Ile kosztuje peep-show w Polsce? Ile trzeba zapłacić za, powiedzmy, 10-15 minut takiej osobliwej radochy? Nie wiem. Mam nadzieję, że ktoś mi to powie, bez zbędnej pruderii, lub korzystając z blogoanonimowości. Założę się wszakże, że będzie to jakaś połowa ceny niemieckiej czy francuskiej.
Drogo? Drogo! Aby tego dowieść, posłużę się przykładem z dziedziny nieco pokrewnej - zgadnijcie dlaczego. Otóż np. za przejażdżkę niemieckim ICE z Hannoveru do Fuldy zapłacić trzeba niemal 60 euro. Za półtorej godziny jazdy! Nietrudno policzyć, że Deutsche Bundesbahn liczy sobie dwa euro za każde trzy minuty jazdy, co czyni tę przyjemność porównywalną z peep-show.
Francuzi, jak wiadomo, na kolej stawiają, więc SNCF są nieco tańsze. Hélas! Nieco. Jeśli nie trafię na specjalną promocję, za TGV z Paryża (dworzec lyoński) do Lyonu (dworzec nie paryski, lecz Part Dieu) zapłacić muszę 63 euro. Zabawa trwa dwie godziny, a stawka jedno euro za dwie minuty jest już zapewne konkurencyjna z usługami z okolic paryskiego placu Blanche.
Czas zajrzeć na podwórko PKP. Oto wsiadam sobie w Warszawie do pociągu, he, he, ekspresowego, spędzam w nim komfortowo osiem godzin z hakiem, podziwiając leniwie przemieszczający się za oknem sielski krajobraz Mazowsza, Warmii i Pomorza, by wysiąść wreszcie na Helu. Za jedną jedyną stówę, czyli mniej niż 25 euro! Trzy euro za godzinę - polski peep-show wysiada.
Cudze chwalicie, swego nie znacie... To trzeci post w ramach obrony dobrego imienia PKP w trudnym dla kolei czasie wakacji. Poprzednio pisałem, że inne koleje są głupsze, a także, że PKP mają politykę prawie wschodnią.
PS. Podane w poście ceny dotyczą przejazdu II klasą ICE, TGV i Ex.
Inne tematy w dziale Technologie