Polskie obozy koncentracyjne, to termin używany w świecie tak często, że polskie służby dyplomatyczne mają pełne ręce roboty. Zwłaszcza amerykańska prasa, mimo licznych protestów, lubuje się w utrwalaniu tego historycznego kłamstwa. Ale w krajach europejskich też nie brakuje takich wyskoków. Od kilku dni głośno jest także o niemieckim serialu telewizyjnym „Nasze matki, nasi ojcowie” i związanym z tym artykułem „Bilda”. Tym razem nie o obozy chodzi, ale o Armię Krajową. Główną cechą naszej podziemnej armii jest oczywiście, jakżeby inaczej, skrajny antysemityzm. Z jednej strony szlachetny Wehrmacht, który jak wiadomo żadnych zbrodni nie popełniał, z drugiej bandy obdartusów z biało-czerwonymi opaskami na ramionach, za pomocą węchu sprawdzający, czy ktoś nie jest przypadkiem Żydem. Podobno wszyscy w Niemczech są tą produkcją zachwyceni. O rozmycie własnej odpowiedzialności za zbrodnie II wojny światowej Niemcy od dawna zabiegają, również przy pomocy „dzieł” filmowych. Można się już do tego przyzwyczaić. Dziwić się jednak należy, kiedy w Polsce niektórym najwyraźniej to nie przeszkadza. Taki redaktor Morozowski z TVN24 znalazł od razu oddział AK Barabasza, który rozstrzelał Żyda, zatem twierdzenia w filmie o antysemityzmie akowców są dozwolone. Jego gość, lewacki polityk Celiński, pospiesznie się z nim zgodził. I gdyby nie drugi gość w audycji, redaktor Semka (broniący honoru Polski i jej żołnierzy), można by pomyśleć, że jesteśmy skazani na samych pożytecznych idiotów.
Inne tematy w dziale Polityka