Na portalach króluje skarga posła Palikota i kontrskarga posła Girzyńskiego. Jeden chce gnębić ojca Rydzyka, drugi - szefa MSZ, za domniemane rasistowskie słowa w wąskim gronie. Słowa natury ironicznej.
Kanikułę w polityce mamy permanentną, więc lipiec niczego nie tłumaczy. Czy jest o czym gadać? Do rasizmu mi daleko, ale zaiste nie umiem się obruszyć słowami O.Rydzyka o nieumytym zakonniku z Afryki. Zgoda, dość to głupawe, niezbyt zabawne, ale gdzie tu afera??
Z historyjką Sikorskiego o przodku Obamy byłoby tak samo, gdyby nie jeden drobiazg: stanowisko opowiadającego. Szef dyplomacji musi uważać. Skoro rzecz wyszła na jaw, to jest wpadka. Poza tym szczegółem nie widzę jednak powodu do oburzenia: historyjka głupawa jak pierwsza, ale zabawniejsza. Nie ukrywam, że gdy usłyszałem ją po raz pierwszy, lekko się uśmiałem.
Najgłupsze w tym wszystkim jest wyciąganie tych brudków przez polskich polityków: Palikot chce Rydzykiem uderzyć w PiS, a Girzyński dowiódł refleksu i zripostował sprawą z jesieni. Należałoby zaś milczeć licząc, że rzecz umknie uwadze politycznie poprawnych, światowych tabloidów.
Inne tematy w dziale Polityka
