XVI-wiecznego "Chrystusa na osiołku" nie toczą już kołatki. Zdjęcie: Bogdan Gancarz
XVI-wiecznego "Chrystusa na osiołku" nie toczą już kołatki. Zdjęcie: Bogdan Gancarz
Bogdan Gancarz Bogdan Gancarz
322
BLOG

(LXV) Dusiciele kołatków

Bogdan Gancarz Bogdan Gancarz Zabytki Obserwuj temat Obserwuj notkę 7

Wspaniałym drewnianym zabytkom sztuki staropolskiej zgromadzonym w krakowskim Pałacu Biskupa Erazma Ciołka, w tym dziełom sakralnym: rzeźbom, dawnym ołtarzom, obrazom na deskach, groziło rozsypanie się w proch. Dosłownie. Teraz jednak są już bezpieczne. Kilka lat temu ich owadzi niszczyciele zostali unieszkodliwieni. Konserwatorzy nasłuchują jednaj (dosłownie!) czy nie pojawili się ich następcy.

Zabytki znajdujące się w Galerii Sztuki Dawnej Polski. XII-XVII wiek w Pałacu Biskupa Erazma Ciołka, zawędrowały do Muzeum Narodowego w Krakowie rozmaitymi drogami.
Wyszukiwano je m. in. w wiejskich kościołach, stojące tam gdzieś na uboczu lub porzucone na strychach. Do muzeum trafiła m. in. XV-wieczna rzeźba Madonna z Krużlowej i XVI-wieczne obrazy ołtarzowe z kościoła w Korzennej. Teraz wraz z innymi dziełami sztuki gotyckiej i renesansowej, zachwycają oczy zwiedzających muzealną galerię przy ul. Kanoniczej. Przeniesiono je tu w 2007 r., gdy po kilkuletnim remoncie, w Pałacu Biskupa Erazma Ciołka otwarto kolejny oddział Muzeum Narodowego, prezentujący sztukę Rzeczpospolitej Obojga Narodów.
Niechciani lokatorzy
Wraz z nimi do muzeum przyjechali jednak także niechciani lokatorzy – toczące drewno kołatki domowe. To owady, które mogą siać spustoszenie w przedmiotach wykonanych ze starego drewna. Wyglądają zaś bardzo niepozornie, gdyż dorosłe osobniki mają zaledwie 3-4 mm długości.
– Kołatek domowy żeruje w drewnie zarówno liściastym jak i iglastym. Samice składają jajka w szparach lub na ścianach otworów już wydrążonych. Potem larwy które się wyległy, rozpoczynają żerowanie. Wygryzają chodniki o szerokości ok. 2 mm, wypełnione sypką mączką drzewna i odchodami. Larwy mogą żerować nawet i 3 lata! Chrząszcze w które się zamieniają, wychodzą na zewnątrz, wysypując przy okazji mączkę drzewną. Drewno przeżarte przez kołatka przypomina zaś porowatą gąbkę – mówi najlepszy polski znawca kołatków, prof. Jerzy R. Starzyk, entomolog, szef Katedry Ochrony Lasu, Entomologii i Klimatologii Leśnej Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie.
Wieszczyciele śmierci
Kołatki żywią się białkiem. Mogą żyć nawet w drewnie suchym jak pieprz. Oznakami ich działalności są m. in. widoczne w drewnie dwumilimetrowe okrągłe otworki oraz wysypujące się trocinki. Miejsce pobytu kołatka najłatwiej zlokalizować przy pomocy... słuchawki lekarskiej. – Najlepiej czynić to w nocy, gdyż wtedy dorosłe osobniki kołatków są aktywne. To wówczas samce „kołatają”, wabiąc samice. W słuchawce słychać wtedy dźwięk przypominający tykanie zegara – mówi prof. Starzyk.
Kołatki nazywano dawniej ze względu na to stukanie, wieszczycielami śmierci. Teraz  już nie wieszczą śmierci ludzkiej, lecz śmierć drewna. Chcieli tego uniknąć muzealnicy z Muzeum Narodowego. Postanowili więc, przeprowadzić przy ul. Kanoniczej skuteczną dezynsekcję, by unieszkodliwić kołatki.  Profilaktycznie objęto nią wszystkie przedmioty drewniane, choć nie we wszystkich stwierdzono obecność drewnojadów.
Dezynsekcję prowadzono zarówno w galerii jak i w magazynach. – Rozpoczęto ją na początku marca zakończono zaś w połowie listopada 2014. Dezynsekcji poddano łącznie 763 obiekty (235 obrazów na podłożu drewnianym i 528 rzeźb drewnianych) – mówi Regina Klincewicz – Krupińska, kierownik Pracowni Konserwacji malarstwa i rzeźby w Pałacu Biskupa Erazma Ciołka. Dlatego ekspozycja była bardzo długo zamknięta i otwarto ją ponownie 16 kwietnia bieżącego roku.
Przedsięwzięcie wymagało wielu wysiłków m. in. ze względu na zróżnicowane rozmiary i wagę obiektów. Niektóre trzeba było na czas dezynsekcji demontować.
Pomógł azot
Do akcji wkroczyli potem dusiciele kołatków z wyspecjalizowanej firmy, wspomagani przez pracowników muzeum. Szło o to, by wytępić szkodliwe kołatki, bez szkody dla zabytków. Wykorzystano amerykańska metodę gazowania, opracowaną przez entomologa Roberta J. Koestlera. Wszystkie znajdujące się w galerii przedmioty drewniane lub mające drewniane elementy, owijano starannie w folię nie przepuszczającą tlenu, zgrzewając jej końcówki. – W zależności od wielkości, pakowano je po kilka lub kilkanaście. Pod pochodzącą z Szydłowca rzeźbą „Chrystus na osiołku” używanej niegdyś w procesjach Niedzieli Palmowej, umieszczono np. kilka mniejszych przedmiotów – mówi R. Klincewicz-Krupińska. – Potem do wnętrza przez zawory wklejone w folię, pompowany był azot do momentu, gdy stężenie tlenu wewnątrz spadło poniżej 0,5 proc – informuje konserwatorka. Później zapakowane szczelnie zabytki pozostawiano na 9 tygodni. W tym czasie wszystkie formy drewnojadów: dorosłe osobniki, larwy i jaja ginęły, pozbawione tlenu.
Na razie więc, Madonna z Krużlowej, wspaniałe gotyckie poliptyki, ołtarze z krośnieńskiej Fary i inne zabytki drewniane są bezpieczne. Konserwatorzy muzealni jednak są uważni. Obserwują, czy gdzieś nie widać sypiących się trocinek. Pod ręką mają na wszelki wypadek słuchawkę lekarską, by nocą przyłożyć ją w razie czego do Madonny z Krużlowej słuchając, czy nie rozlegnie się złowieszcze kołatkowe tykanie.


Tekst ukazał się niegdyś na łamach krakowskiej edycji "Gościa Niedzielnego".

Zobacz galerię zdjęć:

"Chrystus na osiołku" został wpierw szcelnie otulony nie przepuszczającą gazufolią a potem zaczęło się wielkie duszenie kołatków. Fot. Regina Klincewicz-Krupińska/MNK
"Chrystus na osiołku" został wpierw szcelnie otulony nie przepuszczającą gazufolią a potem zaczęło się wielkie duszenie kołatków. Fot. Regina Klincewicz-Krupińska/MNK

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura