I stał się cud na zielonej wyspie.
Wystarczyła zapowiedź jutrzejszej manifestacji anonsowanej przez Prawo i Sprawiedliwość o godzinie 18 na Placu Trzech Krzyży...
Wystarczyły dwa słowa Kaczyńskiego o tym, że jest w stanie poprzeć, a nawet rozszerzyć deregulacyjne plany urzędującego ministra sprawiedliwości Gowina...
No i Tusk zszedł z boiska i oświadczył, że gotów jest rozmawiać z liderem opozycji.
Entuzjazm Donalda powściągnął natychmiast rzecznik PiS Hofman, który oświadczył, że intencją przewodniczącego największej partii opozycyjnej nie była wcale chęć spotkania z premierem, ale wyłącznie poparcie rozsądnej propozycji ministra jego rządu.
Ta wieczorna, pośrednia wymiana zdań pomiędzy premierem i przywódcą opozycji jest dowodem na to, że :
Po pierwsze, sytuacja w kraju jest dramatyczna i Tusk potwornie boi się zapowiadanej na jutro manifestacji organizowanej przez PiS pod hasłem „nie pozwolimy na dyktat rządu w sprawie podwyższenia wieku emerytalnego”;
po drugie, że obiektywny dramatyzm sytuacji dostrzega również opozycja, która akceptując zapowiadaną przez rząd deregularyzację, wyciąga rękę do zgody w imię obrony nadrzędnych interesów kraju;
po trzecie wreszcie, naród powinien zrozumieć, że jedyną formą dialogu z dyktatem Platformy i Tuska jest zdecydowany protest, a miejscem tego dialogu jest ulica.
Ubolewam nad tym ostatnim, ale piąty rok rządów Tuska upoważnia mnie do takiego wniosku.
Jeśli jutrzejsza manifestacja zmobilizuje wystarczającą ilość osób, pozycja przetargowa opozycji zostanie zdecydowanie wzmocniona.
Zyska na tym kraj.
Inne tematy w dziale Rozmaitości
