Jankes znów zaskoczył mnie ostrożnością. Wiem, że łatwo mi mówić. To nie ja prowadzę s24, nie ja zapłacę ewentualną grzywnę. Ale bawi mnie argument, że jakieś liczne ciemne siły tylko czekają na potknięcie salonu. Martwi zaś apel czy wręcz żądanie, abyśmy rozszerzająco interpretowali przepis, który w ogromnej większości uważamy za bzdurny.
W ciszy wyborczej ustawa zakazuje publikacji sondaży i prognoz oraz agitacji. Tej na rzecz kandydatów lub list wyborczych - bo np. wzywanie do udziału w wyborach lub ich bojkotu jest w pełni legalne także dziś. Jakże daleko stąd do tezy Igora, iż jedyne bezpieczne wyjście to rozmowa o książkach.
Internet od kilku lat poszerza zakres wolności i swobody wypowiedzi. Daje szansę dotarcia do szerszej publiczności tym, którzy inaczej by tej szansy raczej nie mieli. Internet rozpycha się łokciami w sferze publicznej - i dobrze. Przy odrobinie rozsądku moglibyśmy wykorzystać ciszę do całkiem bezpiecznych eksperymentów mających poszerzyć zakres wolności - zamiast dobrowolnie, do jutrzejszego wieczora, zakładać sobie kaganiec.
Inne tematy w dziale Polityka
