kot-bloga kot-bloga
268
BLOG

Kot za ogon bujany w butelce

kot-bloga kot-bloga Polityka Obserwuj notkę 6

Właściwie słoń. Jak kot był kocięciem tak mówiono. Obok "tu mi kaktus wyrośnie" albo "tu mi tramwaj jedzie" (z wymownym wskazaniem na oko). Czytelnikom mniej leciwym niż kot niniejszego bloga tłumaczę: bujda, pic na wodę i fotomontaż, łże w żywe oczy itd. Ten słoń bujany przypomniał się kocisku, jak usłyszał o genialnym planie oszczędnościowym Rządu Rzeczypospolitej.

Oto Pan Premier nakazał rządowi oszczędzać i w ciągu tygodnia znaleźć 17 mld zł. oszczędności, bo będzie kęsim. Panie i Panowie ministrowie, przerażeni tym dictum acerbum, gracko się uwinęli i znaleźli nie 17, a coś 19,5 mld złotych polskich w brzęczącej monecie upchniętych w sejfach i schowanych w gabinetowych skarpetach. Budżet uratowano.

Przed chwilą Pan Chlebowski z dumą oświadczył, że Platforma wymyśliła, jak uratować budżet jeszcze bardziej i zgłosi projekt zawieszenia subwencji dla partii politycznych w ramach "solidarnego państwa." Tu jakiś jego famulus dodał, że PiS z pewnością poprze projekt, bo "solidarne państwo" jest przecież idee fixe tej partii.

Złączywszy z trudem obie te wiadomości i posłuchawszy newsa do końca doszło kocisko do wniosku, że coś w tej logice nie klapuje. Oto ograniczamy zamówienia rządowe na sprzęt wojskowy i takie tam, bo kryzys. Od tego ograniczania zdechną spółki zaopatrujące wojsko. I będzie dalej klapa. Tacy producenci czołgów, kałachów i pałek służbowych żyją przecież z zamówień państwowych. Na wolnym rynku produkcji nie sprzedadzą, bo nie wolno. Szkoda, bo kot niniejszego bloga chętnie by nabył jaką katiuszę, albo co. Listę celów ma schowaną koło kuwety. Autostrad też nie będzie. Dróg ekspresowych też nie. O stadionach na Euro 2012 przezornie Pan Premier zmilczał, ale obejmie je pewnie plan oszczędnościowy.

Solidarność polegającą na zabraniu pieniędzy, niemal z dnia na dzień, partiom politycznym też dla kota niezrozumiała. Solidarność z kim? Z rządem? Czy te płacone partiom pieniądze są tak duże, że się z ich powodu państwo zawali? Koń by się uśmiał. Niech tam, kot Panu Premierowi wierzy, że tak jest. I ma parę państwowo-solidarnych pomysłów. Na przykład można zawiesić wypłacanie pensji Panu Premierowi i jego ministrom, zlikwidować rządową lecznicę. Zaprzestać finansowania służby zdrowia. Aha, i wprowadzić przymusową eutanazję wszystkich obywateli, którzy w ciągu ostatniego roku przebywali na zwolnieniu lekarskim dłużej niż tydzień. I emerytów powyżej 65 roku życia też. Kupę forsy państwo kosztują.

Jak już żółć z powodu tych genialnych pomysłów kota przestała zalewać i na spokojnie pomyślał, zrozumiał, że jest rządzony przez ludzi (rety, dobrze, że nie koty, wstyd by było) nie umiejących do trzech liczyć albo myślących, że obywatele rozumu używają tylko jako ozdoby choinkowej.

Od pół roku różni tacy mądrale mówili, że kryzys puka do drzwi, a nawet, że się przez lufcik do kraju wślizgnął. Przez pół roku Pan Premier tłumaczył, że to bujda i że Kryzys jest za granicą, a u nas jest Ramzes, gites i w ogóle "amen i okej." Każdego, kto twierdzi inaczej należało wybatożyć, a co najmniej napiętnować jako psa łańcuchowego i wodę na młyn defetystów z PiSu i innych wrogów Narodu.

Dlatego też rząd założył w budżecie, że wzrost gospodarczy będzie wynosił cztery procent z hakiem, choć finansiści mówili, że jak do dwóch procent dojdzie, to już cud będzie. Przychody zaplanowano tak, jakby podatki płacił św Mikołaj, wydatki - jakby to Rzeczpospolita była św. Mikołajem.

Nagle - klapa. Okazuje się, że Ramzes umarł, a Kryzys żyje. I to u nas. Dlatego w panice szukamy oszczędności jak wyżej. Kot niniejszego bloga nie jest przeciwko oszczędzaniu. Wręcz przeciwnie. Nie rozumie jednak, dlaczego oszczędności, jakie Rząd Rzeczypospolitej proponuje są takie bezsensowne. Zamiast zrezygnować z finansowania urzędników, którzy z trudem są w stanie uzasadnić swoje istnienie wstrzymujemy inwestycje. Trochę to przypomina gospodynię domową, która nie pilnuje wydatków, a jak na koncie zaczyna widać zero wprowadza plan oszczędnościowy polegający na tym, że przestaje kupować proszki do prania, pastę do zębów i mydło.

Wnioski nasuwają się kotu dwa: albo obecna administracja składa się z ludzi niekompetentnych albo z cynicznych graczy. Kolejny wniosek jest tak nieprawdopodobny, że go kocisko nie wstuka w komputer, bo by go jeszcze ktoś za znieważenie dostojnych organów zamknął.

I jeszcze jedno - takim wydarzeniom zawsze ktoś musi być winien. Tradycyjnie - Żydzi, masoni lub jezuici. Pierwsi odpadają, bo nie wypada. Tych drugich nie ma. Zostają jezuici, na których też nie bardzo wypada sarkać, bo postępowi. Kot zatem uniżenie podsuwa Panu Premierowi pomysł, żeby winę za wszystko zwalić na Watykan. W końcu od tygodnia wszyscy na Stolicy Apostolskiej psy wieszają, więc jeden zarzut więcej nie zaszkodzi.

Życząc Panu Premierowi sukcesów w walce z ogólnoświatowym spiskiem watykańskiej finansjery kreślę się z poważaniem

KNB

kot-bloga
O mnie kot-bloga

Wściekły (trzeci, nie uwzględniony przez Schrödingera stan, w którym może być kot z wiadomego eksperymentu)

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (6)

Inne tematy w dziale Polityka