Jakże cenna publikacja "Newsweeka", choć oparta na danych, zdaje się, ogólnodostępnych: tygodnik zbadał, czy i ile kluby sejmowe wydają na ekspertów, na analizy prawne i merytoryczne problemów, którymi Sejm się zajmuje. Wynik łatwo przewidzieć: nic nie wydają.
Chwała "Newsweekowi" zwłaszcza za formę i tytuł - pewnie niejeden dziennikarz, a może i czytelnik uznałby, że Platforma się wyróżnia. Jej wydatki na te cele są istotnie bez porównania wyższe niż reszty - ale w skali kwot wydawanych na utrzymanie klubu czy w porównaniu z oczekiwaniami są także praktycznie zerowe. Niestety.
Zarówno tekst, jak załączona tabelka wydatków klubowych pozostawiają sporo do życzenia. Warto by się pokusić o sprawdzenie choć w przybliżeniu, ile na cele eksperckie i analityczne nasi politycy wydają z funduszy partyjnych, znacznie wyższych niż sejmowe - to dziesiątki milionów, a nie miliony złotych rocznie. Zwłaszcza, że w przypadku dotacji z budżetu prawo wręcz każe część (niewielką niestety) wydać na takie właśnie cele.
Tabelka jest raczej teaserem - stawia więcej pytań niż przynosi odpowiedzi. Nie wiadomo, na co klub PO wydał ca. 800 tys. zł, których brak w tabelce, klub PiS - 300 tys. itd. Dane z tekstu nie chcą się pokrywać z danymi w tabelce i właściwie nie wiadomo, skąd wzięło się akurat 400 tys. wydane jakoby przez KP PO na ekspertyzy i dokształty poselskie. Koło Polska Plus wydało na cele znane 15% swego budżetu, a resztę...? Itp., itd.
Nieważne. Jeszcze się taki nie urodził, który arytmetycznie zadowoliłby mnie czy choćby moje koty. Te zaś drobiazgi nie zmieniają tragizmu informacji, że ekspertyzy polskich polityków nie interesują. Może z wyjątkiem PR-owskich, ale to już inna historia.
Inne tematy w dziale Polityka