Częstochowa odwołała swojego prezydenta niemal dokładnie w rocznicę słynnego referendum, w którym poległ prezydent Olsztyna. Decyzja w Częstochowie zapadła niemal jednogłośnie. Dlaczego?
Jerzy Małkowski i jego domniemane wyczyny na tle seksualnym w olsztyńskim magistracie to była sensacja ogólnopolska, zajmująca czołówki przez kilka miesięcy. Pomimo to z dość sporym trudem udało się przekroczyć barierę ważności referendum. Liczba głosujących była ostatecznie o 20% wyższa niż wymagane minimum, a przeciwnicy Małkowskiego okazali się przeważać w stosunku 25:18.
Tadeusz Wrona jest może znany w Częstochowie, ale w newsach krajowych zaistniał jako prezydent Częstochowy właściwie dopiero ostatnio, gdy miejscowy SLD rozpętał kampanię na rzecz odwołania szefa miasta. Wieści o jego domniemanych winach są wciąż raczej skromne: chodzić ma o politykę inwestycyjną, w tym "sprzyjanie Jasnej Górze".
Liczba głosujących we wczorajszym referendum aż o 40% przekroczyła wymagane minimum. Uwaga: aż 94% głosujących chciało odwołania Wrony! Głosów na "nie" w referendum było znacznie więcej niż głosów na Wronę w wyborach 27 listopada 2006!
Nie wnikam oczywiście w meritum zarzutów. Kilka razy byłem na Jasnej Górze, poza tym w Częstochowie znam to, co widać z gierkówki i z trasy łączącej tejże z szosą krajową nr 46 (ku Opolu). Rażąca wydaje mi się dysproporcja arytmetyczno-obyczajowa: raczej niewielka nośność medialna zarzutów, lecz stosunkowo wysoka frekwencja i niemal zupełny brak tych, którzy zechcieliby pójść do urn w obronie Wrony. Jakże inaczej niż w Olsztynie.
Nawet moje koty bywają bardziej leniwe. Frekwencja na demonstracjach pod miskami waha się zazwyczaj od 33 do 67%. Trzeba zaiste wielkiego głodu lub irytacji, by sięgnęła 100%.
Inne tematy w dziale Polityka