Rafał Broda Rafał Broda
638
BLOG

Dziadostwo elektroniki w służbie zła

Rafał Broda Rafał Broda Sejm i Senat Obserwuj temat Obserwuj notkę 32

Już pierwsze posiedzenia Sejmu RP i Senatu RP zwiastują dalszy upadek autorytetu polskiego parlamentu. Tym razem awantura związana z dziwnymi defektami elektronicznego systemu liczenia głosów wywołała kryzysowe starcie polityczne.
Nawet nie warto odtwarzać biegu wypadków, ujawniających to dziadostwo, bo ustalenie sekwencji faktów z góry jest skazane na niepowodzenie, gdy każdy może przedstawić własne i odmienne od innych subiektywne wrażenia. Podobno w pierwszym głosowaniu jedynie poseł Szczerba wyskoczył z pretensjami, że jego karta źle działa. Może tak rzeczywiście było, ale żeby akurat tak specyficznie wybiórczo złość rzeczy martwej, choć opierającej się na zawrotnie ruchliwych elektronach, dotknęło właśnie Szczerbę? Nawet nie Jachirę, ani Mieszkowskiego, ani JKM, a właśnie Szczerbę, który zawsze poszukuje pretekstu do awantury? Dziwne!
Potem, w kolejnym głosowaniu była już prawdziwa epidemia błędów aparatury, mówią, że 40 przypadków. Można podziwiać zachowanie zimnej krwi przez Panią Marszałek Witko, która podjęła decyzję o anulowaniu głosowania, sprawdzeniu kart i ponownym przystąpieniu do głosowania. Wtedy najważniejszą kroplą oliwy do ognia był pochwycony przez mikrofony czyjś głos mówiący, że „trzeba anulować, bo możemy przegrać”. Zdawałoby się, że przy tak skromnej liczbowo większości każde głosowanie musi być niepewne, a niekontrolowane kilkadziesiąt głosów może dać wynik zupełnie przypadkowy, więc podsłuchana troska była całkowicie naturalna. Mimo to, cały dzień jest ten fragment nagłaśniany i słucham jęków tych, dla których taka awantura jest celem samym w sobie, budującym chaos zawsze pożądany jako wynik politycznej zawieruchy.
Na domiar złego okazuje się, że awanturnicy domagają się, by podano wynik anulowanego głosowania, choć taki wynik, bez względu na mniejszą, lub większą liczbę pomyłek aparaturowych, nie może mieć absolutnie żadnego znaczenia. Argument jest nieustannie powtarzany, przy czym nikt nie wykpiwa pytających. Oczywiście, będą dalsze posiedzenia sejmu i senatu, a zwłaszcza towarzyszące im spektakle telewizyjnych gawęd polityków, więc myślę już z tęsknotą o kolejnych wyborach parlamentarnych.
Jedna rzecz mnie w tym wszystkim niepokoi, a mianowicie, że to, czego demokracja musi pilnować w sposób szczególny, nie jest dotąd dostatecznie pilnowane. Chodzi o absolutnie perfekcyjne i wiarygodne liczenie głosów. Gdy tak prosta procedura liczenia 460-ciu głosów w Sejmie i 100 głosów w Senacie zawodzi, to ktoś musi tutaj trzasnąć pięścią w stół, zanim to zrobi Suweren.
W innej ważnej części życia publicznego też chyba nie jest lepiej, bo losowanie sędziów do rozstrzygania spraw nie wydaje się łatwe do zauważenia. W sprawach indywidualnych, o znikomej wadze w życiu publicznym, być może to działa. Jednak w sprawach, gdy w grę wchodzą rozstrzygnięcia, dla których motywacje polityczne nabierają znaczenia, nie widzę żadnych symptomów przypadkowości.      

Jestem emerytowanym profesorem w dziedzinie fizyki jądrowej. Zawsze występuję pod własnym nazwiskiem.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (32)

Inne tematy w dziale Polityka