Gdy dzieje się coś złego, należy tego zakazać. Gdy jest to już zakazane, trzeba zakazać jeszcze bardziej. Nowa strategia rządu wobec hazardu oznacza, że Donald Tusk stawia na długie rządzenie PO - i chce ją chronić od pokus.
Pamiętacie prohibicję w USA? Niejaki Al Capone usiadł w końcu za oszustwa podatkowe, ale setki mniejszych bonzów mafii nadal robiło krociowe interesy. Wojnę z mafią w obronie prohibicji rząd wygrał dopiero, gdy prohibicję zniósł.
Gabinet Tuska najwyraźniej nie pamięta tych doświadczeń. Zapowiada koniec automatów "małych wygranych", salonów gier i hazardu w sieci. Pozostać ma państwowy monopol loteryjny i nieliczne, koncesjonowane kasyna.
Oto nowoczesna wersja Don Kichote, oto pomysł, jak w XXI wieku stworzyć wiatraki, by móc z nimi walczyć do końca życia. Internetowe zakłady bukmacherskie to proceder, który można probować ograniczyć, ale zwalczyć się go nie da, bo zawsze znajdą się na świecie państwa, w których można będzie umieścić serwer wymykający się spod kontroli.
Powtarzam - jestem przeciwnikiem hazardu, ale nie wierzę w mozliwość jego likwidacji. Projekt rządu jest więc dla państwa szkodliwy, bo na pewno zmniejszy wpływy budżetu, a policji doda kupę roboty.
Projekt ma jednak ważną dla rządu zaletę: bossowie hazardu nie będą już mieli o co lobbować w rządzie. Zajmą się przekupywaniem policji, sądów, prokuratury. Takie aferki nie mogą zagrozić stabilności rządu, pozwalają zaś wykazać się chęcią stanowczej walki z szarą strefą. I pewnie o to chodzi.
Powiedziałem kotom, że od dziś nie ma głaskania. Spojrzały na mnie jak na premiera w telewizji. Czarny G. wskoczył mi na kolana. Nikon się zamyślił, a Canon spokojnie zasnął pod monitorem. On wie, że żartuję, bo sam nie wytrzymam dłużej niż kwadrans.
Inne tematy w dziale Polityka