Projekt ustawy antyhazardowej skomentuję, gdy go poznam. Nie chce mi się na razie komentować zapowiedzi blokowania dostępu do stron nie tylko hazardowych, bo tu szczegóły będą decydujące. Zadziwia mnie jedno: zapowiedź premiera, że rząd przyjmie projekt we wtorek, a na biurko prezydenta ustawa ma trafić jeszcze w listopadzie.
Wtorek to 10 listopada, nazajutrz jest święto. Druk sejmowy powstanie w czwartek 12. Pierwsze czytanie nie powinno się zatem odbyć wcześniej niż 19 listopada. Aby zaś wykonać plan Tuska, Sejm musi wszystkie trzy czytania przeprowadzić na posiedzeniu 18-20 listopada!
Senat planuje posiedzenie na 18-19, potem dopiero w grudniu. Albo zatem będzie musiał zebrać się specjalnie dla tej ustawy, albo przedłuży obrady, by z marszu, w kilka godzin, omówić i przyjąć ustawę w piątek 20 lub może w sobotę 21 listopada. Oczywiście bez żadnych poprawek, bo tylko wtedy uda się wykonać plan Tuska.
To nie będzie łatwa ustawa. Czy rząd tego chce, czy nie - właściciele małych salonów to dziś legalni biznesmeni. Skoro ich biznesy mają zniknąć, konieczne jest odpowiednie vacatio legis. Inaczej ustawa nie ma szans w naszym TK, a gdyby nawet się obroniła - Polska będzie przegrywać sprawy w Strasburgu.
Zapowiedziany przez Tuska sprint to niemal gwarancja bubla prawnego i być może dużych strat budżetu. Przecież tu nie chodzi ani o grypę, ani o powódź. Po co więc, do kurki nędzy - po to tylko, by złagodzić efekty prac śledźkomisji delegalizacją małego hazardu? Moje koty i tak nie uwierzą.
PS. Stefaniuk odmówił. Sekuła szefem śledzia. Koalicja wycięła Wassermana, PiS na razie nie ma wiceszefa. Początek niemal najgorszy z możliwych.
Inne tematy w dziale Polityka