Strach o masowe wykorzystanie intencji mszalnych w celach wyborczych jest całkowicie nieuzasadniony. Jednak intuicja Gazety Wobrzej dotycząca najistotniejszych w tej kampanii segmentów wyborców jest trafna. Do tego stopnia trafna, że może wyjaśnić zmiany w "segmencie młodych".
Od pewnego czasu piszę, że badania CBOS, jakkolwiek całkowicie nietrafne pod kątem prognozy wyborczej, są bardzo przydatne z powodu zadawanych pytań, które mogą wskazać czego boi się "grupa trzymająca władzę" w Polsce (nie piszę o PO - dopisek dla komentatorów - wyznawców partyjnych).
I tak, obok pytań: jaki jest przeważający stosunek do rządu w czasie imprez rodzinnych (a ten kanał agitacji jest najgroźniejszy) - o czym traktują poprzednie notki - młodzi pytani nie tylko o swoje preferencje polityczne, ale także o to, na kogo głosuje ojciec i matka.
Okazuje się bowiem, że już w 2010 roku CBOS zanotował zmiany w preferencjach młodych, zmianom tym towarzyszył stopniowy wzrost świadomości, że ich rodzice popierają PiS (nie zanotowano zmiany w przypadku innych partii), wzrost świadomości ten korelował się ze wzrostem poparcia PiS przez młodych oraz wzrostem krytyki rządu w czasie uroczystości rodzinnych, na którch młodzi - chcąc nie chcąc - bywają.
Dokładając do tego wiedzę (znów dostarczoną przez CBOS) o najwyższym w elektoracie PiS stopniu lojalności względem partii mamy pełny obraz przenoszenia preferencji i aktywności wyborczej w rodzinach popierających PiS.
Kolejne pytanie rodzące się z obawy GTW, a zbadane przez CBOS - to pytanie o zmienną, która w największym stopniu róznicuje poparcie dla partii politycznych. Zmienną tą nie jest wcale wiek, a uczestnictwo w praktykach religijnych.
Zmienna ta różnicuje wybory polityczne na wszystkich poziomach: prawdopodobieństwo głosowania na PiS jest tym większe im większe jest uczestnictwo w praktykach religijnych. Także prawdopodobnie wśród młodych.
W praktyce oznacza to, że możemy wręcz wyodrębniać segmenty docelowe do działań wyborczych po zaangażowaniu religijno - zwyczajowym (szacunki oparte na badaniach Intytutu Statystyki Kościoła Katolickiego i CBOS)
Segment A: praktykujący częściej niż raz w tygodniu (ok.5%)
Segment B: praktykujący raz w tygodniu (ok.35%)
Segment C: deklarujący w badaniach, że praktykują raz w tygodniu, ale w rzeczywistości nie praktykujący (duża część wyborców - ocenia się, że 20% społeczeństwa), poza zwyczajowymi - "święconka", "pasterka", przyjęcie księdza po kolędzie etc.
Segment D: deklarujący praktyki "2-3 razy w miesiącu" i "kilka razy w roku", co w rzeczywistości sprowadza się do zwyczajowych "święconka, pasterka", ślubów, pogrzebów etc. (około 30%)
Segment E: niepraktykujący i deklarujący niepraktykowanie (ok 10%)
Zwiększenie przez PiS poparcia w segmencie A i B jest prawdopodobne (tego boi się GTW), ale najistotniejsze dla tej partii byłoby zwiększenie poparcia w segmencie C - wśród "niepraktykujących tradycjonalistów".
Stąd potrzebne GTW było starcie Kościoła hierarchicznego (odrzucanego przez segment C) z mediami.
Prezent taki (a może haracz) został skwapliwie wypłacony tzw. "sprawą Nergala", który to Nergal pojawiał się w mediach publicznych wiele razy i jakoś w okresie przedkamapnijnym nie budził takich emocji. Podejrzewam, że niejeden biskup w tej kampanii jeszcze wystąpi jako straszak dla segmentu C. Bo już PiS nie wystarczy jako "aresztujący inwestycje" (swoją drogą premier umieścił PiS w kontekście legalnego policjanta aresztującego, a nie np. wandala "demolującego inwestycje" - a więc spece od PR coś przestali dobrze doradzać) - potrzebny jest ksiądz "wtrącający się do polityki". Przewiduję więc, że niejeden biskup w tej roli wystąpi.
Druga "wojna" toczy się poza Polską.
Minister Rostowski powiedział jednoznacznie ;)
zmiana na stanowisku ministra finansów w Polsce może oznaczać, że księżycowa statystyka pada i zamieniamy słowa "Grecja" na "Polska" w jego wystąpieniu. A jak juz sobie zamienimy te słowa to dalsza wypowiedź o konieczności emigracji jest całkowicie uzasadniona. Zasugerował, że będą musieli emigrować, jeśli PiS dojdzie do władzy i emigrować będzie musiał "prezes największego polskiego banku".
Jeśli PiS przejmie ten bank to byc może "sbier" będzie się musiał obejść smakiem, a wtedy jak dotrzymać umowy?
Stąd apel: zmiana władzy w Polsce oznacza zmiany w UE.
Słowo "wojna" jest ważne również w aspekcie wewnętrznych walk. Skojarzenie słowa "wojna" z PiS-em to najważniejszy cel kampanii uruchamiający elektorat, którzy porzucił PO lub ten, który się waha.
A dlaczego strach o masowe wykorzystanie intencji mszalnych w celach wyborczych jest całkowicie nieuzasadniony? Bo intencje są już dawno opłacone przez wiernych - za dusze zmarłych. Zmiana nie jest możliwa, a masowe zatrudnienie dodatkowych księży - niewykonalne. Można zamówić dodatkową mszę św., ale na niej nie będzie ludzi ...
Krzesimir
Inne tematy w dziale Polityka