Krzysztof Grzelczyk Krzysztof Grzelczyk
348
BLOG

Tusk prawdę ci powie

Krzysztof Grzelczyk Krzysztof Grzelczyk Polityka Obserwuj notkę 1

 Zarzut postawiony przez Pawła Piskorskiego założycielom Kongresu Liberalno-Demokratycznego, czyli de facto Donaldowi Tuskowi i innym prominentnym politykom Platformy Obywatelskiej, wywołał burzę w polskiej polityce. Sprawa jest poważna, bowiem branie pieniędzy od zagranicznych podmiotów na funkcjonowanie partii politycznych w Polsce jest i było wtedy nielegalne. W takiej sytuacji owa burza powinna zapowiadać spore trzęsienie ziemi w sferach rządowych. Tak się jednak nie dzieje.

Dziennikarze na odsiecz!

Pierwsi z odsieczą ruszyli, pardon, dziennikarze: „Oczywiście, że Piskorski nie jest wiarygodny”, „w latach 90. branie kasy od Niemca było legalne”, „wszystkie partie mają brudy na sumieniu”, „a gdzie są dowody, przecież nie wystarczy tylko zeznanie jednego pana”. Polscy, pardon, dziennikarze są jedynymi na świecie, których nie interesuje dojście do prawdy, tylko osłona medialna rządzących. Rychło okazało się, że branie pieniędzy na partię zza granicy nigdy nie było legalne.

Wtedy ruszyła druga fala odsieczy – inteligencja działaczy Platformy.  Paweł Graś, czyli facet, który przez lata pilnował domu niemieckiego biznesmena, oświadczył że: „Nie wyobrażam sobie funkcjonariuszy partyjnych CDU w reklamówkach przerzucających pieniądze do Polski”, potem było stanowisko rzecznik rządu, że w ogóle w tej sprawie nie będzie zajmować stanowiska i marszałek Kopacz tłumacząca, że zapracowany ratowaniem świata Tusk nie ma czasu. Aż w końcu – po 24 godzinach, bo minimum tyle potrzebuje zwykle szef propagandy rządu Igor Ostachowicz na wymyślenie strategii obrony, głos zabrał Donald Tusk.

„Pożyczka? Jaka pożyczka”

Oświadczenie niby nic nie wniosło, bo premier zgodnie z przewidywaniami zarzutom zaprzeczył. Ja zwróciłem jednak uwagę na sposób, w jaki to zrobił. Otóż kilkakrotnie powtórzył, że żadnych pieniędzy od CDU nie pożyczył. Zakładam, że mógł mówić prawdę, jeśli te pieniądze w siatkach były np. darowizną. Zresztą, wyjaśnień może być więcej, tylko że nikt już tematu nie drążył. Premier przecież wyraźnie powiedział, że o żadnej pożyczce nic nie wie.
Na pewno nie brakuje naiwnych, którzy za żadne skarby nie uwierzą w brudne interesy prowadzone przez polityków Platformy. Afery z cmentarzami i stacjami benzynowymi w tle też tym ludziom oczu nie otworzyły. O tym, że niemiecka CDU była już przyłapana na nielegalnych operacjach finansowych przypomniał dopiero Jarosław Kaczyński. Nie jestem dziennikarzem, ale wystarczyło jedno kliknięcie w google’ach, żeby uzyskać wyniki zamieszczone poniżej. Afery finansowe w CDU były tak potężne, że niejeden polityk tej partii podał się z tego powodu do dymisji.
Tusk zapewne wiele się od swoich niemieckich przyjaciół nauczył. Płonne jednak nadzieje, że kiedykolwiek potrafi zachować się tak, jak Kohl.

LINKI:

Afera Kohla, Kohlgate, czyli niemieccy chadecy zapomnieli zaksięgować milionów marek

Handlarz bronią płaci CDU za możliwość eksportu czołgów do Arabii Saudyjskiej

Książka online [ang] – „Jeśli pieniądze mogły by mówić – co by powiedziały” o korupcji i finansowaniu partii – cały rozdział o CDU

 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Polityka