Bogdan Gancarz Bogdan Gancarz
1395
BLOG

(LI) Twarze ludzkie. Józef Czapski a Rosjanie

Bogdan Gancarz Bogdan Gancarz Kultura Obserwuj notkę 5

 

 

„Zanim potępimy, trzeba zrozumieć” – powiadał o Rosji i Rosjanach Józef Czapski, malarz, eseista, diarysta, związany przez kilkadziesiąt lat z paryską „Kulturą”. O jego stosunku do Rosjan mówiłem w 2004 r. w Kapitularzu krakowskiego klasztoru dominikanów,   w ramach „Dominikańskiej Szkoły Współczesności”. Początkowo biedziłem się nad „ugryzieniem” tematu, bo organizatorzy spotkania moje planowane wystąpienie na temat stosunku Józefa Czapskiego do Rosjan, powiązali z losem. Przypatrzywszy mu się jednak bliżej skonstatowałem, że wzięcie losu jako klucza do mówienia o związkach Czapskiego z Rosjanami, jest bardzo trafne. Trafne zarówno w przypadku, gdy bierze się jedno ze słownikowych znaczeń słowa los, jako „biegu czyjegoś życia, biegu wydarzeń, doli”, bowiem bieg długiego, 97. letniego życia Czapskiego wielokrotnie zahaczał o Rosję i Rosjan. Także inne słownikowe znaczenie słowa „los” jako „fatum, przeznaczenie, traf”, przydaje się przy mówieniu o Czapskim i Rosjanach.

Stosunek Józefa Czapskiego do Rosji i Rosjan był wielokrotnie opisywany, przede wszystkim przez samego autora „Na nieludzkiej ziemi”. „Nie jest on u mnie wcale stosunkiem »wytwornego podróżnika«, pół-Prousta, jadącego do Rosji z wycieczką, a jest wyrazem stanowiska człowieka: Polaka, który przeżył wiele lat w Rosji, nienawidzi tego, co w Rosji haniebne, podziwia to, co podziwu godne. Stosunek taki wydaje mi się godny pewnej polskiej tradycji: Mickiewiczów, Norwidów, Brzozowskich i tysięcy pomniejszych” – pisał w szkicu „Czy Maritain miał rację?” („Czytając”, str. 180).

Na przestrzeni swego długiego życia, Czapski zetknął się z kilkoma Rosjami. Wpierw był poddanym cara Wszechrosji, potem na jego oczach rozgrywał się dramat rewolucji rosyjskiej, zakończony przewrotem bolszewickim. Była to „Rosja we krwi skąpana” – używając tytułu znanej powieści Artioma Wiesołego. Później, z perspektywy jeńca sowieckiego cudem uratowanego od masakry wielu tysięcy oficerów polskich i następnie oficera wojska polskiego w Związku Sowieckim, obserwował jak śruba ideologii komunistycznej stłamsiła to, co w Rosji było najcenniejsze. Notował jednak przy tym każdy przypadek pełgania ogników swobody w sowieckim mroku. Potem na emigracji, śledził zaś pilnie ślady „innej Rosji”.

Czapski nie był jednak analitykiem struktur politycznych i społecznych. Jego kontakty z Rosją odbywały się przede wszystkim przez bezpośrednie obcowanie z Rosjanami i ich dziełami: literackimi, filozoficznymi, plastycznymi, muzycznymi. „Nie potrafię mówić o sowieckiej strukturze prawnej – nie jestem prawnikiem, a nawet o historii nie śmiałbym mówić przed takim audytorium, ale jestem z zawodu malarzem i wpatrywałem się przez wiele lat w otaczające mnie w Rosji twarze ludzkie - mówił w 1950 r. w odczycie „Człowiek w Rosji Sowieckiej” (cyt. za „Swoboda tajemna”, str. 129). Owo wpatrywanie się przez Czapskiego w rosyjskie „twarze ludzkie”, jest moim zdaniem najciekawsze przy rozważaniu jego stosunku do Rosji.

Bliskie kontakty Czapskiego z Rosjanami i jego fascynacja kulturą rosyjską, nie były wbrew pozorom zdeterminowane tym, że od chwili urodzenia w 1896 r., przez 21 lat był poddanym cesarza Wszechrosji, mieszkańcem rodowego majątku Przyłuki na Białorusi. Urodził się w Pradze czeskiej. Matka pochodziła ze znanego czeskiego rodu Thunów. Jego krewnymi byli m. in. bałtyccy Niemcy Meyendorffowie, fińscy Nicolaiowie. Jakby to dziwnie nie brzmiało, ale w ówczesnych realiach Cesarstwa, Czapski mógłby prawie nie stykać się z Rosjanami. Maria Czapska, siostra Józefa, wspomina, że w dzieciństwie ona i jej rodzeństwo nie znali języka rosyjskiego. Nie rozumieli mówiącej do nich wyłącznie po rosyjsku pokojówki babki Meyendorff.

Kultura rosyjska pociągała Czapskiego bardzo mocno już wówczas, gdy ojciec wysłał go do gimnazjum w Petersburgu, stolicy państwa carów. „Kochałem się w Puszkinie, w Dostojewskim. Miałem jakiś kompleks niższości wobec literatury rosyjskiej” – opowiadał w 1985 r. w filmie Agnieszki Holland i Andrzeja Wolskiego „Czapski -75’”. Pociągało go przede wszystkim poważne traktowanie przez pisarzy rosyjskich zagadnień intelektualnych; traktowanie ich jako „spraw życia i śmierci”.

Los sprawił, że Petersburg stał się miejscem b. ważnych dla Czapskiego spotkań z Rosjanami. W 1915 r., po zdaniu matury, zapisał się na prawo na Uniwersytecie Petersburskim. W następnym roku zmobilizowano go do wojska. Ojcu udało się go umieścić na początku 1917 r. w szkole oficerskiej przy Korpusie Paziów. We wrześniu, juz w trakcie rewolucji kończy tę szkołę, zostając praporszczykiem (chorążym). Entuzjazmuje się rewolucją; wydaje mu się, że w Rosji otwiera się nowa era ludzkości. Tutaj, mieszkając i swego wuja Aleksandra Meyendorffa, dyplomaty, posła do Dumy, miał okazje do spotkań z wieloma ciekawymi Rosjanami. Rozmawiał m. in. w lipcu 1917 r. z premierem Rządu Tymczasowego ks. Lwowem. w historycznym dniu przekazania przez niego władzy Kiereńskiemu. Czapski zapamiętał to bardzo plastycznie. Rozmawiali w letnią noc, na tarasie kamienicy leżącej przy jednym z petersburskich kanałów, przy jedzeniu malin posypanych cukrem. Lwow mówił, że Meyendorff nie rozumie Rosji ani ducha rosyjskiego, gdyż za jedyną zorganizowaną siłę w Rosji uważa bolszewików, podczas gdy fala rosyjska się przewala i następuje okres pracy pokojowej. Jak wiemy, stało się inaczej.

Tołstoj

Młody Czapski zafascynował się w tym czasie, jak wielu innych w Rosji, Lwem Tołstojem. „Tołstoj był pierwszym mistrzem mojej młodości” – wspominał („ST”, str. 44). Bardzo trafnie ocenił tę fascynację Wojciech Karpiński, w swym „Portrecie Czapskiego”. „Wielbił i Tołstoja, Tołstoja artystę i Tołstoja moralistę. Zafascynowany był, zwłaszcza w młodości, Tołstojem moralistą. Pisał o tym i opowiadał wielokrotnie. Przygoda tołstojowska była zasadniczym wydarzeniem jego życia. Przeszedł przez nią, to znaczy potraktował poważnie lekcję Tołstoja i w konsekwencji zobaczył własne ograniczenia, a także ograniczenia radykalizmu. Z tej przygody wyszedł poharatany, lecz zwycięsko. Włączył doświadczenie tołstojowskie do swojego »słownika«. Pamięć o młodzieńczych marzeniach, o rojeniach pacyfistycznych, o bolesnym zderzeniu się kilku powinności, wreszcie w rozmowie z Mereżkowskim, który uświadomił mu konieczność podjęcia życia tutaj, na ziemi, podjęcia swoich ograniczeń, odrębności, to była jego »antydogmatyczna szczepionka« - pisał Karpiński ( „Portret Czapskiego”, Wrocław 1996, str. 128-120).

„Moje tołstojowstwo było książkowe i abstrakcyjne” – przyznawał Czapski po latach, w filmie Agnieszki Holland i Andrzeja Wolskiego. Pociągnęła go przede wszystkim moralna strona utworów Tołstoja nie zaś ich walory literackie. Nie sprzeciwiać się złu, nie zabijać, oto wg Tołstoja, pełne zastosowanie w życiu zasad ewangelicznych. Nauka moralna Tołstoja, potępiona przez Kościół Prawosławny, wywierała jednak ogromny wpływ. Stanisław Mackiewicz wspominał, że Tołstoj był wielbiony nie tylko przez inteligentów lecz także przez arystokrację rosyjską a nawet cara Mikołaja II. Paradoksalnie jednak, podczas gdy establishment odnosił się ze czcią do Tołstoja, to jednocześnie bezwzględnie prześladowano tych, którzy wyciągali ostateczne wnioski z jego nauki i odmawiali np. służby wojskowej. Bezkrytyczna fascynacja młodych Czapskich Tołstojem, wg. prof. Mariana Zdziechowskiego, który sam znał doskonale nie tylko twórczość Tołstoja, lecz znał go również osobiście, zbliżały postawę Czapskich do typowego rosyjskiego maksymalizmu., obcego jednak umysłowości polskiej.

Józef Czapski wyciągał jednak praktyczne wnioski ze swych poglądów tołstojowskich, gdy wraz z Antonim Marylskim wystąpił z 1 Pułku Ułanów Krechowieckich. Czapski wraz ze swymi siostrami i braćmi Marylskimi, po wystąpieniu z wojska stworzyli w rewolucyjnym, bolszewickim już Petersburgu tołstojowski falanster, próbując trochę po omacku realizować swe marzenia o lepszym świecie. Tu Czapski miał również wiele ciekawych rosyjskich spotkań m. in. ze swym wujem Gieorgijem Cziczerinem, który służył bolszewikom jako komisarz spraw zagranicznych.

Próba budowy falansteru zakończyła się fiaskiem. Czapscy wydostali się późną wiosną 1918 r. z Petersburga do Warszawy. Wydawałoby się, że burzliwe lata petersburskie „wyleczą” Czapskiego z zainteresowania Rosją. Zapisał się na studia malarskie. Miał jednak wyrzuty sumienia, że podczas gdy on wystąpił z wojska, jego koledzy z pułku ginęli albo byli aresztowani przez bolszewików. „Dezerter” Czapski zgłosił się do dowódcy pułku, aby ten zlecił mu jakąkolwiek robotę, byle nie łączyła się z noszeniem broni. Ten zlecił mu odszukanie aresztowanych przez bolszewików oficerów Pułku Krechowieckiego, w tym jego przyjaciela rtm. Romera. Los więc zrządził, że Czapski znów pojechał do Rosji. W przebraniu przedostał się do Petersburga. Miasto terroryzowane przez bolszewików było miastem milczenia. Wieści o kolegach szukał u służącego bolszewikom b. carskiego dyplomaty Manasiewicza-Manujłowa, u oberbolszewicki Stasowej. Poszukiwania wykazały, że kolegów pułkowych rozstrzelano. Czapski szykował się do powrotu do kraju.

Mereżkowski

Traf losu, przypadek, sprawił jednak, że spotkał Rosjanina, który wywrócił świat jego dotychczasowych pojęć, wyzwolił go spod wpływu Tołstoja, otworzył przed nim inne światy myśli rosyjskiej. Odwiedzając kogoś przy ul. Siergiejewskiej, zobaczył na drzwiach tabliczkę z nazwiskiem: Mereżkowski. Było to nazwisko słynnego wówczas pisarza, autora głośnych dzieł powieściowych i eseistycznych m. in. „Dekabrystów”, „Tołstoja i Dostojewskiego”. Wysoki jak tyka Czapski zapukał do drzwi. Otworzył mu sam Mereżkowski, ubrany z powodu lodowatego zimna w czarny aksamitny płaszcz żony, niemniej słynnej poetki symbolistki Zinaidy Hippius. Mereżkowski zapytał go o co mu chodzi. I zaczęła się spowiedź młodego tołstojowca. „Pan jest chrześcijaninem – zabijać – to grzech – wiadomo – ale należy pamiętać, że Pan nie jest sam, że Pan należy do historii, do dziejów świata, ludzie się biją, o coś walczą, popełniają grzech, niech Pan przyjmie też na siebie ten grzech i razem walczy o lepszy świat, w którym nie będzie zabijania” – radził Mereżkowski („CzO”, str. 101). Zalecił także przeczytanie książek, których Czapski dotąd nie znał. „Kupiłem Dostojewskiego, odkryłem Rozanowa, Nietzschego. Światy mi się  otworzyły. Każda przerwa w lekturze była cierpieniem. Przeczytałem »Karamazowych« i »Biesy«. Znałem już »Zbrodnię i karę«Wszystko co się działo wokół mnie – to Dostojewski przewidział i opisał już kilkadziesiąt lat przedtem” – wspominał po latach („CzO”, str. 101-102). Czapski wielokrotnie przychodził do Mereżkowskich, toczyli długie dysputy. Poznał tu także Dymitra Fiłosofowa, który później miał odegrać dużą rolę w jego życiu. Do Polski wracał zupełnie odmieniony, zaczytany w książce Mereżkowskiego „Griaduszczyj cham”.

Fiłosofow

Powrót przywrócił Czapskiego Polsce. Przypadkowo wzięta do ręki w poczekalni krakowskiego dentysty „Legenda Młodej Polski” Brzozowskiego uzmysłowiła mu, że i w kulturze polskiej istnieją pierwiastki poważnej dyskusji o najważniejszych sprawach tego świata, co tak pociągało go u Rosjan. „Nagle poczułem, że jestem Polakiem, do szpiku kości poczułem się Polakiem” – wspominał („WS”, str. 172). To ważne wyznanie. Niewykluczone bowiem, że Czapski mógł stać się pisarzem i malarzem rosyjskim.

Kontaktu z kulturą rosyjską jednak nie stracił. Jego łącznikiem z literaturą rosyjską stał się Dymitr Fiłosofow, wówczas redaktor wydawanego w Warszawie emigracyjnego pisma rosyjskiego „Za Swobodu”. To u Fiłosofowa poznawał kolejne wiersze Mandelsztama, to Fiłosofowa zapoznał go z twórczością Aleksego Remizowa, tak potem przez niego cenioną. Fiłosofow wciągnął go w krąg uczestników zebrań polsko-rosyjskich w warszawskim klubie „Domik w Kołomnie”.

Nieludzka ziemia

II wojna światowa stała się wielką próbą dla rosyjskich fascynacji Czapskiego. Los sprawił, że znów znalazł się w Rosji. Wzięty do niewoli przez bolszewików, więziony w Starobielsku, skąd cudem ocalał, wstępuje do armii polskiej. Powtarza swą drogę sprzed dwudziestu lat, szukając zaginionych kolegów.

I znów nie jest tylko obojętnym przechodniem. Trudno mu patrzeć na Rosję sponiewieraną przez bolszewików. Przypomina mu się napisany w 1917 r. wiersz Andrieja Biełego „Rassija, Rassija, Rassija/Messija griaduszczawo dnia” i pisze ze smutkiem: „Patrzę na ten »griaduszczyj dień« od 1939 r. i widzę tylko śmierć, łagry, pohańbienie człowieka („Na nieludzkiej ziemi”, str. 185).

Poznaje słynnych pisarzy sowieckich: Ilję Erenburga i Aleksego Tołstoja. „Tego fałszywego Tołstoja” – jak mówi w filmie Agnieszki Holland i Andrzeja Wolskiego. U Aleksego Tołstoja w Taszkiencie poznał słynną poetkę Annę Achmatową. Recytowała swój poemat leningradzki; udało mi się porozmawiać swobodnie przez chwilę. Spotkanie z Czapskim zapadło głęboko w pamięć poetki. „Czuła najprościej rozmawiając ze mną, inne powietrze, większą swobodę, brak strachu, który wówczas w Rosji dławił każdy oddech, wszystkich, dosłownie wszystkich – wspominał w „Dzienniku” (WS, str. 92). Napisany w 1959 r., zawierający reminiscencje z 1942 r. wiersz Achmatowej „W tu nocz”, z cyklu „Taszkienckie stronice”, był wg Nadieżdy Mandelsztam poświęcony Czapskiemu. Drugi i ostatni raz Czapski spotkał się z Achmatową w 23 lata później w 1965 r. w Paryżu. Wielokrotnie wracał jednak do lektury jej poezji. Prof. Stanisław Rodziński, krakowski malarz przyjaźniący się z Czapskim wspominał, że ten, nie mogąc już samodzielnie czytać,  prosił go o odczytywanie mu wierszy Achmatowej.

Na emigracji

Powojenna emigracja nie osłabiła zainteresowań Czapskiego Rosją i Rosjanami. W jego tekstach na łamach „Kultury”, pisanych wg Jerzego Giedroycia „uczuciowo, sentymentalnie i z pewnym wyczuciem psychiki inteligenta rosyjskiego” co i rusz pojawiają się Rosjanie. Pisał o swoim ukochanym heretyckim Rozanowie, o Aleksym Remizowie z którym po wojnie spotykał się w Paryżu, o swoich doświadczeniach rosyjskich. Redaktor „Kultury” posiadał b. dobrą orientację w sprawach rosyjskich, ale to Czapski był łącznikiem ze środowiskami rosyjskimi, wnikliwym czytelnikiem tekstów rosyjskich które miały się następnie ukazać w „Kulturze” w postaci artykułów lub książek. Przyczynił się do wydania u Gallimarda francuskiego przekładu pism Rozanowa. W 1974 r. wraz z Jerzym Giedroyciem jako jedni z pierwszych odwiedzili w Zurychu Aleksandra Sołżenicyna. Czapski przysłał mu potem swe wspomnienia z okresu rewolucji rosyjskiej, który ten wykorzystał w swym wielkim fresku historycznym „Krasnoje kaleso” („Czerwone koło”).

Prowadził liczną korespondencję. Wśród listów do Czapskiego przechowywanych w Bibliotece Czartoryskich, są m. in. listy od Borysa Suwarina, Aleksandra Sołżenicyna, Igora Strawińskiego, Natalii Reznikowej, przyjaciółki Remizowa i tłumaczki Rozanowa. Warte wnikliwego zbadania są świadectwa zanurzenia się Czapskiego w świecie rosyjskim, w postaci wklejonych lub wpisanych do „Dzienników” wierszy: Achmatowej, Pasternaka, Cwietajewej, fotografii, rysunków samego Czapskiego a także podkreśleń i notatek na marginesach licznych książek rosyjskich z jego biblioteki.

Jego ciekawość spraw rosyjskich nie malała z wiekiem. Prof. Stanisław Rodziński, który wielokrotnie spotykał się z Czapskim poczynając od lat 70., opowiadał mi, z jaką intensywnością, niemal zachłannością Czapski słuchał jego relacji z pobytów w Rosji, ze spotkań z rodziną Borysa Pasternaka.

„Biednyje ljudi” – zwykli Rosjanie

Na końcu wspomnę o b. ważnej, może najważniejszej kategorii spotkań Czapskiego z Rosjanami. Dostojewski napisał nowelę „Biednyje ljudi” („Biedni ludzie”). Kontakty Czapskiego z Rosjanami były w dużej mierze kontaktami nie z wielkimi tego świata lecz z owymi „biednymi ludźmi”, zwykłymi Rosjanami, nad którymi pochylał się ze współczuciem.

Z zafascynowaniem patrzył na Rosjan „wszystkich stanów”, kłębiących się latem 1917 r. w rewolucyjnym Petersburgu, „gdzie place były aż do rana zapełnione tłumami ludzi wszystkich, którzy godzinami, grupami, bez krzyków, w namiętnym skupieniu dyskutowali o istnieniu i nieistnieniu Boga, o prawości i nieprawości wszelkiego posiadania, o braterstwie ludzi, zniszczeniu wszystkich granic, o nowej sprawiedliwości”. „Iluż ludzi widywałem w dawnej Rosji w kolejach, chłopskich saniach, którzy mi wykładali swoje najróżnorodniejsze marzenia i filozofie najbardziej nieraz naiwne, ale jakże pełne hojności i rozmachu” – wspominał („ST”, str. 134).

Niejednokrotnie spotkania z „biednymi ludźmi” w Rosji, dramatycznie uzmysłowiały Czapskiemu nicość świata. Jedno z takich przejmujących spotkań z okresu jego pobytu w bolszewickim Petersburgu opisał niezwykle plastycznie. „Była noc, księżyc, szedłem wzdłuż Newy, wyłoniła się nagle z mostu przede mną stara dorożka, zaprzężona w konia chudego, jak szkielet prawie, który ledwo miał siły się poruszać. Odruchowo zwróciłem się do dorożkazra, który siedział na wysokim koźle: »Jak możesz tego konia zaprzęgać, on ledwo żyje!...« Spojrzałem na twarz woźnicy, w świetle księżyca, miał twarz trupiej czaszki. Popatrzył na mnie wyniośle, z góry i odparł: » my wsie pamriom” („CzO”, str. 102).

Strony książki „Na nieludzkiej ziemi” są przepełnione opisami spotkań ze zwykłymi „dobrymi” Rosjanami. W czasie II wojny wspominał starą wychudzoną kobietę, która w 1918 r. w wygłodzonym Piotrogrodzie prosiła go choć o kroplę niesionego prezzeń mleka, nie dał jej, bo niósł choremu a teraz po latach wspominał z bólem. Czytał kartkę podrzuconą przez robotników rosyjskich do pociągu wiozącego żołnierzy polskich: „Bratcy, spasitie nasz narod, pomirajem z głodu, nieużeli budietie zaszczyszczat’ Sowieckij Sojuz?”. Spotkanie w Moskwie z dziewczyną sprzedającą w sklepie papierniczym, która zaczepiła go widząc, że ma w ręku modlitewnik. Z ufnością mówi mu, że też jest osobą wierzącą, pokazuje krzyżyk który dostała od prawosławnej zakonnicy. Spotkania z przypadkowo spotkanymi Rosjanami w czasie II wojny, dawały Czapskiemu pewną nadzieję, że nie wszystko jeszcze stracone. „Wiem jedno, że widziałem nie tylko gładką taflę ślepego posłuszeństwa i głośne zachwyty dla reżimu i dla światopoglądu, który tych ofiar od człowieka żąda. (...) Człowiek nie został tam jeszcze całkowicie zniszczony, jeszcze nie zgasł w ludziach nurt tęsknoty za pełnym człowiekiem, za prawdą” – mówił w odczycie „Człowiek w Rosji Sowieckiej” („ST”, str. 144-145).

Wśród spotykanych przez Czapskiego przeciętnych Rosjan, byli jednak i tacy jak ów kolejarz, który w październiku 1939 r. przechodząc obok wagonu pełnego jeńców polskich, śpiewających chórem „Kiedy ranne wstają zorze...” mruknął: „I eto nazywajetsja inteligientnyj narod” („ST”, str. 117).

Czapski znał więc Rosję „nie jedynie jako szkołę upodlenia, ale także jako świat walki i miłości człowieka” („Narodowość czy wyłączność”, „ST”, str. 153). Najlepiej charakteryzuje jego postawę wobec Rosjan chyba ów pełny litości i współczucia stosunek do człowieka. Owa dobroć była kluczem do zrozumienia postaw Rosjan. Odnosiło się to nawet do osób Czapskiemu niemiłych. Prof. Rodziński wspominał, że podczas swego pierwszego spotkania z Czapskim w Paryżu, rozmowa zeszła na „Listy do przyjaciela” autorstwa córki Stalina Swietłany Allilujewej. „Zanim potępimy, trzeba zrozumieć!” – powiedział wówczas Czapski.

Czapski był wielkim miłośnikiem Norwida i często cytował jego słowa w odniesieniu do Rosji: „Tylko wolni ludzie, tylko ci, co nie są od kolebki żelazem napiętnowani jako NIEWOLNICY, wiedzą o tem, że granicząc z Rosją, trzeba w niej mieć SWĄ PARTYĘ, inaczej albowiem spotykają się zawsze dwa MONOLITY, nic pośredniego nie mające, a skoro dwa monolity się zetrą ze sobą, zostaje nicestwo i strzaskanie się sił ostateczne”. Mieć „swoją partię” znaczyło dla niego mieć ludzi rozumiejących Polskę, zaś ażeby ich mieć, trzeba było ich szukać, starać się zrozumieć, gdyż ignorowanie Rosji z premedytacją o co oskarżał nas Hercen, nie przyniesie wiele dobrego.

Los sprawił, że Józef Czapski stał się dla Polaków nauczycielem owego rozumienia Rosji. Sam z dziecinną do końca życia ufnością kierował się przy kontaktach z Rosjanami ową „tęsknotą za pełnym człowiekiem, za prawdą”.

Niedrukowany tekst wystąpienia w ramach „Dominikańskiej Szkoły Współczesności”, Kraków, 9.10.2004r.

Źródła cytatów z Józefa Czapskiego:

„CzO” – Maria Czapska, „Czas odmieniony”, Paryż 1978

- „Czytając” – „Czytając”, Kraków 1990

- „ST” – „Swoboda tajemna”, Warszawa 1991

-„NnZ” – „Na nieludzkiej ziemi”, Paryż 1984

- „WS” – „Wyrwane strony”, 1993

Plik dźwiękowy wystąpienia można pobrać i odsłuchać na stronie: http://www.dsw.dominikanie.pl/starearchiwum.php

odszukując informację o spotkaniu w dniu 9.10.204 r.

lub jedynie odsłuchać:

http://www.dsw.dominikanie.pl/NAGRANIA/200410091700.ogg

 

Zobacz galerię zdjęć:

Fot. z książki: Józef Czapski, "Wyrwane strony", Wyd. "Noir sur Blanc", 1993
Fot. z książki: Józef Czapski, "Wyrwane strony", Wyd. "Noir sur Blanc", 1993

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura