Kruk63 Kruk63
90
BLOG

Ziemia - rajski ogród cz. 3

Kruk63 Kruk63 Osobiste Obserwuj temat Obserwuj notkę 8

Ziemia-rajski ogród cz. 1

Ziemia-rajski ogród cz.2

Dobra nowina, wyzwolenie, odkupienie. Takimi terminami określamy teraz, 2000 lat później, to wydarzenie. Wśród nas pojawił się człowiek, taki jak my, a jednak swoimi czynami i słowami, z łatwością przekraczał naturalne granice człowieka. Jego siła duchowa i wtedy i nawet teraz, wywraca przyjęte schematy pojmowania świata. W sytuacji, kiedy człowiek, poprzez połączenie zdolności umysłowych, z boskim prowadzeniem przez ducha, istota zdolna do czynów wielkich, została zduszona przez bezdusznych i egoistycznych rodziców, pojawił się ktoś, kto był w stanie wyprowadzić nas na łąkę wolności. Nie przez przypadek, Jezus urodził się w jako członek narodu wybranego. Jeżeli przyszedł wyrwać nas z żelaznego uścisku bogów, naszych stwórców, tylko w ramach przedstawicieli tamtych na Ziemi, mógł tego dokonać. Nie znamy szczegółów układu jaki został zawarty. Faktem jest, że oddał się im jako ofiara świątynna, choć jedną myślą, w każdym momencie, mógł zmienić swój człowieczy los. Z przesłanek i niejasnych zapisów, jakie pozostawili jego świadkowie, można przypuszczać, że bogowie dostali czas na spakowanie swoich rzeczy i oddanie Ziemi w prawowite ręce, do momentu, aż wieść o Jego przyjściu nie zawędruje po krańce Ziemi. Pewnie już kilkadziesiąt lat minęło, od kiedy ostatnie plemiona dzikich mieszkańców puszczy amazońskiej, usłyszały dobrą nowinę, tak więc obecne zamieszanie, to właśnie symptomy pakowania bagaży i prowiantu na drogę. 

Bogowie nie znają natury duchowości. Dla nich, istotne jest sprawne poruszanie się w labiryncie przypadku. Prawdopodobnie nie wierzą w coś takiego, jak przeznaczenie i cały czas liczą na to, że Ziemia jednak pozostanie w ich rękach. Doświadczenie z religiami, które pojawiły się wcześniej, podpowiadało bogom, że nie należy bagatelizować żadnej sekty, a już zwłaszcza takiej, która powstała po pojawieniu się osoby, o nawet dla nich, niezwykłych i cudownych możliwościach. To dlatego, zanim sekta się rozrosła, dokonano infiltracji i od środka zniekształcono przekaz w taki sposób, aby nikogo nie prowadził drogą Mistrza, tylko tam, gdzie mógł być igraszką dla fałszywych pasterzy. Dokonano tego w sprytny sposób, poprzez wstawienie zdań, których nigdy nie powiedział, pomiędzy jego prawdziwe słowa. Taki zlepek kłamstw i prawdy, mógł faktycznie zdezorientować wyznawcę, dając jednocześnie szerokie spektrum interpretacji i zarazem lejców do kierowania postępowaniem wiernych. Z kolei prawdziwe słowa, niosły ładunek pozytywnej energii, której mało kto mógł się oprzeć. To dawało silny impuls do rozszerzania wpływów nowej religii. Religii, za którą de facto stało, głęboko rzecz jasna schowane, plemię wybrane przez bogów na nadzorców rodzaju ludzkiego (rózga żelazna). Mistrz powiedział, że prawdziwe intencje poznaje się po owocach działalności tego, o którego intencjach chcemy się dowiedzieć. Chrześcijaństwo, w ciągu całego czasu swojej działalności, było chyba jednym z większych źródeł cierpienia na świecie. Oczywiście mam tu na myśli instytucjonalne chrześcijaństwo, bo indywidualnie, choć ze zmąconym umysłem, idąc za prawdziwym słowem i Jego wciąż obecnym duchem, doświadczaliśmy wiele dobra. Dobra, które powoli zmieniało nas, w osoby czujące obecność i wartość drugiego człowieka. Jego żywa obecność i zmiany w osobowości ludzi, były i są konsekwencją układu, zawartego 2000 lat temu.

Napisałem, że chrześcijaństwo instytucjonalne było jedną z większych plag tego świata. Inną plagą okazał się islam. Religia stworzona, znów poprzez działalność narodu wybranego, gdzieś na piaskach pustyni arabskiej, było majstersztykiem inżynierii społecznej i technik wywoływania społecznego entuzjazmu. I tak religie księgi, centralna, narodu wybranego i dwa wyrastające z niej skrzydła, przyniosły na świat płacz i zgrzytanie zębów. Po owocach ich poznacie. Po owocach poznajemy nieludzką, obcą, pozbawioną ducha twarz kogoś, kto na szczęście już niedługo stąd odejdzie. 

Napisałem, że nie znamy szczegółów układu zawartego na Golgocie. Nie wiemy, czy ofiara na krzyżu, to była całość zapłaty, czy tylko zaliczka. Jestem pewien, że bogowie, bardzo łakną energii płynącej z negatywnych emocji, z cierpienia. O mającym nadejść na „końcu czasów” przesileniu, prorokowano od dawna. Od całkiem niedługiego czasu, już nie prorokuje się, ale oznajmia, słabo skrywanym tekstem, o czekającej nas depopulacji. Od ponad roku „szaleje” na Ziemi „pandemia”, której celem okazuje się wyrażenie zgody przez jak największą ilość ludzi, na zastrzyk, którym zostanie wstrzyknięta jakaś substancja. Wobec rosnącej wśród ludzi świadomości szczepionkowego zagrożenia, pojawiają się na horyzoncie wyraźne oznaki przygotowań do wojny wszystkich ze wszystkimi. Wszystko to świadczy o tym, że całkiem blisko przed nami, czasy wyjątkowo trudne. Na szczęście Chrystus pozostał z nami duchem i wesprze każdego, kto mu zaufa. 

Ziemia - rajski ogród. Prawda, zapomniałem, że miało być o rajskim ogrodzie rozkoszy na Ziemi, a nie o cienistej dolinie cierpienia. Ziemia w dalszym ciągu, pomimo niechybnego zaśmiecania i zatrucia, pozostaje niezwykle bogatym w przejawy życia, niezwykłym miejsce we wszechświecie. Myślę jednak, że intencją Najwyższego, nie było stworzenie miejsca, do biernego podziwiania cudownych widoków, lub odbierania pasywnej przyjemności z istnienia w takim miejscu. Mistrz chyba tylko jednym zdaniem w przekazach (tam, gdzie jest mowa o szatach Salomona), pokazał nam, że docenia piękno przyrody. Za to na cały czas mówił o pięknie relacji człowieczych, o pięknie ducha, o wartości poznania swojej istoty. Tak więc raj na Ziemi to nie jest cel sam w sobie, to tylko inspiracja dla nas, do tworzenia daleko wspanialszych dzieł. 

Kiedyś byłem zafascynowany kulturą Doliny Indusu, podejrzewałem dawnych Słowian o podobne, egalitarne inklinacje. Odczuwałem głęboki żal, że rozwój człowieka nie poszedł tą drogą. Jednak w pewnych momencie, podczas słuchania Oratorium Wielkanocnego J.S.Bacha pod dyrekcją F. Herreweghe, (naprawdę polecam, zwłaszcza starsze wersje pod jego batutą), uświadomiłem sobie, że tak piękne dzieło, nigdy by nie powstało w Harrapie, ani tym bardziej w gdzieś w słowiańskim grodzie. Tamtym ludziom żyło się na pewno sielsko, życie przynosiło zapewne satysfakcję, ale nic ponadto. Takie życie tworzyło skostniałe w swoich zwyczajach i przyzwyczajeniach społeczeństwo, bez przekraczania wyobrażonych sobie granic. Okazało się z perspektywy czasu, że potrzebny był hierarchiczny podział społeczeństwa, który z jednej strony przynosił ludziom życie pod presją i w pewnym zniewoleniu, ale równocześnie dawał impuls do szukania własnych granic i osiągania nieosiągalnego. NIewykluczone, że nawet powstanie i późniejszy los człowieka, przebiegający w tak dramatycznych okolicznościach, jak to tutaj przedstawiłem, miał uzasadnienie. Możliwe, że gdyby ogrodnik pozostał w swoim ogrodzie, jak to było na początku, do dnia dzisiejszego delektowałby się pięknem ogrodu, ale niewiele by się w nim zmieniło. Niewątpliwie bogowie, też działali z woli Najwyższego. 

Tego już się nauczyliśmy. Nawet Mistrz, w przypowieści o talentach, wskazuje na najwyższą wartość rozwoju. Dlatego myślę, że dla tych, którzy przetrwają nadchodzącą burzę, nadejdą wspaniałe czasy rajskiego ogrodu, gdzie bogactwo życia wokół, będzie inspirować do jeszcze większego bogactwa w człowieku i pomiędzy ludźmi.

Kruk63
O mnie Kruk63

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości