Donald Trump ogłosił dzisiaj w Knesecie "koniec ery terroru". Oczywiście, tego złego. Bo ten dobry może trwać nadal i liczyć nawet na profity, dlatego to nie będzie żaden koniec, a wręcz przeciwnie.
Wczoraj Trump mrugnął oczkiem do Władimira Putina uznając, że musi z nim przedyskutować kwestię udostępnienia Tomahawków Ukrainie. Czy kogoś to zaskoczyło? Bo mnie nie. Tutaj więcej na ten temat:
https://portalobronny.se.pl/wojna-w-ukrainie/trump-o-tomahawkach-dla-ukrainy-zanim-je-przekaze-musi-porozmawiac-z-putinem-aa-mWkV-5WAv-rkNV.html
Nadworny klaun Kremla, Dmitrij Miedwiediew, nie omieszkał dorzucić swoje trzy ruble i postraszył znowu atomówkami, bo przecież nie będzie wiadomo z czym te Tomahawki będą lecieć na Moskwę, a mogą lecieć uzbrojone w głowice nuklearne, ale to da się stwierdzić dopiero po fakcie. Dlatego Trump jedynie straszy Putina, żeby go nakłonić do zasiądnięcia przy stole negocjacyjnym i wrócić znowu do swojego ulubionego zajęcia, czyli nacisków na Ukrainę.
Dlaczego Trumpowi tak bardzo zależy na ocaleniu skóry rosyjskiemu zbrodniarzowi wojennemu, trwającemu przy władzy tylko i wyłącznie dzięki bezprecedensowemu nawet w świetle późmo sowieckiej władzy ograniczaniu swobód obywatelskich i propagandzie oraz licznym morderstwom swoich politycznych oponentów? Po pierwsze, ze względu na nieukrywaną sympatię (trudno to wszakże zrozumieć, chociaż trzeba przyznać, że Putin swoją pozorną powierzchownością uaktywnianą w celach dyplomatycznych może sprawiać dobre wrażenie i wzbudzać zaufanie), po drugie, chciałby uczynić z niego swojego sojusznika w konfrontacji z Chinami, ale chyba już nawet on zdążył się przekonać, że to zwykłe mrzonki. Nadal jednak kontynuuje swoje starania w kierunku rehabilitacji Putina i jego rządów, choćby dlatego, że jak to udowadnia na każdym niemal kroku, łatwiej mu się dogadywać z autokratami, bo sam ma po prostu taką naturę.
Dzisiaj Donald Trump przemawiał w Knesecie, izraelskim parlamencie, po tym jak Hamas uwolnił przetrzymywanych izraelskich zakładników w wyniku zawartych niedawno porozumień o wstrzymaniu działań wojennych. Tak, amerykański prezydent walnie się do tego przyczynił. Tak samo jednak jak wcześnie walnie się przyczynił do eskalacji tego konfliktu stojąc wyraźnie po jednej jego stronie i ją dozbrajając. Wspierał Izrael również w jego konflikcie z Iranem. Teraz obaj panowie wpadli w jakiś niekontrolowany triumfalizm tak jakby te 60 tys. niepotrzebnych ofiar tej wojny i zniszczenia z nią związane nigdy nie miały miejsca, albo można je było czymkolwiek uzasadnić.
Obaj ujawnili już nie raz swój ambiwalentny stosunek do ludzkiego życia, wbrew temu co szczególnie jeden z nich co chwilę deklaruje wyrażając swoją rzekomą troskę o liczne ofiary wojny na Ukrainie. Wyraża ją, bo to tylko jedna z form nacisku głównie na Ukraińców i ich sojuszników, żeby poszli na ustępstwa wobec Rosji obwiniając ich na równi z nią za rozpętanie i trwanie tego konfliktu. Teraz zamiast po prostu dostarczyć im amerykańskie pociski dalekiego zasięgu Tomahawk ułatwiające niszczenie infrastruktury militarnej i naftowej rosyjskiego agresora... ten zamierza to najpierw przedyskutować... z tymże agresorem. Równie dobrze alianci w czasie IIWŚ mogliby chcieć najpierw przedyskutować z Hitlerem swoje plany ataku na Berlin... może by to uświadomiło mu bezsens prowadzenia dalej tego konfliktu i skłoniło do rozmów pokojowych... oczywiście nie za darmo, a np. za część Polski (druga część dostałaby się, tak jak i zresztą dostała, Związkowi Sowieckiemu). Zaoszczędziłoby to życie setek tysięcy, a może nawet milionów niemieckich i alianckich żołnierzy i cywili... i przy okazji przedłużyło istnienie reżimu nazistowskiego, który za lat kilka, albo i wcześniej, prawdopodobnie jako pierwszy skonstruowałby bombę atomową, nad czym już zresztą niemieccy naukowcy od dawna pracowali. Co Państwo na takie wspaniałomyślne rozwiązanie tego konfliktu?
Z tym jednak właśnie mamy do czynienia aktualnie w przypadku Rosji. Hamas nie jest nawet w jednej tysięcznej tak groźny jak rosyjski reżim i można było spokojnie uporać się z nim bez niszczenia całej Palestyny i tych kilkudziesięciu tysięcy ofiar, w tym tysięcy wśród dzieci, noworodków ginących pod gruzami albo z głodu. Teraz Donald Trump usiłuje ratować skórę drugiemu zbrodniarzowi wojennemu, któremu wcześniej umożliwił dalsze dokonywanie zbrodni na palestyńskich cywilach a nawet sam straszył wzmocnieniem tych działań w razie braku zgody ze strony Hamasu na jego warunki. Tej zgody i tak nie otrzymał, bo na większość tych warunków Hamas jeszcze nie przystał i wątpliwe, czy przystanie. Jeśli jednak sam nie wznowi ataków na Izrael, to pewnie Izrael nie wznowi swoich na Strefę Gazy.
Wydawałoby się, że w XXI wieku, po doświadczeniach I i IIWŚ, Holokauście, politycy rzekomo reprezentujący demokratyczne społeczeństwa powinni mieć więcej szacunku do ludzkiego życia. Niestety tak nie jest. Nie jest jednak tak głównie dlatego, że sami im na ten brak szacunku pozwalamy tłumacząc obłudnie ich działania jakąś koniecznością i ich z nich nie rozliczając. Czy premier Izraela może zostać z nich rozliczony w sytuacji, gdy wspiera go aktualnie lider jednego z najpotężniejszych mocarstw? Czy kiedykolwiek zostanie rozliczony za swoje zbrodnie i rozpętanie wojny na Ukrainie rosyjski reżim, którego ocalenie leży w interesie tego samego lidera, a nawet dwóch, bo również Chin? W jakim świecie my nadal żyjemy? Jaki zostawiamy następnym pokoleniom? Czym nasi polityczni liderzy różnią się od tych dawnych, o których nieliśmy już tylko uczyć się ku przestrodze na lekcjach historii? Koniec historii? Wiek praw człowieka?
O, sancta simplicitas! (słowa te miał wypowiedzieć Jan Hus widząc jak pobożne staruszki dokładają chrustu na jego stos... być może przeszło mu jeszcze przez myśl, że w ten sposób dokładają go również do własnego stosu, bo każdy kto ignoruje czy usprawiedliwia łamanie praw innych w imię jakichś wydumanych idei lub rzekomego dobra większości, buduje stos dla samego siebie, na którym prędzej czy później sam się znajdzie, historia tego dowiodła po wielokroć i nadal dowodzi)
Nie ma potężniejszego władcy od tego, który panuje nad sobą. Nie ma większego niewolnika od tego, który tego nie potrafi.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka