Trochę szkoda. Znowu post w próżnię. Właściwie nikt nie próbował odpowiedzieć na pytanie, które dla mnie jest najważniejsze: kim będzie Laura, która wróci z dwuletniego, samotnego rejsu dookoła świata?
Ważniejsze dla was, czy jacht Laury zderzy się z tankowcem (a są jeszcze meteory!), czy 13-latka zdoła zrefować grota przed sztormem (a wspomaganie elektryczne?), czy sama naprawi silnik (drzwi do kambuza też mogą się zaciąć). Chcecie wiedzieć, czy puściłbym w taki rejs swoją córkę. Jako ojciec Laury pewnie tak, bo ufam, że dziecka nie da się i nie należy chronić przed światem - prędzej czy później i tak samo musi stawić mu czoła. A co najsmutniejsze - stanowczo oceniacie sytuację rodzinną Laury (aż po: "jej ojciec to sk*.*"), choć wiemy o niej 10 razy mniej niż o Róży z Błot Wielkich.
Nie wiem, czy to ten przypadek - ale tysiące dzieci na świecie padają ofiarą ambicji rodziców. Od małego ćwiczą godzinami, bo mają być pianistą, piosenkarką, tenisistą. Niejedna tkwi w tym dziecięca tragedia. Nikt nie interweniuje, media milczą. Na ich zainteresowanie mają dopiero te dzieci, które w końcu spełniają rodzicielskie ambicje - ale ilu się to udaje?
Skoro zaś już jesteśmy przy tenisie - pamiętacie Steffi Graf? Wczoraj na którymś z portali wyczytałem opinię dziennikarza sportowego, że strasznie siłowo grające siostry Williams (prawda) zdetronizowały Niemkę i jej "techniczną finezję" (lub jakoś tak).
Bohdan Tomaszewski to ja nie jestem, ale Graf grała IMHO prawie tak, jak Williamsówny. Na przerzut, byle trafić w kort, zmęczyć rywalkę, zmusić do błędu. Może była fizycznie o parę punktów słabsza od sióstr, może odrobinę częściej chodziła do siatki - ale też głównie w mikście, a nie w singlu. Finezji było w niej tyle, co w wywrotce Kamaz.
Czy w dzieciństwie Steffi Graf, w jej karierze, w jej relacjach z ojcem - nie ma podobieństw do sytuacji Laury Dekker? Fakt, jej ojciec stanął przed sądem nie rodzinnym, lecz za podatki.
Inne tematy w dziale Rozmaitości