj.

Wysłałem po ciebie czarne ptaki. Nie mają imion,
nie przywołuj. Myśl o mnie, o wieczorze, o winie.

Lampki z kryształu puszczają oko. Kokietują.
Świecą błękitem, to dobre szkło. Piszę Erotyk.

Słyszę twoje zbliżanie. Kurz z drogi zawitał
wcześniej. Joanno, zdejmij sukienkę; już czas...

 
29.05.2010 - Ustka
Sobota 16:56



W BŁĘKICIE O CIEMNYCH OCZACH

Motto: "Siedzę na skałach, macham nogami.
Czekam na wiatr...
- Joanna Maziarz -

 
Nie ma terminu. Deszcz tańczy niezgrabnie.
Wiatr szuka ujścia ulicami. A ja myślę o sztuce;
ty nią jesteś na fotografii.

Nie potrzeba wielu czynników. Trzeba mieć coś
we wnętrzu i na zewnątrz. Choćby liść paproci,
w Polu Pokrzywowym bywać ze mną.

Jest wiele zbliżeń. Cień się z natury skrada.
Powabna wstążka z okna spada koloru
żółtego. Przywołujemy sztukę.

Siedzisz na kamieniach. A wiatr zbliża się...
Pożądam twoją sztukę Joanno nie od Aniołów.
Zaraz przykleję się jak komar.

Ciało. Dreszcz emocji. Spływam pocałunkami.
Zamieniam się w Erotyk. Wchodzę między skały;
ruszam podboje. - Czujesz?


29.05.2010 - Ustka
Sobota 16:17



NIE PRZEWRÓCĘ TEJ STROFY...

Motto: "Fale Dunaju, na kiju cuda,
żelazna szczęka nadgryzła noc.
Chcesz, pokażę ci swoje linie papilarne,
zobaczysz jakim złem karmiony jest świat".
- Joanna Maziarz -

 
Nie chcę nieba akurat dzisiaj.
Spieszę do Joanny garść kukułek - cukierków
zanieść o poranku.

Czarna bibuła a na niej kleks,
zbawcze zaklęcia
a w środku - bo środek zawsze jest
płynie moja rachuba wisielcza.

Dostąpić szacunku nóg twoich...
Twoja męka w łonie gra nutą nieznaną.

Poznam ją dziewięć minut później,
nie spieszę się na drzewo wejść...

Joanno nie od Aniołów,
w czarnych włosach jak kruk
sterczący mi zawsze w oczach -
czyżby to był duch?

A jeśli dojdę do ciebie jak do tego drzewa
pełen soczystych owoców w lipcu wydaje każdemu,
usiądziemy pod czereśnią - ona nas kocha!

Położę się na twoich plecach,
na twoich biodrach,
na twoich pośladkach,
na twoich udach -
zamażę czarną farbą nas
żeby nikt nie widział jak się kochamy!

Twoje oddanie jest ważne jak błyskawica na niebie w nocy!


29.05.2010 - Ustka
Sobota 9:10



ZAŚNIĘCIE PRZY TOBIE BYŁOBY NIETAKTEM

Joannie Maziarz


Spróbuję poukładać tę sobotę,
wczoraj był dzień dla Wagi -
prywatne złe przygody
wstydzę się o nich opowiadać.

Joanno - nie od Aniołów
zbliż się tak jak kobieta,
wiesz jak ona podchodzi
do mężczyzny - kochanka?

Rzeźbienia światła w korytarzach
ważny to wstęp,
jak Kronika Filmowa przed filmem.

Tylko nie zostawiaj mnie
w niepewności - przelej wino
z butelki do lampki,
stań naga za firanką.

Czereśnia która za oknem rośnie,
chroni cię przed niebezpieczeństwem wiatru...

- Czasem jestem wiatrem duchowym,
kędy zaczynam pieśń
o ciele kobiety pisać
moim własnym piórem...

 
29.05.2010 - Ustka
Sobota 8:50



PIĄTKOWY WIECZÓR Z MUZYKĄ BARRY'EGO WHITE'A

Gabrieli Sieradzkiej

 
Chodź do mnie Biała Damo, posłuchamy
"Can't Get Enough of Your Love, Babe",
będę podniecony na pewno,
jego muzyka czyni we mnie siłę.

Przytul mnie Gabrielo, czasem mężczyzna
szuka ciepła w dobrej kobiecie,
to będzie wzajemne dziękczynienie -
ja ci umyję zmęczone stopy.

Każda chwila jest cenna, nawet prośba
o naleśniki z serem czy ruskie pierogi,
pójdziemy później na spacer,
w nocne neony gościnne i motyle.

Wobec prawdy jak leszczyna przy drodze,
ucałuję twoje oczy i usta - w tobie
jestem białym wierszem - jak drogowskaz
kieruj mnie czułym szeptem.

- Chodź do mnie Biała Damo,
posłuchamy pieśni Barry White.

 
28.05.2010 - Ustka
Piątek 22:23



CHODŹ, DOTKNIJ MOJEJ RĘKI...

Agnieszce Szymczak

 
Powolutku, jak ostatnia łza z oczu
przypłyń na dobrej chmurze.
Ogród mój czeka - pełen rozkwitu,
usiądziesz pod dojrzałą wiśnią.

Szeleści świerszcz, stroi swój udział,
kędy będę cię powolutku rozbierał.
Ty Agnieszko jak mała ptaszyna,
uśmiech będziesz rozdawać cieniom.

Nic z pruderii, to ma być miłość
królewska w złotej koronie...
Dotkniesz mojej ręki - ułożysz ją
w aspekcie szczytu kwiatu dźwięku.

Twoje uda namaszczę pocałunkami -
wnet rozłożysta jak pokojowa trawa.
Cała otworzysz się majestatycznie,
a moje posłannictwo w tobie wybuchnie.


28.05.2010 - Ustka
Piątek 7:25



POŁOŻYĆ SIĘ NA TOBIE...

Katarzynie Magdalenie Jarońskiej


Położyć się na tobie
równiuteńko
jak dwa brzegi łódeczki,
która sama płynie przez Oceany.

Położyć się na tobie,
wojowniczo
na polu walki - z piersiami
czynić cuda w miłości.

Magdaleno - sycząca kobro,
spójrz na niebo -

ptaki powracają z Południa.


27.05.2010 - Ustka
Czwartek 18:17



GDYBYM ZNAŁ TWOJE IMIĘ

 
Gdybym znał twoje imię,
powiedziałbym tak delikatnie
jak spadający liść,
porwany przez wiatr.

Gdybym znał twoje imię,
porwałbym ciebie też w świat.

Umknęlibyśmy do mojego
Kolczastego Lasu - jest tam chatka,
jest kominek i światełka różowe.

A łóżko wolne i szerokie,
w niebieskich jedwabiach.

Nie wyobrażasz sobie ile dzieł
erotycznych bym ci napisał...

Ale czy muszę znać twoje imię?

Wystarczy że jesteś - wystarczy to,
że chcę ciebie kochać świtaniem...

- Mój Kos jest przygotowany,
do śpiewu - do koncertu - do arii.

 
27.05.2010 - Ustka
Czwartek 17:34


____________________


Dziennik pisarza Karola Zielińskiego z Krakowa

05.11.2011 23:41

@Anakonda

Pani Jolu, ja Panią przepraszam, za wszystkie niestosowne żarty, niezręczności i uszczypliwości. Postaram się więcej nie odzywać, żeby nie zadrażniać. Oczywiście z tym zniknięciem pana Zygmunta, że wy Panie coś wiecie, że coś mu zrobiłyście itp. to przecież żarty. Z tą równością to jednak nie ma Pani racji, że nie jesteśmy równi, bo ja walczę o równość umysłów, bo uważam, że nie ma głupich ludzi i każdy może zrozumie nawet najbardziej skomplikowany problem. To ułatwia życie nam wszystkim. No, ale ja mam zapędy Siłaczki i nie mogę się ich wyzbyć.

Co do tego, żebym się informował u Panny Wodziany, to proszę ze mnie nie kpić, a po piąte przez dziesiąte nadal nic nie rozumiem dlaczego na forach pisze tak straszna ilość zwyczajnych idiotów? Piszą o niczym. Teraz, jak słyszę, rząd Tuska ma dostać uprawnienia do cenzury w Internecie, no to przecież zostaną sami idioci i zastraszeni konformiści. A może cenzura czeka tylko Salon 24, a inne witryny potrafią się obronić albo przejść na inne pasma dostępne np. tylko w telefonii komórkowej. Tam też można pisać ex instensio. No ale znów mi grozi rozpisanie. Proszę się uśmiechać, życzę słoneczka i zdrówko.
PS. Co do tego, że Zygmuś gdzieś pognał na łeb na szyję, to wątpię, bo przecież ma do załatwienia sprawy ze swoim poematem: "Madryckie ścieżki poezji". Chyba go tak nie zostawi. Będzie się chciał nim pochwalić, a poza tym trzeba go intensywnie reklamować.
No chyba, że się bogato ożeni, to nie musi się wygłupiać jako poeta. Jedno mnie tylko dziwi, tak jego późny rozwój i późny start do poetyckich lotów. Jego patron, hrabia Zygmunt Krasiński (z carskiego nadania) skończył pisać swoje największe utwory przed ukończeniem 23 roku życia, a potem tu już nic, tylko piersi i nogi, nogi i piersi, białe, twarde piersi Delfiny Potockiej. A "Zygmuś" co, tylko Krupnik za 20 zł. i 50 gr.? To smutne. Zresztą, tak głośno myślę, zamiast spotkać się na jakim dyskretnym seks-party, to się kłócimy jak durnie, o głupie "determinizmy", warte tyle co zeszłoroczne śniegi i w samotności się onanizujemy. Vale

Zygmunt Jan Prusiński Kobieta i rosa

________________________


Dziennik pisarza Karola Zielińskiego z Krakowa

01.12.2011 12:20


@Zygmunt Jan Prusiński

Pnie Zygmuncie, witam. Miałem wczoraj w ręce "Życie termitów" - autor Maurice Polydore Marie Bernard, hrabia Maeterlinck (dla sprawdzenia i przypomnienia) i muszę stwierdzić, że termity dlatego znalazły łaskę uwagi u tego "opisywacza", że nie budzą takiego obrzydzenia jak wszy i poprzez to nie są tak ludzkie jak wesz (ludzka). Wesz ludzka ma w sobie coś ludzkiego (jest bratem mniejszym - po franciszkańsku - człowieka) i równie obrzydliwym jak człowiek. Obrzydliwość człowieka jest stłumiona i wyparta poniżej progu świadomości (żeby ułatwić nam życie i ograniczyć odruchy wymiotne) i dopiero takie zestawienia (jak moje) i rozważania o wszy, jako ludzkim alter-ego, wydobywają z człowieka (nagiej małpy - Homo nudes) ohydę i odsłaniają całą obrzydliwość jego moralności (ssania swych bliźnich jako ofiar) i insekciej egzystencji, w jego naturze i istocie.

Ohydę ludzkiego życia trzeba zasłonić po to, żeby łatwiej okradać bliźniego, okłamywać i odsuwać dalej od żarcia. Jednakże prawem homeostazy (wszech-homeostazy) myślenie o ohydzie takiego postępowania jakoś człowieka hamuje, natomiast wszę chyba nie, bo ssie dotąd, aż nie pęka (człowiek zresztą też).


Ale kto zaręczy, że i wszy nie mają swej moralności skoro płodzą, składają jaja w wilgotnych i zacisznie owłosionych zakamarkach ludzkiego ciała, a potem gdy młode się wyklują, prowadzą je na miękkie żerowiska (koziego dołka, trawnika pod Wiszącą Skałą (moszny), albo pulchniutkiej podstawy Wzgórka Wenery. One też, za pomocą zostawiania (dla swych dzieci) śladów chemicznych na skórze, wychowują, pouczają i opiekują się młodym pokoleniem swoich magistrów ssania i doktorantów ukłuć w dupę.

Jeśli Bóg miałby być konsekwentny, to Chrystus przychodząc w Paruzji musiałby zbawić również nasze wszy i pchły (Zagłoba wołał: "Przepadłem razem z moimi pchłami!). Oczywiście wszy po zbawieniu świta i Natury nie gryzłyby wcale bo by były przebóstwionymi wszami w ciałach uwielbionych (jak i cała Natura), tak jak lew nie pożerałby owcy, i żywiłby by się tylko słomą, jak napisano w Piśmie Świętym, a dziecko mogłoby bezpiecznie włożyć rączkę do jamy węża. Więc i wszy to mają, że gdy pomyślą o tym, jakie są ohydne, to im jakoś nie przeszkadza i nie przystoi, żeby tak bezczelnie tą krew ssać. Ale trudno, muszą ssać, bo głód ma swoje prawa. One też chcą, jak ludzie, żyć (za wszelką cenę i myśl samobójcza nie postoi w ich głowie). One też mówią, że "wesz brzmi dumnie". No a na tym bazuje nasz kapitalizm.


Socjalizm bazował na tym samym (uczuciu oburzenia do wszy), że brzmi dumnie, ale gdy "nie ssie" tylko solidnie pracuje. Każdego kapitalistę, który za bardzo ssał jak wesz. NKWD brało na rozstrzelanie, tak jak my bierzemy nasze wszy (do łagru i Gułagu).

Pisze Pan o "Sztuce kochania" u Ericha Fromma. To prawda, że na chwilę upada między kochankami mur obcości. Jednakże to wskutek oszołomienia i endorfin zatruwających świadomość do tego stopnia, że człowiek rozbiera się do naga i przylepia się do drugiego golasa. I tylko tyle. Normalnie bez narkotyku w mózgu by Pan tego nie zrobił. Bo czy by się Pan obnażył w Ustce na ulicy? Przy czym, gdy się już Pan do tej nagiej osoby, nago przytuli, to nadal działają mechanizmy życia, czyli ssania.

Jakże cudownie jest ssać jej wargi, sutki, uszy, paluszki, wargi sromowe etc. Oczywiście tak, żeby się krew nie lała (jak podczas ssania wszy), ale efekt jest ten sam - po udanym stosunku płciowym jesteś Pan wzmocniony i pokrzepiony (ludożerco!). A gdy wesz wyłazi na drugą wesz, żeby kopulować, to czy nie upada między nimi mur obcości? To, że wszy nam tego nie powiedzą nie ma znaczenia, ale objawy ich zachowań świadczą, że mają bogate życie duchowe i wewnętrzne.

Należę do powojennego pokolenia, gdzie dzieci w szkole podlegały akcji odwszenia i w niektórych szkołach pielęgniarki uczyły dzieci i rodziców techniki fachowego iskania i psychologii wszy. Stwierdzając, że wsza jest przemyślnym i złośliwym zwierzęciem, nie mniej inteligentnym od człowieka. Otóż wsza czuje niebezpieczeństwo ze strony iskanego i stara mu się uciec, drży wśród gęstwiny włosów ze strachu. Gdy Pan ją zachodzisz (jako fachowy łowca i iskany) z prawej strony, to ona świadomie (obserwując Pana i przewidując Pańskie intencje - filozoficzna bestia) ucieka na lewą stronę. Czasem się bawi z Panem w kotka i myszkę. A wszystko po to, aby nie dać się złapać i zabić. Czuje lęk przed śmiercią, a więc posiada uczucia metafizyczne. A może i wiarę w Boga! Wesz jest świadoma niebezpieczeństwa i tego, że jesteś Pan jej wrogiem (zamiast, kurna, przyjacielem)! A więc ma i zna uczucia wrogości i przyjaźni a nawet miłości, wierności i honoru...


...i tu wkracza pan Fromm, że swoją filozofią miłości, ale również z pojęciem alienacji i "Ucieczki od wolności". Wszakże miłość (również wszy) łączy się z problemem miłości i wyobcowaniem. Wszakże miłość jest zjawiskiem uniwersalnym obowiązującym na wszystkich poziomach egzystencji, od bakterii do samego Boga.

Jeśli wesz ucieka przed Panem, to znaczy, że chce zachować swoją wolność! Jak robotnik ze stoczni Gdańskiej, tej kolebki "Solidarności". Wiwat prezydent Ronald Reagan - stróż i rycerz (wszawej) wolności! Wiwat Lech Wałęsa i polska "Solidarność"! - ostoja wolności! Czy rozumie Pan, dlaczego gadaniną o wolności i miłości (a również o "Solidarności", z której żydzi zrobili bękarta) się brzydzę?

A poza tym, w gadaninie Fromma jest (freudowska) sprzeczność. Bo najpierw napisał o ucieczce od wolności i alienacji, która kasuje miłość i czyni ją niemożliwą, a potem o miłości, jako cudownym leku na samotność i wyobcowanie. Ale zapomniał dodać, że gdy rak kapitalistycznego lęku przed jutrem zeżre naszą duszę i wyobcuje ją zupełnie, i pozbawi nadziei, to odczucie miłości i zjednoczenia z drugą, jest niemożliwe. Bardzo dobrze ukazuje to współczesna refleksja na temat miłości, że np. kobieta od samego początku oddaje się mężczyźnie (i vice versa) bez entuzjazmu i przekonania. Wiele kobiet oddaje się (w dramatycznej (psychicznie sytuacji) nie wiedząc dlaczego. (Chyba dlatego, że je swędzi dziura - my tu żartujemy, a tak być nie powinno).

Więc nauki Fromma (podejrzewam) można włożyć między bajki (chociaż ostatnio oświeceni klechy uwielbiają się jego przykładem posługiwać. Poza tym w doskonałym zbliżeniu (dusz i ciał) między kochankami przeszkadza świadomość i nadświadomość, ergo - konsekwencje są takie, że w przyszłości, w miarę rozwoju świadomości wszystkich ludzi (w społeczeństwie przyszłości), doznania miłosne będą niemożliwe. A więc i zbawienie bez Paruzji, czyli przemieniania człowieka na siłę, znów w prymitywnego (ale łagodnego i dobrego dzikusa i troglodytę) musi się dokonać odgórnie, decyzja Boga-stworzyciela sensu, żeby znów ten prymityw (ludzki troglodyta) odczuł smak miłości i urodę świata.

Niestety, jest potrzebny do tego pełny komunizm (po paruzyjny i zbawienny), bowiem w kapitalizmie jest to niemożliwe. Kapitalizm poprzez walkę ekonomii i płci wymusza na mózgu przyspieszony rozwój świadomości, która prowadzi do wyniszczenia wszelkich prymitywnych ale i empatycznych i solidarnościowych odruchów, na których bazują prawdziwe uczucia miłości i wolności.


Zygmunt Jan Prusiński Słoneczne bolero w twoich udach

_________________________



Dziennik pisarza Karola Zielińskiego z Krakowa

22.09.2011 03:17


@Anakonda plus Zygmunt Jan Prusiński

Pani Jolu, ma Pani rację. Niech Pan Zygmunt nie gubi don Kichota. Niech się nie bawi w polityka. Niech się bawi w François'a Rabelaise'go. W ostateczności niech się bawi własnymi genitaliami. Janusz Palikot to jest jętka jednodniówka. Jeśli zyska poparcie masonów to zrobią go carem, ale wątpię.


Zygmunt jest wtedy dobry w pisaniu wierszy gdy nie myśli! Nie wolno mu myśleć! Ale to że przeklinać... będzie przeklinać, gdy się zawiedzie na Palikocie, co za nazwisko! - gorszył się pospolitością ludowych nazwisk mecenas Hipolit Apolinary Maszko w "Rodzinie Połanieckich" Henryka Sienkiewicza (jak ja kocham ten okres historii Polski! Pamiętam jeszcze starych dziadków, którzy brali udział w tym sienkiewiczowskim życiu. Pamiętam na przykład płyty cmentarne poległych uczestników bitwy z Moskalami pod Olkuszem w 1863 r. i ich żyjących do pierwszych lat pięćdziesiątych XX stulecia zdrajców zwanych "heronami". Zapewniam Panią, że dla mnie, na moją starość to jest bolesna pamięć. Bywałem w kilku, w niektórych małych dworkach jako dzieciak i do dzisiaj pamiętam ich zatęchły zapach. Bez tego zapachu nie będzie żadnego kontaktu z dawną polskością. A Pani poszukuje w swoich makatkach dawnej polskości, oby pachniały stęchłością! A przecież w żadnym dworku nie było porządnej, czyli wykafelkowanej w stylu miejskim ubikacji i sraczyka. Srało się prymitywnie do drewnianej dziury! O boże, wybacz, czy żeby zachować polskość musi być przy każdym domu drewniany wychodek? Choćby jako symbol polskości. Sam srałem w takich dworkach, pamiętam, kawaler, przed śniadaniem, a dupa mi marzła od mroźnego jesiennego chłodu wiejącego ze sraczowej dziury. Czy Pani rozumie moją inklinację na starość do rubaszności, gówno, dupa i nasrane? Zapewniam, że doskonale rozumiem, co czytam w kartkach o dawnych Polakach, w zapiskach o Powstaniu Styczniowym Stefana Żeromskiego etc. A Pani? To dziwne, że to dla mnie nie takie odlegle czasy. A propos, pół roku temu umarł mój kolega szkolny, który to rozumiał te czasy jeszcze lepiej ode mnie, to jest jego paliwo poetyckie, z którego mogą powstać dobre syntetyczne strofy. Żeby go odciągnąć od tej pieprzonej polityki trzeba go chyba będzie ogłosić i zrobić go królem Aragonii! Tak jak zrobiono tego idiotę don Kichota i wyprawiono w wyprawę do walki ze smokami!

Panie Zygmuncie, współczesny romantyczny idioto, siadaj Pan na rosynanta i wio do Kastylii! To nic że tam chwilowo nie ma tej niedojdy. Będzie jeszcze piękniejsza Sylwia Żwirska. Albo Żwirowicka! To dopiero szatańskie nazwisko! Sam chyba sobie nadam tytuł Żwirowickich! Oj, urodziliśmy się dwieście lat za późno, bo byśmy się łacno spotkali w szeregach Lisowczyków! Dopiero gdy się ubije z dziesięciu łyków, można pisać pełne swady wiersze! Łyki idą za Palikotem, który im obiecuje gruszki na wierzbie. Chcąc cokolwiek zmienić w tym kraju, musiałby ruszyć strukturę społeczną w ten sposób, że przydałby (przypisałby) do każdego bogatego domu, do domu bogacza, jednego bezdomnego Piętaszka. Tysiące takich Piętaszków bezdomnych po kraju się włóczy, którzy kiedyś byli fachowcami od doskonałego czytania rysunków technicznych, od frezerstwa, tokarstwa, ślusarstwa precyzyjnego, garbarstwa, ale wałęsowski i balcerowiczowski kapitalizm uczynił ich włóczęgami. Biskup Alojzy Orszulik, Jan Paweł Drugi, ten wściekły pies, nieudany aktor, Ronald Reagan i Biskup Tadeusz Gocłowski, do spółki z Lechem Wałęsą, uczynili ich bezdomnymi żebrakami. Komuniści robili wszystko, żeby zrobić z nich ludzi, no, powiedzmy, pół-ludzi, a ci, te świątobliwe skurwysyny, przyszli i zrobili z nich kompletnych żebraków. Teraz bogacze powinni ich przyjąć w myśl ewangelicznego przykazania "ubogich w dom przyjąć!", cyniczne skurwysyny!


Posłannictwo nowoczesnego don Kichota w postaci Zygmunta Jana Prusińskiego przebranego w zbroję, widziałbym w krucjacie, dodawania każdemu proboszczowi i obywatelowi żyjącemu powyżej średniej krajowej, po jednym bezdomnym żebraku! To byłyby Pana zygmuntowe donkiszoterskie wiatraki! - w które mógłby bić z całą poetycką pasją! Niechże w nie bije jak cholera! Z pianą na ustach! To dopiero poetycki wyraz! A tu leci dziesięciu psychiatrów z kaftanami bezpieczeństwa! A teoretycy literatury wołają, wolnego! To nie jest wariat ani wariacja, ale geniusz równy hrabiemu Zygmuntowi Krasińskiemu! On ratuje Polskę, Europę Środkową i Mitteleuropę przed zwątpieniem swej misji dziejowej, że może powstrzymać narody od skundlenia! Bo gdy wszyscy będziemy pić palikotówkę, jeść jaja z hiszpańskiej hodowli kurskiej podejrzanej konduity, to może skończyć się to następnym rozbiorem między Sarkozego, Niemkę a Palikota. Żeby to powstrzymać, przy pomocy Pana Zygmunta, ja mógłbym się przebrać za Sancho Panchę i podpowiadać mu, którego biskupa i polityka ma bodnąć lancą w dupę. (Mówiąc po mojemu, w jaja). Palikot występowałby w tej poetyckiej psychodramie jako barany albo wiatraki, które Pan Zygmunt bierze na swą pikę, proszę bardzo! Niech pani Sylwia zmienia się w kobyłę i niesie geniusz wariacki swego kochanego "Zygmunteczka" w pole pełne niebezpiecznych palikotów, proszę bardzo!, ja jej w tym zbożnym dziele chętnie dopomogę. Ale to nie może być nic w tych poetyckich działaniach z tzw. normalnego świata. Bo ci faceci, z którymi Pan Zygmunt miałby poetycką rozgrywkę, są anormalni i są zboczeńcami. Czy wy normalni ludzie, zwykli zjadacze chleba tego nie widzicie, że to są zboczeńcy? Że każdy z nich jest chory psychicznie i nadaje się do dożywotniego zamknięcia w domu wariatów, a wy ich dopuszczacie do rządzenia Polską? No, to wy sami jesteście nie ten tego na rozumie, czyli głupkowaci!


Panie Zygmuncie, ubieraj Pan poetycką zbroję albo jakiś bernardyński habit... i marsz na krucjatę! Czy Pani Jola się ze mną zgadza i z kolei godzi się zostać Dulcyneą? Pozdro, bo na więcej tych płomiennych apelów i zachęt, niczym ks. Marek Jandałowicz, nie mam czasu!


Zygmunt Jan Prusiński Kobieta białych luster - część V

_________________________________

Zobacz galerię zdjęć:

Zygmunt Jan Prusiński
Zygmunt Jan Prusiński Zygmunt Jan Prusiński Zygmunt Jan Prusiński Zygmunt Jan Prusiński Zygmunt Jan Prusiński Zygmunt Jan Prusiński Zygmunt Jan Prusiński Zygmunt Jan Prusiński
autor ZJP

Zapraszam do Niezależnej Wytwórni Filmowej PROSTAK_____ http://korespondentwojenny.salon24.pl/_____ A teraz będą "chwalunki"..., co dzięki mnie utworzyłem jako animator kultury i działacz społeczny w polityce w Polsce i na Emigracji: 1967 - 1970 ...założyciel zespołu muzycznego "Chłopcy z Przedmieścia" w Otwocku; 1979 - 1981 ...został przewodniczącym Klubu Młodych Pisarzy przy ZLP w Słupsku; 1982 - 1985 ...kolporter pism emigracyjnych w Wiedniu; 1987 ...wydał dwa zeszyty literackie - wiersze pt. "Słowo" i "Oaza Polska" w Monachium wydawnictwo: Niezależny Związek Pisarzy Polskich "Feniks"; 1988 - 1990 ...wiedeński korespondent "Orła Białego" w Londynie; 1990 - 1994 ...założyciel i przewodniczący Korespondencyjnego Klubu Pisarzy Polskich "Metafora" i Polskiego Centrum Haiku a także pomysłodawca "Wiedeńskiej Nagrody Literackiej im. Marka Hłaski" oparty z plonu konkursu na prozę i poezję - zorganizował dwie edycje konkursu literackiego w Wiedniu; 1997 - 1998 ...członek Ruchu Odbudowy Polski - przewodniczący Komisji Rewizyjnej ROP w Słupsku; 1998 - 1999 ...korespondent radia City w Słupsku; 1999 - 2003 ...założyciel i przewodniczący Polskiej Partii Biednych na Pomorzu; 1999 - 2003 ...założyciel i sędzia Słupskiego Sądu Społecznego w Słupsku; 2000 - 2009 ...założyciel i prezes Stowarzyszenia "Biały Blues Poezji" w Ustce; 2001 - 2009 ...założyciel środowiska literackiego w Starostwie Powiatowym w Słupsku; 2001 ...wydał tomik wierszy pt. "W krainie żebraków słyszę bluesa" - ZLP Słupsk; 2004 - 2005 ...korespondent radia "Supermova" w Londynie; 2005 - 2007 ...redaktor gazety internetowej "Karuzela Polska"; 2005 - 2009 ...korespondent międzynarodowej gazety "Afery Prawa a Bezprawie" w Irlandii z siedzibą w Sanoku. ____Odpowiadam swoim podpisem - Zygmunt Jan Prusiński Ustka. 23 Grudnia 2009 r.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura