Dyrygentka zadowolona. Na pierwszym planie prof. Kazimierz Wiech, obok niego, po prawej, niezmordowany w śpiewie Zbyszek Suflita
Dyrygentka zadowolona. Na pierwszym planie prof. Kazimierz Wiech, obok niego, po prawej, niezmordowany w śpiewie Zbyszek Suflita
Bogdan Gancarz Bogdan Gancarz
1431
BLOG

(XXX) „Agricola” wyciska łzy

Bogdan Gancarz Bogdan Gancarz Kultura Obserwuj notkę 2

 

 

 

-Znów obniżacie dźwięk do licha! – woła stanowczo młoda dyrygentka. Kilkudziesięciu dojrzałych mężczyzn z pokorą pochyla zaś głowy. Chylą je profesorowie, doktorzy, przedsiębiorcy, inżynierowie, dyrektor fabryki kosmetyków, leśnik, redaktor, snycerz. Ba! Nawet b. major komandosów i pułkownik saperów, sami nawykli do wydawania rozkazów.

 

–Nie jestem taka groźna. Ale mores musi być! Bez tego nie osiągnie się wysokiego poziomu artystycznego. A koncert jubileuszowy tuż, tuż – śmieje się Joanna Gutowska-Kuźmicz. Od sześciu lat dyryguje Chórem Męskim Krakowskiego Środowiska Akademickiego „Agricola” działającym przy Uniwersytecie Rolniczym. Jest rodowitą chrzanowianką. Ukończyła w Łodzi studia z dyrygentury chóralnej. Dyryguje również CHUR-em czyli chórem mieszanym krakowskiego Uniwersytetu Rolniczego oraz chórem mieszanym działającym przy parafii św. Stanisława Kostki na krakowskich Dębnikach.

-Na początku 2007 r. podczas tradycyjnego Opłatka Nowodworskiego, który urządzam co roku w Ogrodzie Botanicznym dla koleżanek i kolegów z liceum im. Nowodworskiego, kilku kolegów z Krakowskiego Chóru Akademickiego UJ słuchało śpiewającego chóru mieszanego Uniwersytetu Rolniczego. –Dobrze byłoby zaśpiewać z taką uśmiechniętą dyrygentką – rozmarzył się głębokim basem siedzący na schodach Julian Banach zwany „Dżulem”. W dwa tygodnie później, w lutym, zaczęliśmy już pierwsze próby w kilka osób – wspomina prof. Kazimierz Wiech. -Udało mi się przekonać rektora Janusza Żmiję, którego życzliwości doznawaliśmy później jeszcze wielokrotnie, że drugi, męski chór, będzie wówczas wizytówką uczelni, która wywodzi się z Wydziału Rolnego UJ, gdy będzie „ekumeniczny” i skupi śpiewaków całego krakowskiego środowiska akademickiego - dodaje.

Trzon liczącego kilkadziesiąt osób zespołu stworzyli seniorzy Krakowskiego Chóru Akademickiego Uniwersytetu Jagiellońskiego. Przynieśli ze sobą tradycję założonego w 1878 r. najstarszego w Polsce akademickiego stowarzyszenia śpiewaczego, zwyczaje, wreszcie repertuar, skodyfikowany m.in. w wydanych w 1935 r. „Kantyczkach”.

Z różnych stron

Co przygania w każdą środę do starego dworku Wydziału Rolnego przy al. 29 Listopada grupę dojrzałych mężczyzn; wykładowców i absolwentów: Uniwersytetu Jagiellońskiego, Uniwersytetu Rolniczego, Uniwersytetu Ekonomicznego, Akademii Górniczo-Hutniczej, Politechniki? –Chyba poczucie wspólnoty akademickiej i radość ze wspólnego śpiewu – mówi prof. Wiech.

Każdy z chórzystów jest nie tylko dobrym śpiewakiem, lecz także ma liczne pasje. Prof. Wiech jest np znanym z mediów popularyzatorem wiedzy o owadach, kabareciarzem-showmanem oraz miłośnikiem Huculszczyzny, autorem poświęconych jej licznych wystaw fotograficznych. Andrzej Gacek jest zapalonym golfistą, Zbigniew Polański i Julian Banach niestrudzonymi wędrowcami po norweskich lodowcach, zaś Alojzy Baron posiadaczem jednej z największych w kraju kolekcji pocztówek patriotycznych.

Żywym ogniwem spinającym wiele pokoleń śpiewaków akademickich, jest śpiewający nieprzerwanie od 1957 r. 75. letni obecnie Zbigniew Suflita. -Wielokrotnie słyszałem od naszego starszego kolegi doktora Władysława Jaworskiego, śpiewającego w Krakowskim Chórze Akademickim w latach 30. ub. wieku, że „za moich Pańdzieju czasów, studiowało się o wiele dłużej, czasem nawet podwójnie. Dlatego był w chórze wysoki poziom” – mówi Suflita, znany krakowski „snycerz, konserwator, pozłotnik”, jak ma napisane w papierach zawodowych. -Studiować przestałem już dawno, ale w trosce o wysoki poziom artystyczny, śpiewam w chórach akademickich do dziś. Wpierw przez pół wieku w chórze UJ, teraz zaś tutaj – dodaje pół żartem.

-Chór to jedno z coraz rzadszych miejsc w dzisiejszym świecie, z którego nie chce się uciekać, tylko do którego chce się uciekać – mówi inż. Janusz Czerwiec, absolwent AGH, obecny kronikarz zespołu. Niektórzy z chórzystów muszą pokonywać duże odległości aby dojechać na próby. Chemik Krzysztof Gądek dojeżdża 40 km z Miechowa, leśnik Andrzej Krzyżanowski musi przebyć ich ponad 200 ze Stawiszyna koło radomskich Białobrzegów. –Ja mam najdalej, bo do Holandii jest ponad 1200 kilometrów – śmieje się Jan van Corven. – Ale teraz mieszkam na krakowskich Bielanach, więc muszę jechać tylko kilkanaście kilometrów – dodaje.

 „Jak w Watykanie”

Repertuar utworów na chór męski daje wielkie możliwości interpretacyjne. Od huku basów w bojowej pieśni chorwackiego kompozytora Ivana Zajicia „Na bój” czy porywających „Sztandarach polskich w Kremlu” Wacława Lachmana, przez harmonię utworów religijnych: Cypriana Bazylika, Mikołaja Gomółki, Thomasa Tallisa, Dymitra Bortniańskiego, po miękką, liryczna kantylenę tenorów w serenadzie „Dlaczego nie ma Ciebie” Heinricha Marschnera czy kołysance „Kochanie moje, kochanie” Jana Maklakiewicza.

-Wiele z żon kolegów-chórzystów, to niegdysiejsze młode „sikorki” ujęte naszymi serenadami i kołysankami – wspomina chemik i szlachcic Jerzy Sozański herbu Korczak, zawołania Worona.

Jedną z najlepszych, choć niezamierzonych recenzji chórzyści otrzymali w 2011 r. po Mszy św. odprawianej przez ks. kard. Franciszka Macharskiego w kościele Dobrego Pasterza na inaugurację roku akademickiego Uniwersytetu Rolniczego. Śpiewali wówczas poruszającą „Mszę polską” Wacława Lachmana. Msza była wykonywana oczywiście po łacinie; jej nazwa jest związana zaś z tym, że kompozytor wykorzystał w muzyce melodie hymnów polskich: „Mazurka Dąbrowskiego”, „Boże coś Polskę” i „Chorału”. Po nabożeństwie jeden z chórzystów usłyszał rozmowę dwóch wychodzących profesorów. -Jak w Watykanie! Śpiewali jak w Watykanie – mówili przejęci. O tym zaś, że siła męskiego śpiewu może wywołać bardzo silne wzruszenie chórzyści przekonali się w trakcie niedawnego zgrupowania ćwiczebnego w Lanckoronie. – Wieczorem, po próbie, śpiewaliśmy jeszcze w jadalni. Słuchali nas goście pensjonatu „Tadeusz”. Gdy śpiewaliśmy pieśń cerkiewną „Iże Cheruwimy” Bortniańskiego, gdzie jest niezwykła dynamika: od najcichszego, anielskiego piana aż po huk fortissimo  zauważyliśmy, że po policzkach jednej ze słuchaczek p. Beaty, łzy leją się ciurkiem a ona sama zaczyna bardzo silnie drżeć. Musiała wyjść, gdyż jak nam potem opowiadała, nasz śpiew wywołał w niej reakcje nad którymi nie była w stanie zapanować – mówi Janusz Czerwiec.

Służą pięknu

Chór raduje publiczność w trakcie koncertów na uroczystościach akademickich, religijnych, patriotycznych, w trakcie festiwali. Wyjeżdżał również kilkakrotnie za granicę: do Włoch oraz Holandii. Chórzystów gościły zaprzyjaźnione zespoły: Dabar’yah z Hilversum oraz Bon Ton działający w Hadze. Były także akcenty polskie. –Dla mnie była to podróż sentymentalna. Odwiedziłem bowiem wraz z chórzystami grób mego stryja kpr. Andrzeja Molika w Dorst, poległego przy wyzwalaniu tego miasta. Ma tam nawet ulice swego imienia – mówi Wiesław Molik, absolwent polonistyki UJ, pierwszy szef Telewizji Kraków. Podczas wyjazdu w ub. roku chórzyści odwiedzili polski cmentarz wojskowy w Bredzie. -Śpiewaliśmy „Gaude Mater Polonia” przy grobie pochowanego w 1994 r. wśród swych żołnierzy którzy padli wyzwalając Holandię gen. Stanisława Maczka, dowódcy 1 Dywizji Pancernej -wspomina inż. Marek Archamowicz.

-29 sierpnia 1983 r. w Castel Gandolfo, wielu z nas, stojąc w szeregach Krakowskiego Chóru Akademickiego UJ, słuchało słów Papieża Jana Pawła II: „Czynicie rzecz piękną. Służycie pięknu. Jesteście wyrazicielem środowiska, które ma szczególne zasługi dla polskiej kultury”. Także i nasz chór chce pięknu służyć – mówi prof. Wiech. -Miarą naszego rozwoju artystycznego jest fakt, że pojawiają się utwory dedykowane chórowi np. „Missa Brevis”, napisana przez holenderskiego kompozytora Paula van Gulicka, dyrygenta zaprzyjaźnionego chóru Bon Ton - dodaje. Podjęto starania starania, aby zespół miał oficjalny charakter chóru środowiska akademickiego całego Krakowa, zaakceptowany przez największe uczelnie krakowskie. Opracowano regulamin, podpisany przez prorektorów uczelni. Do oficjalnej nazwy zespołu dodano słowo „Agricola” („Rolnik”), będące ukłonem w stronę uczelni, która udzieliła chórowi gościny.

-To chór nie tylko dojrzałych głosów, ale i dojrzałych osobowości, często autorytetów w swoich środowiskach. Rozwija się pod względem wokalnym, nie ma skostnienia. Chciałabym, żeby zespół nagrał płytę z bardzo dobrymi wykonaniami „Mszy” Lachmana i van Gulicka – mówi Joanna Gutowska-Kuźmicz.

 

Tekst ukazał się niegdyś na łamach krakowskiej edycji „Gościa Niedzielnego”.

 

Zobacz galerię zdjęć:

Zespół ma w swym repertuarze wiele utworów muzyki sakralnej
Zespół ma w swym repertuarze wiele utworów muzyki sakralnej Po dobrym spiewaniu czas na golfa w Ochmanowie

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura