Krytyka Politechniczna Krytyka Politechniczna
502
BLOG

Co z tą Nowoczesną?

Krytyka Politechniczna Krytyka Politechniczna Nowoczesna Obserwuj temat Obserwuj notkę 14

Dzisiaj odbyła się konwencja Nowoczesnej, podczas której delegaci zdecydowali o dwóch fundamentalnych rzeczach związanych z partią: zmianie nazwy i wyborze nowego przewodniczącego. Z nazwy partii usunięto imię i nazwisko jej twórcy, Ryszarda Petru, który następnie przegrał wybory na przewodniczącego z Katarzyną Lubnauer stosunkiem głosów delegatów 140:149. Otwiera to nowy rozdział w historii partii, a który chciałbym w tym wpisie krótko scharakteryzować.

Krajobraz po bitwie

Rozkład głosów między kontrkandydatami pokazuje, że partia jest podzielona na dwie prawie równoliczne części. Z jednej strony są to konserwatyści, którzy poparli Ryszarda Petru licząc zapewne na możliwość dogadania się z PO i innymi partiami na wybory samorządowe, co do których Nowoczesna jest słabo przygotowana. Z drugiej strony mamy korzenistów, którzy poparli Katarzynę Lubnauer i jej wizję powrotu partii do korzeni. Jest to zagrożenie dla partii, ponieważ grozi rozłamem przed wyborami samorządowymi; rozpad może być zapoczątkowany podziałem klubu parlamentarnego. Istotnym czynnikiem będą tutaj sondaże wyborcze. Mogą one w początkowej fazie naturalnie wzrosnąć (nowe otwarcie, nowa jakość, nowy lider), aczkolwiek bez wyraźnej zmiany w sposobie funkcjonowania partii w życiu publicznym może to być skok krótkoterminowy kończący się korektą.

Kadry

Nowe rozdanie spowoduje konieczność rewizji stanowisk w partii; szefowie regionów zostali już co prawda wybrani, ale pozostaje problem zagospodarowania byłego lidera (który być może trafi do Rady Mędrców, jaką zaproponowała utworzyć liderka). Wpływów zostanie prawdopodobnie pozbawiona Joanna Schmidt, która tak jak Lubnauer była (jest) wiceprzewodniczącą Nowoczesnej, a prywatnie jest w bliskich relacjach z Ryszardem Petru. Schmidt z resztą w piątek, dzień przed konwencją, wbiła koleżance z partii szpilę w wywiadzie dla Super Expressu, w którym bardzo krytycznie oceniła zdolności przywódcze i umiejętności radzenia sobie z trudnymi sytuacjami przez Lubnauer. Mam wrażenie, że mimo dość szybkich przeprosin ze strony Schmidt nastąpi tutaj pewien odwet. Na awans na szefa klubu parlamentarnego liczy zapewne Kamila Gasiuk-Pihowicz, która zawarła taktyczny sojusz z Lubnauer i wycofała się z kandydowania w wyborach w ostatni wtorek. Nie liczyłbym natomiast na rychłą karierę dla Piotra Misiło, który na konwencji poparł liderkę, wycofując się z placu boju. 

Wybory samorządowe

Partia stoi przed wyzwaniem w postaci wyborów samorządowych, które są dla niej bardzo trudne. Nie posiada rozbudowanej struktury, aby zapewnić sobie możliwość zapełnienia list do wszystkich rad czy sejmików; w zasadzie koncentruje się na miastach prezydenckich, w których jej naturalny elektorat ma większy udział procentowy oraz potrzeba mniej kandydatów (ale za to wyższej jakości). Drugim problemem jest brak finansowania z budżetu, które partia utraciła na skutek błędnie prowadzonej księgowości, co będzie wymagać większego zaangażowania kapitałowego od członków partii.

Kolejną zmienną jest niewiedza na temat końcowej ordynacji wyborczej oraz kwestią porozumienia się z pozostałymi partiami opozycyjnymi odnośnie strategii startu w wyborach. PO będzie próbowało wykorzystać przewagę taktyczną polegającą na niewiedzy liderki na temat rokowań poparcia jej partii dla kandydata PO na prezydenta Warszawy - co pozwala Petru i Schetynie grać tą wiedzą przeciwko Lubnauer. Jej z kolei będzie ciężko wypowiedzieć poparcie raptem kilka dni po jego ogłoszeniu; skutecznie by to również zamknęło drogę do wspólnego startu w wyborach na umiarkowanych warunkach, jakie by stawiała PO. Można oczywiście czekać z negocjacjami do momentu aż sondaże będą lepsze, ale szansa na powtórzenie sytuacji, w której Nowoczesna ma ponad 20 % poparcia i wyprzedza PO o kilka pkt. procentowych jest dość mała, a czasu coraz mniej. Grzegorz Schetyna może grać na czas i eksploatować wizerunek swojego kandydata jako 'kandydata zjednoczonej opozycji', w razie potrzeby próbując wyciągnąć część posłów do swojego klubu.

Liderka

Paradoksalnie, Katarzyna Lubnauer nie będzie otrzymywać dużego benefitu z faktu, że jest kobietą-przewodniczącą. Przed nią była Barbara Nowacka, była Ewa Kopacz, w partii ma wiele kobiet wśród parlamentarzystów, obecnie mamy trzecią kobietę-premier. Dla Polaków nie będzie to tak nietypowe jak była Margaret Thatcher dla Brytyjczyków, nie ma również jej siły i charyzmy. Nowa funkcja nie będzie dla niej raczej tak wyciągająca do góry jak objęcie teki premiera dla Beaty Szydło (która przeszła bardzo daleko idącą metamorfozę polityczną przez ostatnie 2 lata), ponieważ nie jest to jednak ten kaliber funkcji. Póki co wyszła z drugiego szeregu drugoligowej partii i musi się nauczyć poruszać w nowym towarzystwie. Będzie też musiała się zmierzyć z gębą partii, jaka została jej przyprawiona przez ostatnie dwa lata - proszącej nieustannie o przerwy w obradach, blokującej mównicę, niepoważnym liderze i o, łagodnie ujmując, mocno kontrowersyjnej postawie wobec spraw wewnętrznych na arenie międzynarodowej.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka