W kontynuacji kultowej Pasji w reż. Mela Gibsona rolę matki Jezusa, Marii, ma zagrać polska modelka i aktora, Katarzyna Smutniak, robiąca karierę za granicą, głównie we Włoszech, gdzie nazywana jest nawet "młodszą siostrą Moniki Bellucci". Gibson początkowo zamierzał obsadzić w głównych rolach tych samych aktorów, co poprzednio i odmłodzić ich cyfrowo, ale, dzięki czemu odetchnąłem z ulgą, zdecydowano się (podobmo głównie ze względu na zbyt wysokie koszty, które pociągnęłoby za sobą to cyfrowe odmładzanie) na zatrudnienie bardziej odpowiednich wiekowo aktorów. I całe szczęście, bo cyfrowe zabiegi odebrałyby autentyczności grze aktorów i ich postaciom.
Cieszy mnie, że polska aktorka dostanie taką wielką szansę i dzięki tej roli znajdzie się obok największych gwiazd światowego kina z szansą również na najwyższe nagrody. Jej podobieństwo do jej poprzedniczki grającej Marię, matkę Jezusa w pierwszej odsłonie zapowiadanego pasyjnego trylogu (kontynuacja ma być podzielona na dwie części), Mai Morgenstern, rumuńskiej aktorki pochodzenia żydowskiego, jest duże i może choćby dlatego Gibson postanowił obsadzić ją w tej roli.
Szkoda jednak, że Mel nie poszukał odtwórczyni dla tej roli wśród w pełni żydowskich aktorek, których pewnie nie brakuje i być może znalazłby odpowiednią. Nie wiem, może i szukał, ale nie znalazł. Tak czy owak, to byłoby bardzo dobre posunięcie i nadało większej autentyczności postaci Marii, a na autentyczność Gibson w tym przypadku kładł duży nacisk od początku decydując się chociażby na używanie przez aktorów języków używanych w czasach Jezusa, w tym aramejskiego i łaciny, a nie angielskiego.
Co prawda Żydzi w czasach Jezusa to nie Żydzi współcześni i nie wiadomo jak wyglądali dokładnie Maria czy Jezus, ale obsadzenie, że się tak wyrażę, pełnej krwi Żydówki w roli matki Jezusa mogłoby pewnym ludziom pewne rzeczy lepiej uświadomić. Szczególnie katolikom, szczególnie polskim katolikom. A już na pewno tym spod znaku Grzegorza Brauna i Konfederacji. Warto byłoby po prostu przypomnieć chrześcijanom, głównie katolikom, jakiej narodowości byli Jezus i jego matka, Maria z rodu Dawida, tak jak wszyscy apostołowie i pierwsi chrześcijanie, i że Żydami nie byli tylko źli faryzeusze, którym Gibson, tzn. grającym ich aktorom, kazał pobrudzić zęby, żeby za dobrze nie wyglądali. Ciekawe czy tym razem będzie podobnie.
Pasję Gibsona oglądałem dwa razy: pierwszy raz w kinie. Do dzisiaj pamiętam jak ludzie wychodzili zdegustowani z sali z pełnymi torebkami popcornu. Ja również kupiłem z przyzwyczajenia popcorn, który w całości wyrzuciłem wychodząc z sali do kosza, choć już spodziewałem się, że być może nie będę mógł nic przełknąć, gdyż słyszałem, że tak właśnie ludzie reagują na tym filmie. Zdecydowałem się obejrzeć ten film jeszcze raz w całości jakiś czas potem, bodaj w któreś święta wielkanocne. Po prostu nie widzę powodu do delektowania się tak szczegółowo zrekontruowaną męką i egzekucją kogokolwiek, nie tylko Jezusa. Jest w tym coś... niezdrowego. To nie jest zwykłe pasyjne przedstawienie.
Oczywiście, zamierzam iść do kina na jej kontynuację. Głównie dlatego, że ma ona już dotyczyć wydarzeń po ukrzyżowaniu, chociaż należy spodziewać się przynajmniej na początku licznych reminiscencji z pierwszej części. Tak czy owak, zaopatrzę się już tylko w jakiś napój. Zresztą, od jakiegoś czasu tak właśnie robię.
na zdjęciu: Kasia Smutniak
Nie ma potężniejszego władcy od tego, który panuje nad sobą. Nie ma większego niewolnika od tego, który tego nie potrafi.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura