Dawno już zapomniałem o felietonie "Kulturnyj narod" Rafała Ziemkiewicza, (można go znaleźć na przykład tu:
http://blog.rp.pl/ziemkiewicz/2008/05/11/kulturnyj-narod/), a tymczasem temat wyciągnęła Wyborcza, relacjonując rosyjską reakcję na ów tekst (
http://wyborcza.pl/1,88975,5231114,Jak_Ziemkiewicz_utarl_nosa_Moskalom__a_oni_jemu.html).
Autor, Marcin Wojciechowski, oprócz zdania relacji, pozwala sobie na ocenę felietonu. Jasna rzecz, negatywną. Cytuje obszerne fragmenty, komentarze z rosyjskiego internetu, by na koniec podsumować wszystko w taki sposób:
"Ale w tekście Ziemkiewicza nie widać troski o jakiekolwiek wartości. To zwykły bluzg. Autor czerpie radość z wylania na Rosjan kubła pomyj. Wrzuca ich do jednego worka, nie niuansuje, nie widzi w Rosji nic dobrego. Wot, żurnalistika..."
No tak, paręnaście zdań felietonu i chcemy "niuansowania"...
Chwyty pokroju "Ziemkiewicz się nie zna" - poniżej pasa.
Zarzut, że Ziemkiewicz nie troszczy się o jakiekolwiek wartości, to kłamstwo - do uwierzenia tylko dla czytelnika, który nie widział oryginalnego felietonu. P. Wojciechowski zacytował zeń dużo, ale akurat nie ten fragment, w którym ową troskę o wartości widać (kto chce, niech sobie zresztą kliknie w link i sprawdzi ostatni akapit).
Pytanie tylko, po co tak atakować"Rzeczpospolitą" i jednego z jej autorów? Cóż: "Rzepa"- konkurencja, trzeba dopiec. Ziemkiewicz - no tak, napisał "Michnikowszczyznę" i w ogóle. A skoro już się ośmielił, zróbmy mu taki wizerunek, żeby nikomu nie przyszło do głowy, że ten facet pisze kierując się "wartościami".
To oczywiście tylko przypuszczenie, być może autor napisał prawdę (w tym sensie, że podziela zaprezentowaną przez siebie opinię). Nie mnie także bronić Ziemkiewicza. Mamy tu jednak ładny przykład na to, że czytanie tekstu "przez Gazetę" może go "lekko" zniekształcić.
