Kopnął mnie zaszczyt - mailowe zaproszenie do przetestowania nowego serwisu internetowego Prezydenta RP. Na razie jest chroniony hasłem. Szerokiej publiczności ma być udostępniony w poniedziałek, jeszcze jako wersja beta, a oficjalne otwarcie planowane jest na wrzesień.
Nie czuję się szczególnie powołany do recenzowania serwisów netowych. Niedługo minie bowiem 10 lat, odkąd wszedłem w posiadanie prywatnej domeny - 10 lat poświęconych w tej mierze wyłącznie na planowanie, czego to ja tam nie zrobię, gdy już znajdę czas i chęci.
W największym zatem skrócie: strona jest może nieco mniej "państwowa" w swoim charakterze niż obecna, ale wychodzi jej to na dobre. Kolorystyka, przejrzystość, nawigacja - w każdej z tych sfer jest postęp.
Nic wszakże się nie zmieniło w dziale, do którego sam zaglądam najczęściej - w dziale "ustawy". A w każdym razie nic z mojego punktu widzenia. Owszem, są czytelne, osobne listy ustaw w tej kadencji podpisanych, zawetowanych, odesłanych do TK, a także projektów, które Prezydent przedłożył parlamentowi. Nie ma tego, co IMHO najpotrzebniejsze - spisu ustaw "w obróbce".
Konstytucja określa termin, w którym Prezydent musi ustawę podpisać lub odesłać. Termin biegnie od dnia wpłynięcia ustawy do jego kancelarii. Nie jest to zatem dzień, w którym ustawa zakończyła swą drogę przez parlament. Trzeba zgadywać, kiedy marszałek Sejmu lub Senatu wysłał ustawę do Prezydenta, zgadywać, czy goniec zastał na Krakowskim Przedmieściu kogoś z pieczątką, czy też może przesyłkę zaksięgowano następnego dnia.
Marzy mi się wykaz wg wzoru: "Ustawa o... dostarczona Prezydentowi dnia... termin decyzji mija....". Może się doczekam. Na razie jest to dotkliwa luka w systemie monitorowania w necie polskiej legislacji.