Klarkson Klarkson
296
BLOG

Mam szefa który nie jest Polakiem

Klarkson Klarkson Gospodarka Obserwuj notkę 5
Od 10 lat mam szefów spoza naszego kraju. Albo nawet spoza naszego kontynentu. W zasadzie to przez ten czas miałem już kilku szefów, każdy z innego kręgu kulturowego i przyznam, że nigdy bym nie przypuszczał jakie to może być wyzwanie. Oto największe niespodzianki:

1. Kreatywność

Włosi to kombinatorzy i akurat w tym są podobni do nas - też lubimy obchodzić zakazy, nakazy, jeśli tylko uznajemy je za głupie, albo nam z nimi nie po drodze. Dzięki temu chyba dobrze się z nimi dogadujemy, ale i dlatego jesteśmy dużo skuteczniejsi. No dobra, koledzy z Bliskiego Wschodu są jeszcze bardziej kreatywni, żeby nie powiedzieć - jadą po bandzie. Większość przekrętów robiona jest właśnie na Bliskim Wschodzie - zazwyczaj nowe regulacje wewnętrzne brały się z tego, że na Bliskim Wschodzie coś praktykowali, co korpo po czasie odkrywało i uznawało za lekkie przegięcie pałki. Np. brakuje ci przychodu w danym roku sprawozdawczym? Bierzesz firmę-krzak, wystawiasz jej fakturę, rejestrujesz przychód, który nigdy oczywiście nie będzie zapłacony, ale premia za wynik się zgadza.

2. Mentalność

Mamy mentalność niewolników i tak jesteśmy postrzegani w Europie. Wyobrażasz sobie Polaka, który jest szefem Niemców, Holendrów albo Anglików? Ja też nie. Tu nie chodzi tylko o naszą mentalność i kompleksy, ale też to jak Polacy są postrzegani - może i super specjaliści, ale na pewno nie jako przełożeni. Natomiast Niemcy, Holendrzy i Anglicy nie tylko, że nie mają takich kompleksów, ale w naturalny sposób dążą do przejęcia odpowiedzialności za nacje stojące wg nich niżej w hierarchii kultur. 

3. Rasizm

Tak, rasizm, to powszechne zjawisko w korpo. Niby diversity and inclusion, te bajki, ale jak przychodzi co do czego, to wyłazi cały ten syf z ludzi. I to nawet (albo przede wszystkim) z takich co mienią się postępowymi. Pamiętam jak na jakiejś kolacji z kolegami z Zachodu opowiadałem o jakiś działaniach Polski w kwestiach humanitarnych. Jeden Austriak skwitował to uśmieszkiem i komentarzem "wy tam dziurawe buty co najwyżej możecie wysłać" (przypomnę, że mamy większe PKB niż Austria). Zresztą ten rasizm objawia się nawet w takich drobnych sprawach jak to, że na spotkania regionalne może pojechać pół biura z Francji, a od nas co najwyżej szef działu. I wyniki poszczególnych biur nie mają znaczenia.

4. Język

Każda nacja ma swój, specyficzny akcent. Wymowa danego słowa przez przedstawicieli 5 różnych nacji, będzie wymagało przyswojenia tak naprawdę 5 nowych słów... potrzeba czasu, żeby się dostosować. Nie mówiąc o przyswojeniu znaczenia korpo-zwrotów i wyrażeń, które nasi rozmówcy sobie upodobali. No ale najtrudniejsze, to to, że w obcym języku jest niewspółmiernie trudno przekazać swoje uczucia. Właściwie w każdej komunikacji nie chodzi przecież tylko o przekazanie faktów, ale też sprzedanie swoich emocji. To poczucie, że nie przekazało się je właściwie, że się albo za mało dało tego przekazu podprogowego, albo za bardzo przejaskrawiło coś, jest w zasadzie nieuniknione. 

5. Kultura

Do pewnych rzeczy się nie przyzwyczaję. Na przykład do tego, że można kogoś chwalić, a minutę później opieprzać, że się wyraża swoje oczekiwania, by chwilę potem im zaprzeczać. Że notorycznie nie dotrzymuje się słowa. Takie mam doświadczenia z kulturą bliskowschodnią. Z kolei to co dostrzegłem u szefa z kręgu kultury germańskiej, to zasada "wszędzie muszę mieć swoich ludzi", a gdyby ktoś miał do nich zastrzeżenia, to absolutnie nigdy, ale to przenigdy nie pozwolić na ich zwolnienie czy przywołanie do porządku. Obowiązuje zasada "swoi i inni". Nie licz też że Grek dotrzyma uzgodnionych umów i nie będzie chciał cię obejść, a Hindus dotrzyma terminu. Im więcej trudnych słów używa Anglik, tym większą sprzedaje ściemę.

6. Cele

Pamiętam jak jeden z krajów poprosił nas o załatwienie referencji od jednego z klientów. Dostaliśmy wtedy od szefa regionalnego jasny przekaz - niczego tym palantom nie załatwiajcie, niczego im nie damy, dopóki palanty nie zgodzą się na odpalenie nam części przychodu od swojego klienta. No nieźle, pomyślałem, dopiero co występował na forum firmy przed tysiącem ludzi, mówiąc jak ważna jest współpraca wszystkich krajów, wymiana doświadczeń między działami i inne korpo-brednie, a tu mówi swój prawdziwy przekaz. Kwintesencja korpo to właśnie ten dysonans pomiędzy przekazem oficjalnym i tym prawdziwym, osobistym, okraszonym wyłącznie swoim interesem. 

Klarkson
O mnie Klarkson

pracuję w korpo

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka