Szanowny Pan Europoseł zagadał dziś do mnie w s24 w formie listu otwartego reklamującego jego kandydaturę na prezydenta Warszawy. Pozwolę sobie odpowiedzieć w podobnej formie.
Załóżmy, że umiem zapomnieć, z jakiej pochodzi Pan formacji politycznej. Załóżmy, że gospodarka komunalna nie ma barw politycznych. Załóżmy, że zapomniałem, iż pół roku temu przekonywał mnie Pan, iż chce najbliższe 4 lata spędzić w Brukseli. Załóżmy, że przeoczyłem, iż za problem nr 1 uważa Pan zaśmiecone chodniki.
Warszawa potrzebuje mera, który będzie dbał o kasę, której brakuje; mera świadomego, że miasto jest okradane w majestacie prawa. Pan o kasę dbać nie będzie, bo Pan nic o tej kasie nie wie - i wiedzieć Pan nie chce. Punkt widzenia dostosowuje Pan do punktu siedzenia, czego pięknie dowodzą Pańskie sejmowe głosowania nad poprawkami do budżetu.
Gdy Pańska partia była u władzy, ciął Pan równo z trawą wszystkie wnioski o zwiększenie finansowania budowy warszawskiego metra (zwiększenie, przypomnijmy, z poziomu żałośnie niskiego do śmiesznie niskiego). Gdy był Pan w opozycji, bodaj raz zdarzyło się Panu taką poprawkę, zgłoszoną przez inny klub, poprzeć. Priorytety miał Pan inne - przy zeszłorocznym budżecie osobiście firmował Pan wniosek o obcięcie 25 mln zł przeznaczonych m.in. dla Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego, by finansować kolonie dla dzieci b. pracowników PGR-ów. Itp., itd.
Twierdzi Pan, że "europejska lewica posiada know-how, jak uczynić miasto miejscem wygodnym do życia". Może. Ciekaw jestem, czy ma Pan pojęcie, ile wynosi roczny budżet Warszawy. Myślę, że wątpię.
Inne tematy w dziale Polityka
