Nie da się ukryć: Zbigniew Chlebowski mną wstrząsnął całą swoją postawą przed hazardśledziem. Poczekam jednak do końca przesłuchania, zanim podsumuję. Na razie o wątkach samodzielnych, drastycznie w s24 nadinterpretowanych. W tym poście o roli szefa komisji w uchylaniu pytań.
Blokuję dopłaty od roku - Chlebowski nie zaprzecza, że tak mówił do Ryszarda Sobiesiaka. Mówi tylko, że dziś i jego one dziwią. A "merytorycznie": nie lobbowałem, nie blokowałem. Kropka. Pół biedy, gdyby mówił tak krótko. W słowie wstępnym było to jednak kilkadziesiąt zdań, w odpowiedziach na pytania zrazu kilkanaście, potem kilka.
Pytał o to Bartosz Arłukowicz, pytał bodaj trzykrotnie Franciszek Stefaniuk, potem chyba siedem razy Beata Kempa. Mirosław Sekuła zwracał uwagę już Stefaniukowi, potem Kempie, wreszcie kazał jej zmienić temat. Słusznie!
Wybrałem ten wątek, bo może zostać symbolem tego przesłuchania i wiele mówi o Chlebowskim. Wątek jakże irytyjący: zapewne i posłowie, i widzowie mieli coraz bardziej dość tej gry w kotka i myszkę. Ja też. Ne ukrywam, że na miejscu Kempy pewnie nie wytrzymałbym, porzuciłbym wszelkie formy i zamiast po raz kolejny pytać: "Co chciał pan zameldować Sobiesiakowi" - wrzasnąłbym: "Czy ty rozumiesz, głąbie, o co pytam? Powiedziałeś, że blokujesz dopłaty, więc nie p*.*...". A to i tak wersja łagodna.
Chlebowski wszakże ma prawo się bronić. Przed komisją staje jako główny, choć nieformalny podejrzany. Zapewne wbrew zaprezentowanej pewności siebie czuje, że wkrótce może być podejrzanym kodeksowo. Bronić się wolno i sensownie, i idiotycznie. Chlebowski wybrał to drugie.
Prokurator ma prawo w takiej sytuacji pomyśleć "Mam cię, bratku". Poseł śledczy może więcej: może to powtórzyć głośno i publicznie, ale potem, dziennikarzom. Podczas przesłuchania ma przestrzegać zasady, że nie wolno zmuszać nikogo, by obciążył sam siebie. Nie można zadawać w nieskończoność tego samego pytania żądając, by podejrzany w końcu powiedział to, co usłyszeć chce śledczy. Prawa śledczych są ograniczone, szef komisji musi o to dbać (zabawne, że właśnie mówi to głośno, gdy to napisałem). Dlatego Sekuła, choć i mnie zirytował uniemożliwiając przyciśnięcie Chlebowskiego kolanem do ziemi, miał rację. Kropka.
Inne tematy w dziale Polityka