Witam !
W potoku informacji, co już słychać o kryzysie, kłopotach na rynku kredytów hipotecznych w USA czy o drożejącej ropie bijącej kolejne rekordy notowań jednej baryłki (czy naprawdę hipotetyczny konflikt USA z Iranem tyle może kosztować ?).
Czy to potęgowanie strachu ma jakieś uzasadnienie ? A może to tylko podkreślenie, iż należy być przygotowanym na niespodzianki ? Albo samonakręcająca się przepowiednia ? Czasami jak to bywa na rynkach finansowych ?
A czy my, jesteśmy jako Państwo, nasze finanse publiczny i system gospodarczy przygotowani na wstrząs pochodzący z zewnątrz ?
Dobrze, że nasz handel zagraniczny w większości jest rozliczany w Euro, bo spadek kursu dolara niekoniecznie jest dobry dla eksporterów (to oni poprawiają w tej chwili bilans handlowy).
Tak zastanawiam się , kiedy odczujemy wzrost kosztów usług czy towarów, dóbr powszechnych ze względu na droższe paliwa.
Czy struktura wydatków naszego budżetu jest odporna na wstrząs związany z np. większą inflacją która w tej chwili zaczyna być napędzana wzrostem wynagrodzeń/popytem ?
No chyba już czas na reformy wydatków. Mam nadzieję, że nowy rząd zrobi je w miarę szybko, a przede wszystkim dobrze. Oczywiście na polemikę w tej sprawie przyjdzie czas jak zostaną przedłożone zamierzenia w tej sprawie.
Jednak obawiam się, że przy braku reform np. prawa, podatków czy innych ograniczeń, może nas spotkać niemiła niespodzianka w postaci wzrostu cen towarów i usług, załamania handlu i stagnacji w inwetycjach. Różnica w stosunku do innych krajów chyba bęyłaby taka, że u nas nadejdzie to szybciej i dłużej z tego będziemy wychodzić niz inne kraje UE.
Życzę sobie i wszystkim abyśmy korekty koniunktury przeszli łagodnie.
pozdrawiam
Inne tematy w dziale Polityka