Rok temu po raz pierwszy oficjalnie obchodziliśmy Narodowy Dzień Żołnierzy Wyklętych i już wtedy miałem okazję obejrzeć roboczą wersję filmu Jerzego Zalewskiego Historia Roja, czyli w ziemi lepiej słychać. Do ostatecznego zakończenia produkcji brakowało niewielkiej, jak na branżę filmową, kwoty. Mija kolejny rok, a film o losach oddziału Mieczysława Dziemieszkiewicza pozostaje nieukończony. Współproducentami są instytucje państwowe: Telewizja Polska i Polski Instytut Sztuki Filmowej. Ich ingerencja w kształt dzieła filmowego przypomina peerelowskie zapędy cenzury z zapisami na autorów lub tematy przez nich poruszane. Czym kieruje się PISF odpowiedzialny za rozwój polskiej kinematografii, odmawiając wsparcia Zalewskiemu, nie szczędząc jednocześnie funduszy na kolejne filmy nie tylko Wajdy czy Holland, ale także na tak „polskie” filmy, jak Essential Killing Skolimowskiego, czy Rzeź Polańskiego? Może chodzi o to, aby w hollywoodzkich produkcjach na końcu pojawił się napis Polski Instytut Sztuki Filmowej – dyrektor Agnieszka Odorowicz? Film Jerzego Zalewskiego takiego rozgłosu pani dyrektor z całą pewnością nie zapewni.
Inne tematy w dziale Polityka