W lipcu 2007 roku ówczesny premier Jarosław Kaczyński podpisał umowę z Bankiem Światowym na finansowanie dwóch dużych inwestycji odrzańskich – budowy zbiornika w Raciborzu i modernizacji Wrocławskiego Węzła Wodnego.Po pięciu latach obecnej ekipie rządowej udało się wreszcie ruszyć z pracami.
Widocznym dla wrocławian, choć raczej nieoczekiwanym efektem tych prac, była obserwowana w ubiegłym roku wycinka tysięcy wiekowych drzew wzdłuż nadodrzańskich bulwarów. Przekonywano nas o konieczności tych działań w związku z celem nadrzędnym, jakim jest zapewnienie ochrony przeciwpowodziowej naszemu miastu.
Teraz okazuje się, że nie jest to jedyny problem związany z tymi wodnymi inwestycjami. Prace przy odbudowie nabrzeży Odry opóźnią się przynajmniej o kilka miesięcy, bo „zakres robót będzie dużo większy, niż to na co się pierwotnie umawialiśmy z wykonawcą” – mówi dyrektor projektu ochrony przeciwpowodziowej. Podobno nie wpłynie to na wzrost kosztów. Proponuję przejrzeć faktury po zakończeniu robót, aby przekonać się, czy rzeczywiście rozszerzenie zakresu prac nie powoduje zwiększenia wynagrodzenia za ich wykonanie.
Opóźnienia ma też chiński wykonawca prac przy pogłębianiu i poszerzaniu koryta rzeki oraz przebudowy stopnia wodnego Rędzin. Opóźnienia w inwestycjach w sektorze publicznym przestały właściwie już dziwić, ale tłumaczenie Janusza Zaleskiego, dyrektora projektu ochrony przeciwpowodziowej dorzecza Odry, już zdumiewa: „Chińczycy nie znali lokalnego rynku, nie mieli kontaktów z podwykonawcami, nie znali krajowych i unijnych przepisów, nie mieli też swoich struktur, bo to ich pierwsza inwestycja w Europie.” W związku z tą kuriozalną wypowiedzią nasuwają się dwa proste pytania:
1. Czy tych wszystkich słabych stron chińskiego wykonawcy nie należało podnieść podczas postępowania przetargowego?
2. Czy Polskę stać na to, jak w przypadku nieudanych inwestycji autostradowych, na pełnienie roli poligonu doświadczalnego dla chińskich firm szukających przyczółku w Europie?
Jak zwykle zaskakuje mnie fachowość i inteligencja funkcjonariuszy platformerskich. Wzięli Chińczyków, a przecież mogli Szerpów lub Pigmejów.
TUTAJ tekst z Gazety Wrocławskiej
Inne tematy w dziale Polityka