kreditor kreditor
467
BLOG

Za dużo powietrza w balonie blogosfery

kreditor kreditor Polityka Obserwuj notkę 4

 Trzy symptomatyczne przykłady toczącej prawicową blogosferę choroby.

Przykład pierwszy - smutny. Człowiek, jak wielu innych, dotknięty do żywego Smoleńskiem i tym, co się wokół tej sprawy dzieje, zaczyna pisać swoje przemyślenia na blogu. Te przemyślenia stanowią mieszaninę faktów, opinii, skrawków materiałów filmowych, zapisów dźwiękowych, różnych dokumentów itp. Człowiek nie ma narzędzi ani doświadczenia, żeby weryfikować ogrom materiału dostępnego w Internecie. Opiera się na swoich domysłach, amatorskich analizach materiałów, z czego wywodzi niezweryfikowane - a często alogiczne - hipotezy, którym następnie nadaje walor aksjomatów i w oparciu o nie snuje kolejne hipotezy. Różni jemu podobni komentują na jego blogu, dostarczając mu kolejnych materiałów i snując równie bezwartościowe domysły. W pewnym momencie okazuje się, że to nie jest dyskusja, że to nie są dywagacje, tylko blogerskie "śledztwo". Człowiek szuka dojścia do Macierewicza, który ma na tyle zdrowego rozsądku, żeby go spuścić na bambus. Bloger się obraża na śmierć i życie. Macierewicz staje się wrogiem, ruskim szpiegiem, potem się okazuje, że tak w ogóle to katastrofy nie było a wszystko to zawdzięczamy tajnej organizacji podziemnej na czele której stoi nikt inny tylko Tusk. Science fiction? Nie - przerost ego i poczucia własnej wartości.

Przykład drugi - śmieszny. Autor bloga wygrywa jakiś konkurs robiony przez portal internetowy na najlepszego bloga. Od tej chwili uważa się za ikonę blogosfery i chce, żeby serwis, w którym prowadzi bloga, dawał każdy jego tekst na stronę główną. Ponieważ tak się nie dzieje, obraża się na śmierć i życie i zakłada swojego bloga, chcąc żyć z reklam. Potem drukuje swoje blogowe notki w formie książki i od tego czasu jest "pisarzem". Swoją "książkę" sprzedaje sam, bo wydawcy nie są zainteresowani. Księgarnie też nie. A sorry - dwie są zainteresowane. Dwie na całą Polskę. Bloger  ma pretensję, że Prezes Kaczyński nie słucha jego światłych rad, bo on wie, jak PiS ma wygrać wybory i w ogóle wie bardzo dużo. W końcu jest "blogerem roku" i "pisarzem". Tak czy inaczej, kasy z bloga "niezależnego" nie ma chyba zbyt wiele, więc pomimo zapewnień, że jest obrażony na śmierć i życie, wraca tam skąd odszedł. 

Przykład trzeci - też śmieszny. Facet wydał jakąś książkę opartą o historyjki zaczerpnięte z rozmów z powiatowym prokuratorem. To akurat mogłoby być fajne, bo takie historyjki  bywają  przekomiczne a w ogóle prokurator rejonowy w każdym powiatowym miasteczku to jest kopalnia anegdot. No ale nie każdy jest Wiechem. Tak czy inaczej ten bloger też jest "pisarzem" i podobnie jak w przykładzie drugim sam sprzedaje tę swoją książkę i drugą, która chyba też stanowi zbiór jego notek z bloga. W każdym razie facet się angażuje oddolnie, bywa na spotkaniach, dyskutuje itp. Organizuje spotkanie z jakś tam osbą publiczną gdzieś tam. No i wręcza jej tę swoją książkę a potem zadaje pytania. I cóż się dzieje? O zgrozo ta osoba publiczna, choć ma przed nosem to wiekopomne Dzieło ( i jeszcze za darmo skubana dostała), a tam jak wół stoi, że autor nazywa się, powiedzmy, Wiesław, to ona mówi do niego per "Panie Władysławie". No co za skandal, co za brak szacunku!  Ale to nie wszystko. Przecież wiadomo, że jak na tym spotkaniu jest osoba publiczna no i Znany Pisarz, to chyba nie po to, żeby jakieś babcie z sali zadawały pytania, bo od zadawania pytań to jest Znany Pisarz. Spotkanie to tylko tło dla przepływu światłej myśli między osobą publiczną a pisarzem. A tak wogóle to osoba publiczna powinna być tylko tłem dla Pisarza.  A co ta osoba publiczna robi? Przerywa pytanie. I to dwa razy! No myślałby kto, nie dość że ma szansę obcować z taką personą i jeszcze dostała za darmo Dzieło, to przerywa. Koniec świata, Znany Pisarz deklaruje, że to już koniec, że on już nie będzie nic organizował, że w ogóle ta osoba publiczna to wcale nie jest taka ciekawa, a jej poglądy są zupełnie do bani itp. 

Nigdy nie mogłem zrozumieć, skąd do cholery ten przerost ego u ludzi, którzy tak naprawdę nie mają istotnego tytułu do wielkości a nawet jakby mieli, to i tak nie wypada się tak sobą egzaltować, bo ludzie mądrzy grzeszą skromnością. Skąd to ignorowanie proporcji? Blogów są miliony (jeśli nie miliardy), to że masz parę tysięcy wejść, to jeszcze nie znaczy, że jesteś sumieniem tego narodu i wszyscy mają się z tobą liczyć. Nie ma żadnych "blogerskich śledztw" a plik pdf z twoimi notkami, to jeszcze nie jest książka a ty nie jesteś jeszcze pisarzem. A już za Chiny nie kumam, jak to jest możliwe, że osobiste urazy tak łatwo przekuwają się na zmianę poglądów. Wczoraj prof. X był wielkim autorytetem, ale ponieważ nie wykorzystał moich "wyników śledztwa", to jest nieukiem do kwadratu. Y był wczoraj jedyną osobą, która ma szansę [...] zrobić (np. uratować Polskę, wyjaśnić Smoleńsk itp). Dzisiaj jest zaprzańcem, nieukiem, ruskim szpiegiem itp.

Na Boga, ludzie zejdźcie trochę na ziemię, 

kreditor
O mnie kreditor

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka