Mimo marnych widoków na powrót do dawnej atrakcyjności portalu S24, wciąż przeważają tutaj „nasi”. Przeważają liczbowo i intelektualnie, nawet jeśli są zniechęceni do pisania własnych notek, piszą je o wiele rzadziej, niż dawniej, a ich komentarze często wyrażają zaledwie lapidarną reakcję na wypowiedzi innych. Jeśli ktoś zna moje wypowiedzi na portalu, nie ma wątpliwości, kogo nazywam słowem „nasi” i mógłby sam przedstawić ich listę. Zapewne łatwiej byłoby przedstawić tutaj listę opatrzoną zaimkiem „oni”, ale tym razem wolę tego uniknąć, bo chcę złożyć podziękowanie „naszym”, że wciąż tutaj trwają i tym samym także mnie przyciągają do obecności na portalu.
Dzisiaj moje szczególne podziękowanie kieruję w stronę blogera @rk1, który w sposób niezwykle celny wyławia różne ważne wydarzenia, wypowiedzi i sytuacje, zwykle umykające uwadze mniej cierpliwych obserwatorów. Jego wyrafinowany styl prezentowania zdarzeń jest na tyle atrakcyjny, że te notki cieszą się sporą frekwencją, dopełniają obraz dziejących się spraw i wywołują bogatszą, niż w innych miejscach dyskusję. Tak było też w przypadku notki: https://www.salon24.pl/u/rk1/1413275,38-21 , gdy już 24 listopada, w dniu konwencji PiS, @rk1 zareagował na brzydki atak na nowego kandydata na prezydenta, dr. Karola Nawrockiego, dotykający jego sferę rodzinną. Nasz bloger potrafił tak szybko wyjaśnić sprawę, że nikt poważny nie odważył się już sięgać do takich podejrzeń.
Potem @rk1 przywołał kompromitację jednego z najbardziej podłych, anty-polskich blogerów S24 z listy „oni”: https://www.salon24.pl/u/rk1/1414876,komentarz-zostal-usuniety-przez-autora-komentarza ,
ale główną treścią tej notki była odpowiedź Karola Nawrockiego na pytanie dziennikarza o jego stosunek do aborcji i eutanazji. Słyszałem na żywo tę odpowiedź, a jednak jej spisana treść zrobiła na mnie jeszcze głębsze wrażenie:
„Jestem ojcem wspaniałego syna, Daniela, który ma 21 lat, którego bardzo kocham. Nie wyobrażam sobie bez niego życia, on kocha mnie też. Może część z Państwa go widziała. Wychowuję go od drugiego roku życia. Nie jest moim biologicznym synem, ale zapominam czasami o tym, bo nie znam innego życia jak z Danielem, a on nie zna innego ojca jak ja.
Mamy świadomość w moim rodzinnym domu, że Daniel żyje za sprawą głębokiej odporności psychicznej, poświęcenia i gotowości jego młodej wówczas mamy do tego, aby go urodzić i aby życie wygrało. Ta sytuacja w pewien sposób buduje też mnie osobiście.”
Czytałem tych siedem zdań kilka razy i nie mogłem opanować wzruszenia. Z jednej strony wrażenie robi prostolinijność przekazu, który zamyka wszelkie niegodne spekulacje na temat rodzinnej sytuacji kandydata i oddaje hołd matce szanującej dar życia poczętego dziecka. Z drugiej strony takie osobiste świadectwo jest szczególnym wsparciem wielkiego ruchu obrońców życia, jako najważniejszego wyzwania dla każdego człowieka, a tym samym dla narodu ostrzeganego słowami św. Jana Pawła II: „Nie ma przyszłości naród, który zabija własne dzieci”.
A potem po raz kolejny zamyśliłem się nad różnymi aspektami zagadki, jaką wciąż jest dla wielu z nas werdykt wyborczy polskiego narodu, w ciemnym dniu wyborów 15 października 2023. Donald Tusk w kampanii wyborczej niezwykle wyraźnie głosił, że na listach kandydatów KO nie będzie nikogo, kto nie akceptuje prawa do aborcji do 12 tygodni od poczęcia dziecka. Jeśli dodać do wyniku KO (30,7%) tylko wynik Nowej Lewicy (8,61%) to mamy w Sejmie ponad 39% zwolenników aborcji, a z pewnością jest ich znacznie więcej. To jest horror, tym bardziej, że zapewne wśród wyborców KO wielu uznaje się za katolików i nie wypada im nie wiedzieć że głosują przeciw życiu.
Trzeba więc się cieszyć, że dr Karol Nawrocki tak jednoznacznie broni życia słowem i czynem. Dajmy mu mocny mandat Prezydenta RP!
Jestem emerytowanym profesorem w dziedzinie fizyki jądrowej. Zawsze występuję pod własnym nazwiskiem.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka